19 - [Jorge]

425 17 6
                                    

Rozkoszowałem się słodkością jej ust i ich smakiem waty cukrowej. Przysunąłem ją jeszcze bliżej siebie, jeszcze mocniej ją obejmując. Jeszcze intensywniej poczułem zapach jej wiśniowych perfum, a ona wplotła ręce w moje włosy. Wiedziałem, że wszyscy się na nas patrzyli, ale absolutnie mnie to nie obchodziło. Teraz cały świat stał się niewyraźną plamą, a najważniejsza była dziewczyna, którą trzymałem w jej ramionach i jej usta.

Nie miałem zamiaru zaprzestawać jej całować, ale usłyszeliśmy za sobą odchrząknięcie Gregorio i jego  stanowcze mruknięcie:

-Przestańcie wreszcie do cholery wpychać sobie języki do gardeł i zejdźcie ze sceny, nikt nie chce tego oglądać.

Nieco zawiedzeni oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałem na Tini. Jej policzki były lekko zaróżowione, a na twarzy znajdował się uśmiech, który automatycznie sprawił, że też się uśmiechnąłem.

Rozejrzałem się. Gregorio zupełnie nie miał racji w swoich słowach. Większość osób, która nas oglądała, przyglądała nam się z zainteresowaniem i głośno klaskała. Wyszczerzyłem do nich zęby i razem z Tini zeszliśmy ze sceny, gdzie z kolei czekali na nas nasi przyjaciele.

-GRATULUJĘ, JORGITO! -wrzasnął Ruggero, klepiąc mnie po plecach.

-NARESZCIE, STARY! -krzyknął Facu, przybijając mi piątkę.

-Ale się wzruszyłam, to takie słodkie... -mówiła Cande, ocierając z kącików oczu łzę.

-Jortini to zdecydowania para obozu! -zawołała Elena, zupełnie nie przejmując się tym, że jeszcze kilka dni temu mówiła tak o Diego i Tini.

Kiedy tak słuchałem tych wszystkich gratulacji i trzymałem za rękę stojącą obok mnie Tini, poczułem się tak szczęśliwy, jak chyba nigdy dotąd.

Uwielbiałem tych wszystkich ludzi. Naprawdę.

Pojechałem na ten obóz tylko dlatego, by rodzice nie kazali mi się uczyć. Wcale nie liczyłem na to, że mi się spodoba, albo poznam kogokolwiek fajnego.

A okazało się, że ten obóz był super pomysłem. Muzyka przestała być tylko czymś, co w miarę lubiłem, a stała się pasją. Poznałem mnóstwo świetnych osób, choć na początku się na to nie zapowiadało. Z początku Facu i Ruggero wydawali mi się być strasznie irytujący, ale potem moje nastawienie do nich się zmieniło i poznałem także Lodovicę, czy Carlosa.

No i oczywiście Tini.

Tak bardzo cieszyłem się, że wtedy pierwszego dnia usiadłem obok niej w autokarze... Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak za nią oszaleję.

Naprawdę będzie mi brakowało tego obozu, kiedy już stąd wyjedziemy

***

-Siema, ludzie! Nie zgadniecie, co mam. -zawołał Carlos, otwierając drzwi od naszego pokoju i pokazując na coś, co chował pod bluzą.

-Jesteś w ciąży? -spytałem z poważną miną, a wszystkie osoby znajdujące się w pomieszczeniu zaśmiały się.

Chłopak przewrócił oczami i wyjął spod materiału butelkę alkoholu. Uśmiechnąłem się pod nosem. Dawno nie piłem nic mocniejszego i zdążyłem zatęsknić za tego typu napojami.

Festiwal zakończył się kilka godzin temu wielkim sukcesem. Wszystkim podobały się nasze występy, no i poza tym, całowałem się z Tini, więc to jasne, że wszystko było fenomenalne.

Dzisiaj była ostatnia noc na tym obozie i w naszym pokoju szykowała się jakaś impreza. Szczęśliwym trafem, każdy z moich współlokatorów znalazł sobie dziewczynę. Mechi siedziała na kolanach Ruggero, który bawił się jej włosami, a Facu obejmował jedną ręką Albę.

music camp || jortini✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz