14 - [Tini]

564 31 17
                                    

-Jak się zbierało śmieci z Jorge? -spytał Diego, jakby z lekką pogardą i zirytowaniem.

Leżeliśmy właśnie obok siebie na łóżku w jego pokoju. Xabi i Augustin od razu się oddalili, twierdząc, że zaraz zobaczą rzeczy, których zdecydowanie nie chcą oglądać.

Nie miałam żadnego zamiaru wchodzić w jakiekolwiek łóżkowe interakcje z tym facetem, w głównej mierze dlatego, że przecież mi się nie podobał i zaczęłam z nim chodzić tylko dlatego, by pomogło mi to zapomnieć o Jorge.

Ciekawostka: zupełnie mi to nie pomogło. Było tylko coraz gorzej.

Na przykład przed chwilą wyobrażałam sobie, jakby to było, gdybym to obok Jorge tak leżała na łóżku. Jego ręka mocno by mnie obejmowała, powodując, że prawie stykalibyśmy się ciałami. Czułabym jego oddech na mojej szyi, zapach jego perfum... Byłabym wniebowzięta.

Jeszcze raz przeklnęłam w myślach tą moją głupią decyzję. Czasu jednak nie odwrócę, muszę mierzyć się z konsekwencjami.

Przerzuciłam więc swój wzrok na bruneta i odpowiedziałam:

-No cóż, nie było za ciekawie, w końcu było to zbieranie śmieci.

Diego przytaknął, ale jakby bez przekonania. Z jakiegoś powodu wydawał się być spięty i zły, a ja nie do końca rozumiałam dlaczego.

-Coś się stało? -zapytałam, niepewnie.

Nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, jakby zastanawiając się nad tym, czy powiedzieć mi prawdę, czy ne.

-Tak. -odparł, mierzwiąc ręką swoje włosy. -Nie podoba mi się, że spędasz tyle czasu z Blanco.

Uniosłam brwi, zupełnie zaskoczona. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.

Ale faktycznie, od jakiegoś czasu już widać było, że miał coś do Jorge. Tylko co?

A poza tym, to co mówił nie było prawdą. W ostatnich dniach unikaliśmy siebie nawzajem, jak tylko mogliśmy, rozmawiając ze sobą tylko wtedy, kiedy było trzeba. Wprawdzie przeskok w naszej relacji zmieniła bitwa na dezodoranty, która spowodowała, że znowu było między nami w porządku, ale bez przesady.

-Tyle czasu? -powtórzyłam. -Przecież jedyne, co ostatnio robiłam z Jorge, to zbieranie głupich śmieci, o których zresztą wspomniałeś przed chwilą.

-A bitwa na dezodoranty? Pójście razem po pizzę? Bycie razem w parze na zajęciach ze śpiewu?

Moje brwi znowu powędrowały do góry. O co mu chodziło?

Bitwa na dezodoranty stoczyła się, bo się pokłóciliśmy. Po pizzę poszliśmy razem, bo on i reszta chłopaków nam kazała. Byliśmy razem w parze na zajęciach ze śpiewu, bo Angie nas tak dobrała prawie dwa tygodnie temu.

Zresztą, to i tak nie było tyle czasu, by się o coś takiego czepiać.

-Diego, wytłumaczysz o co ci chodzi? -zapytałam, podnosząc nieco głos. -Do rzeczy.

Znowu minęło trochę czasu, zanim brunet w końcu odpowiedział.

-Jorge się w tobie buja. To widać z daleka, Tini i chyba jesteś ślepa, jeśli tego nie zauważyłaś. -prychnął. -Kiedyś myślałem, że on też ci się podoba, ale kiedy zaczęłaś ze mną chodzić, byłem pewien, że się myliłem! Kochasz go i to tak ewidentnie, że to aż śmieszne.

Zszokowałam się jeszcze bardziej, niż przed chwilą.

Po pierwsze: jakim prawem mówił do mnie w ten sposób?

music camp || jortini✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz