-Tini! -zawołała Cande, a ja zwróciłam ku niej wzrok.
Miała założone ręce na piersiach, tak samo jak Mechi, która stała obok niej. Obie miały pewne siebie spojrzenia, w których widniała lekka wściekłość i zaciętość.
O co im chodziło?
-Hm? -spytałam nieco zdziwiona, jednocześnie ubierając na siebie bluzkę na ramiączkach.
Chwilę temu Jackie obudziła nas, tak jak zwykle oznajmiając, że za piętnaście minut mamy być gotowe, więc nie traciłam czasu. Dzisiejszy dzień zapowiadał się wyjątkowo gorąco, więc zakładałam na siebie lekkie ubrania.
-Masz obiecać, że powiesz prawdę, dobra? -zapytała Mechi, mierząc mnie wzrokiem.
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się o co ważnego one chcą mnie zapytać, że wątpią w to, że powiem prawdę.
-Ee... Jasne. -zgodziłam się po chwili wahania.
Cande wymieniła wzrok z Mechi, a kiedy ta druga skinęła głową, zapytała:
-Podoba ci się Jorge?
Poczułam przyjemne uczucie w okolicy podbrzusza. Na moją twarz automatycznie wpadł rumieniec. Ledwo zdołałam powstrzymać uśmiech, który zaczął wkradać się na moją twarz.
O cholera.
Dlaczego tak zareagowałam na jego imię i to jeszcze wypowiedziane przez inną osobę? Przecież mi się nie podobał.
A przynajmniej chciałam, żeby tak było.
Do moich uszu dotarło znaczenie tego pytania i zrozumiałam, że mój rumieniec i uśmiech wystarczał jako odpowiedź.
-Nic nie szkodzi, Tini, serio, ale dlaczego nam wcześniej nie powiedziałaś? -spytała Mechi.
Zerknęłam w ich stronę i dostrzegłam, że ich spojrzenie nieco złagodniało. Westchnęłam z ulgą. Czyli nie były na mnie złe.
Po chwili jednak dotarło do mnie, że przyznanie się przed nimi do tego, że myśli o Jorge od jakiegoś czasu zaprzątały moją głowę, byłoby jedną z najgorszych decyzji, jaką podjęłabym w życiu.
Mechi i Cande nawet jakby obiecały, że nikomu tego nie powiedzą, choćby przez przypadek mogłyby to wypaplać Jorge, a on z pewnością nie mógł o tym wiedzieć.
Byłam całkowicie pewna, że on uważał mnie tylko za obozową koleżankę, nikogo więcej, więc prawdopodobnie zacząłby mnie traktować, jak Cande i Mechi, czyli unikać mnie najbardziej, jak tylko się da.
A ja naprawdę lubiłam z nim spędzać twarz. Patrzeć na jego piękny uśmiech, idealnie ułożone włosy, brązowe oczy, słyszeć jego głos i śmiech...
Drgnęłam lekko, kiedy uświadomiłam sobie, że tak dokładnie analizowałam wygląd Jorge. Jeszcze niedawno z pewnością tak nie robiłam. Moje zauroczenie pojawiło się zupełnie nagle, jakby poprzez pstryknięcie palca.
Zaczęłam czuć motylki w brzuchu za każdym razem, kiedy na mnie spojrzał, dwa dni temu. Wtedy, kiedy musieliśmy się wałęsać po lesie w poszukiwaniu dzika, którego i tak nie było.
Od tego czasu w mojej wyobraźni twarz Jorge zaczęła się pojawiać naprawdę często. Zdecydowanie za często.
Wciąż miałam nadzieję, że to zauroczenie minie tak szybko, jak się pojawiło, więc gdyby Cande i Mechi dowiedziałyby się o tym, że to prawda, nieustannie by mnie męczyły, przypominając mi o tym i być może próbując mnie z nim zeswatać. Wtedy na pewno nie udałoby mi się odrzucić na bok tego uczucia, którym go obdarzałam.
![](https://img.wattpad.com/cover/141444370-288-k757819.jpg)
CZYTASZ
music camp || jortini✔
Fiksi PenggemarJorge i Tini jadą na obóz muzyczny, oboje bynajmniej nie z powodu, że chcą. Przypadają sobie nawzajem do gustu już pierwszego dnia, ale z każdym kolejnym spędzają ze sobą coraz więcej czasu. W końcu zaczyna coś między nimi iskrzeć, ale oboje zaprzec...