o czym marzysz? /reposted/

254 37 2
                                        

- O czym marzysz?

Dziennikarka stuknęła kilka razy w notatnik, gdy po raz czwarty nie uzyskała satysfakcjonującej odpowiedzi na swoje pytanie. Siedzący naprzeciw Zayn tylko uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami.

- O chwili spokoju. Dlaczego pani nie wystarczy taka odpowiedź?

- Och, na litość boską - fuknęła kobieta, przewracając oczami. Malik jeszcze mocniej zapadł się w fotel i zacisnął dłonie na krawędziach podłokietników.

- Chcę sensacji. Jeśli mi jej nie dasz, wymyślę ją. Mam zły dzień, więc pewnie skończysz jako psychiczny morderca - sarknęła, wyciągając papierosa z przepastnej torebki. Westchnąwszy ciężko, zapaliła papierosa i zaciągnęła się, czując jak spokój spływa na jej wnętrzności.

- Nie lubię zapachu dymu. - Zayn zmarszczył nos i mimowolnie odsunął się od dziennikarki. - W ogóle, papierosy są jak trucizna.

- Nie „są jak", a raczej „są trucizną", Zayn - odparowała kobieta, strzepując popiół na dywan. Przez twarz chłopaka przebiegł ledwo zauważalny cień; lubił ten dywan i nie chciał mieć na nim wypalonych dziurek.

- Przepraszam na chwilę. - Zayn wstał z miejsca i zniknął za drzwiami prowadzącymi do kuchni, by chwilę później wrócić z popielniczką. Bez słowa podał ją lekko zawstydzonej dziennikarce i usiadł z powrotem.

- Wybacz - mruknęła w odpowiedzi. Odłożyła wypalonego peta i wróciła do notatnika. - Więc... O czym marzysz, Zayn?

- Jak długo jest pani dziennikarką? - zapytał nagle Malik, unosząc jeden kącik ust.

- Cztery miesiące, jeśli chodzi ci o dyplom i te sprawy. - Kobieta wzruszyła ramionami, nadal stukając ołówkiem w notatnik. - A dlaczego cię to interesuje?

- Po prostu jestem ciekaw, czy kiedyś już się widzieliśmy - odpowiedział Zayn ze stoickim spokojem i splótł dłonie na podbrzuszu. - Ale wydaje się pani być za młoda.

Dziennikarka lekko spąsowiała i przewróciła oczami.

- Flirciarz - wymamrotała od niechcenia, notując coś na brzegu kartki. Zayn uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową.

- Poważnie? Chodzi mi tylko o jedno?

- Och - wykrztusiła z siebie w reakcji, szybko zamazując zapisane chwilę wcześniej słowa. - Nie wiedziałam, że umiesz czytać do góry nogami.

- Umiem wiele rzeczy, które przydają się w różnych sytuacjach. Na przykład, gdy lekarz zapisuje coś w twojej karcie pacjenta. - Zayn skrzywił się lekko i poprawił szlafrok, który zaczynał powoli opadać z wychudzonych ramion.

- Co jeszcze potrafisz? - zapytała dziennikarka, całkowicie zapominając o istocie wywiadu - dotarciu do przyczyn półtorarocznego zniknięcia Zayna Malika - i wpadając we wręcz ekstatyczną potrzebę wiedzy.

- Wiele rzeczy. Spójrz, masz dwa pensy za uchem. - Zayn nachylił się w stronę zdecydowanie sceptycznej, ale i zainteresowanej kobiety i wyciągnął owe dwa pensy. - Magia wisi w powietrzu, trzeba ją tylko wykorzystać.

- Do jakich celów? Używałeś jej wtedy, gdy zniknąłeś?

- Nie. Tam nic nie mogło mi pomóc - mruknął Zayn, przyjmując zdystansowaną postawę. - Mogłem liczyć na ludzi w białych kitlach, mamroczących dziwne słowa pod nosami i pomrukujących z aprobatą nad moją głową. Dość depresyjna perspektywa dla dwudziestopięciolatka, muszę przyznać.

- A odwiedziny bliskich? Przyjaciele z zespołu? Dziewczyna? - Kobieta wypluwała z siebie kolejne słowa, próbując poskładać wywód Malika w jedną całość. - Nie mogłeś tam być sam, przez tyle czasu.

- Jeśli mam być szczery, to na następną Oprah Winfrey pani zdecydowanie się nie nadaje - parsknął mężczyzna, unosząc podbródek. - I owszem, były odwiedziny. Na początku. Później było ich mniej, bo... Zaczynały tracić sens. - Wzruszył ramionami, jakby chciał podkreślić swoje słowa. Chwilę później wstał i znów zniknął w kuchni, by wrócić z dwoma kubkami, z których jeden pachniał cynamonem i gorącą czekoladą, a drugi pomarańczami.

- Pozwoliłem sobie zrobić czekoladę na gorąco. Zima potrafi człowieka niesamowicie wyziębić - powiedział, podając dziennikarce kubek z napojem. Sam spojrzał do środka swojego naczynia i lekko westchnąwszy, wypił wszystko duszkiem.

- Wizyty straciły sens? - Kobieta uniosła brwi w zaskoczeniu.

- Tak. Wie pani, gdy goście do kogoś przychodzą, oczekują jakiejś reakcji z jego strony, chociażby najmniejszej. Więc gdy brak nawet mikroskopijnego bodźca, goście zaczynają tracić nadzieję, że kiedyś wszystko wróci do normy. Że podczas następnej wizyty będzie inaczej.

- A skąd mieli pewność, że nie będzie inaczej?

- A dlaczego mieliby przypuszczać, że będzie lepiej? Lekarze zachowywali się bardziej jak złowróżbne kruki niż wróżki niosące szczęście.

- Nadzieję trzeba mieć zawsze, do jasnej cholery - wymamrotała dziennikarka, patrząc na zawartość kubka. - Jeśli się kogoś kocha, nie można tracić nadziei. To jak wydanie wyroku śmierci, skreślenie, wyrzucenie na stos niepotrzebnych śmieci.

- Właśnie - powiedział tylko Zayn, przygryzając wargę. - Wydanie wyroku śmierci. Albo raczej, przyjęcie do wiadomości wydania wyroku śmierci. Tak czy inaczej, czasami nadzieja opuszcza nawet tych, którzy obiecywali wierzyć do końca. Ludzie boją się bólu. Boją się tego, co będą czuli po stracie kogoś bliskiego. A gdy już wcześniej przyjmą do wiadomości jego brak, podczas gdy on nadal jest, będzie łatwiej, gdy ten ktoś zniknie. Próbowałem zrozumieć - Zayn przymknął oczy i oparł głowę o zagłówek - dlaczego tak się dzieje. Wiem, że ludzkie emocje są jak splątane nici, potrzeba dużo cierpliwości żeby to wszystko rozplątać, a i tak nie ma się pewności, czy cała operacja się powiedzie. Ale to nie znaczy, że nie opłaca się próbować.

- Wybaczy pani, ale Zayn musi odpocząć. - Do pokoju niespodziewanie wparował jakiś wysoki mężczyzna o lekko kręconych włosach. - Przełożymy cały ten cyrk z wywiadem na jutro.

- Miło było panią poznać - powiedział Zayn, wstając z fotela. Dziennikarka schowała swoje rzeczy do torebki i podniosła się z krzesła, nadal lekko otumaniona nadmiarem informacji. - Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.

- Ja też, panie Malik - odparła kobieta, nagle nabierając ogromnego szacunku do byłej gwiazdy pop.

Nie miała pojęcia, co powinna myśleć o ich rozmowie, ale wiedziała jedno - właśnie spotkała jednego z najmądrzejszych ludzi w swoim życiu.

/ notebook /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz