16. Pułapka

89 8 9
                                    

-Daleko jeszcze? -Długą głuchą ciszę przerwał głos Anny. Lisa idąc na czele rozejrzała się dookoła.

-Raczej tak... Nie marudź. Poza tym, trzeba zrobić postój nocny. Słońce zachodzi a moby w tym lesie nie są za przyjazne -Odpowiedziała L.Hill.

-No to na co czekasz? -Burknął rozdrażniony 404. Po jego zachowaniu i postawie było widać ze jest z nim naprawdę źle. Miecz od noszenia coraz bardziej się chylił do złamania, a on sam tracił siły na wszystko.

-Na ciebie imbecylu..-Odwzajemniła burknięcie Lisa po czym zabrała się za budowanie prowizorycznego domku. Po pół godzinie prowizoryczny domek był gotowy. Słońce zaszło, Ann i Ent404 weszli do środka. Lisa też by nie wzbudzić podejrzeń. Każdy miał swoje łóżko. O tyle dobrze.

Tymczasem u naszej grupy trwał mały postój. Mieliśmy ruszyć przed siebie dalej by wyprzedzić i dotrzeć na miejsce przed grupą czyścicieli.

-Ale ty jesteś durny!- Krzyknąłem wściekły- Ile razy mam ci powtarzać że ich masz ostrzec a nie gadać z bratem!?

-Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos a ci..!-Herobrine kur***a mode on.

-NO CO?! -ze złości wyciągnąłem aż swój czarny bedrockowy miecz, a oczy zadymiły na czerwono.

-Uhm.... -głęboko westchnął ojczym- już nic...

-Tak myślałem... -schowałem miecz i skierowałem się we wskazanym wcześniej kierunku.

-A ty gdzie? -Zapytała Larissa.

-Do grobowca. I H*j mnie to obchodzi czy idziecie ze mną czy nie. -Tu spojrzałem przez ramię na ojczyma- Mogę i sam ich powstrzymać.

-A- Ale Ent, nie dasz im rady sam...-Próbowała zatrzymać mnie Olfix, ale i tak jej nie posłuchałem. Wręcz olałem całą jej wypowiedź. Chwilę później poczułem czyjś uścisk na plecach, to była Dona. Jedyna osoba która nie odzywała się by kogoś podk****ć.

-Idę z tobą, czy tego chcesz czy nie. Nie zostawię cię samego. Koniec kropka.- I weź z nią tu dyskutuj. Głęboko westchnąłem i kiwnąłem głową że się zgadzam. Niedługo po tych sprzeczkach i rozmowach ruszyłem z Doną w stronę grobowca. W ciągu nocy możemy sporo nadrobić.

Ewentualnie się przeteleportować.

No ale nie ma jak się przeteleportować skoro nie wiadomo gdzie jest ten cały grobowiec.

-Coś ty narobił?! -Wrzasnęła Carify.

-A ty!? NIC! Ja przynajmniej próbowałem!- odpowiedział Herobrine.

-Zamiast się kłócić proponuję spać. Ewentualnie ruszyć za tamtą dwójką. -Przeszkodził im w dalszej kłótni Null.

-Zgadzam się z Nullem. -Dodał Error.- Ja ruszam za 303. Chodź Null... Oni jak sobie chcą.

-W sumie racja..-Null poszedł wraz z errorem w drogę za Doną i 303.

Noc bardzo się dłużyła. Wydawała się nie mieć końca. Czyściciele rozbili obozowisko i spokojnie spali nabierając sił przed kolejnym ciężkim, długim dniem. Herobrine, Carify i siostry poszli w rozbicie obozowiska by przenocować i odpocząć, a przy okazji nabrania innego światopoglądu po mojej kłótni z ojczymem. Larissa, Niko i Olfix spały w jednym pomieszczeniu. No a przynajmniej próbowały spać.

-Jak myślicie? Uda nam się wygrać tę wojnę? -Zadała pytanie Niko.

-No raczej. Musimy bo inaczej stracimy obu braci -Uspokoiła ją Larissa.

-A co jak się nie uda? -Oczywiście musiała się odezwać Olfix.

-Nonsens. Ty najbardziej znasz Enta, aż się dziwię ze wątpisz w niego w tej chwili. -Zmierzyła ja wzrokiem Larissa.

-No tak no. Wybaczcie ze wprowadzam ten niepokój.. -Stwierdziła ściszonym głosem Ola.

-Dobra, koniec tych rozmów dziewczyny. -Zakończyła ich tematy Niko- Chodźmy spać, jutro trzeba dognać Enta, errora nulla i Donę.

-Racja -Przyznała jej Larissa.

Zapadła głucha cisza, gdzie nigdzie tylko odgłos Zombie, szkieletów czy endermanów. Ewentualnie jeszcze pająków i creeperów. Rankiem wszystko to ustało. Ent404 obudził się jako pierwszy. Był ospały i ciągle zmęczony. Przetarł oczy i rozejrzał się dookoła. To co zobaczył przeszło jego oczekiwania. Był otoczony obsydianem, a wejście było zabarykadowane żelaznymi drzwiami. Ann miała taką samą przygodę, albowiem znajdowała się za ścianą.

-CO DO JASNEJ CH****Y??!!-Jedyne zdanie CO wyszło od razu z ust 404.

-ENT!? Jesteś tam?! -Zawołała przerażona Ann.- Co się dzieje?!

-Nie mam pojęcia! -złapał za metalowe drzwi chcąc je wyrwać czy wyważyć. Nic z tego, ani drgną.

-Daremne są wasze próby ucieczki -Wtrąciła się L.Hill. Uśmiechnęła się wrednie.-Spokojnie, tu jesteście bezpieczni.

-BEZPIECZNI?! -Jego podniesiony głos rozszedł się echem po lesie hen daleko.- JAK NIBY BEZPIECZNI?! JESTEŚ ZDRAJCĄ.

-Ah, nie unoś się tak czwórka. Zresztą, tarmoś się tu. I tak niebawem zginiesz.- Mruknęła z zadowoleniem w głosie Lisa.- Potem będzie Error, następnie Null. I w rzeczy samej, wisienka na torcie, Czyli 303.

-Wiedziałam że jest z tobą coś nie tak! -Krzyknęła Ann szarpiąc drzwi? Ty gnido! Niech tylko Niko się dowie co zrobiłaś!

-Dowie się, albo i się nie dowie, bo będzie już za późno.. -Zachichotała wrednie Lisa.

Po uwięzionych w obsydianowej klatce przeszły ciarki. Po kilku minutach przyszła grupa czyścicieli, która przystąpiła do "przeładunku" więźniów na wozy z klatkami. Najcenniejszym łupem" była Anna która to miała znamię do otworzenia grobowca Notcha po kody.

-Dziękuję za schwytanie klucza i jednego z wirusów. Akurat ten nam uciekł z pod władzy -Odezwał się męski głos, prawdopodobnie przywódcy. Ent404 miał już ciarki na plecach i duszę na ramieniu.

-Ależ proszę. Też chcę się pozbyć tych durnych wirusów. Głównie chcę dokończyć plan Brinearyego. -odezwała się Lisa.

-Hmm, kontynuujesz plan Tego, Brinearyego? -Dociekał lider.

-Tak. Tylko że on podobno nie żyje. Sam 303 go pokonał. -Oznajmiła zdrajczyni.

-Hmm... czyli ten cały 303 nie będzie taką "prostą" sprawą jak się wydaje.

-Oj nie. Z tego co mi wiadomo to nie. -Spojrzała w stronę klucza i wirusa. Ann siedziała skulona, albowiem właśnie trafiła w łapy wroga. Zaś 404, stał i udawał groźnego mimo swojej słabości poprzez łamiący się miecz.

-Spokojna głowa panno Liso, już ja mam swoje sposoby by pokonać 303 raz na zawsze. Aktualnie jest dręczony przez wspomnienia, a to jest coś w rodzaju męczenia psychicznego. Długo tak nie pociągnie... -Mężczyzna zaśmiał się szyderczo z głębokim tonem.- Panowie, zabrać więźniów! Kierujemy się prosto na grobowiec stwórcy.

-Nie ujdzie wam to na sucho!- Wrzasnął 404.

-Już nam uchodzi czwórka.. -Oznajmił z wręcz psychicznym uśmiechem lider grupy czyścicieli.

Entity303 - W obliczu zagrożenia.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz