quiet is violent

348 31 2
                                    

Noce są przerażające.

Ciemność z każdej strony, jedyne światło jakie jest w pokoju to to, które wpada przez szczelinę w żaluzjach, cisza oblepia meble, a wyobraźnia podsuwa miliony obrazów, jeden gorszy lub lepszy od drugiego, sam nie wiesz, czy oszalałeś, czy to wszystko jest prawdą.

Pewne jest to, że jest ciemno.

Budzisz się ze strachu, pot kapie z czoła, gdy siadasz na krawędzi łóżka i ukrywasz twarz w dłoniach, nie bardzo wiedząc jak sobie poradzić z tym, co przed chwilą czułeś, widziałeś. Chcesz jakoś od tego uciec, schować się, zaczynasz rozpamiętywać wesołe rzeczy, pozytywne wspomnienia, zgromadzone gdzieś w głowie, ale w końcu te złe wypływają na wierzch, a ty znowu nie wiesz co zrobić.

I siedzisz przerażony.

Jak mysz z przyszłowia, jak uczniak podczas wywiadówki, jak dziecko, które po raz pierwszy zostaje samo, bez rodziców. I nie wiesz, czy to dobrze, że twój mózg pamięta to, jak w trzeciej klasie przewróciłeś się na środku boiska i wszyscy się z ciebie śmiali albo to, jak ktoś po raz pierwszy nazwał cię brzydkim grubasem, jakby rolka z filmem się zacięła i wszystko widzisz od nowa, i od nowa, i od nowa i zaczynasz płakać, ale bezgłośnie, żeby nikt cię nie usłyszał.

Ale to nic nie daje, więc płaczesz ciut głośniej, słychać pojedyńcze chlipnięcie czy ten charakterystyczny urwany oddech, chcesz uciec, ale nie możesz, w sumie wiesz, że to się niedługo skończy i o tym zapomnisz, ale...

To się nie kończy. To trwa. Szukasz ucieczki, ale nic nie ma, kompletnie, ciemność, wszyscy śpią, nikt ci nie pomoże, a nawet jeśliby nie spali, to i tak nie masz do kogo się odezwać. Ludzie lgną do tych, którzy są zabawni, weseli i uśmiechnięci, nie do tych, którzy załamują się w środku nocy, bo nie wiedzą, co będzie dalej, co zrobić z życiem, żeby nie było takie, jak w koszmarach.

Z powrotem w łóżku. Już w sumie nie płaczesz, łzy tylko ciekną po policzkach. I nagle - pustka. Nie czujesz nic, tylko serce trochę łomocze. Nie umiesz się szczerze uśmiechnąć, ale jednocześnie nie umiesz też płakać, a to dobrze, to bardzo dobrze, nikt nie zobaczy.

Nadchodzi poranek. Słońce wschodzi na widnokrąg, przeciągasz się w łóżku i przybierasz wystudiowany wyraz twarzy, który nie zdradzi ani słowa z tego, co widziałeś i czułeś w nocy. Wszyscy wokół zobaczą tylko wesołą fasadę, beztroskiego człowieka, który czerpie z życia całymi garściami.

Hej, jesteś gwiazdą. Nie masz prawa mieć złego dnia. Fani cię potrzebują.

// a.n. //

cześć, ten jednopart to takie trochę potwierdzenie tego, że być może będę musiała wziąć sobie chorobowe. :) nie czuję się najlepiej, więc takie posunięcie chyba byłoby najlepsze. nic nie jest postanowione, ale... w każdym razie, zobaczy się. po prawej stronie możecie znaleźć link do mojego bloga, jeśli ktoś chciałby pogadać o czymś poza moimi opowiadaniami.

cześć ziomki.

/ notebook /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz