Gdy my rozmyślaliśmy gdzie może być Olfix, no i Entity_404, w tym samym czasie czyściciele wędrowali przed siebie. Przemieszczali się dosyć szybko. Mimo iż szli sobie spokojnym tempem na koniach i osłach ciągnąc za sobą dwie ciężkie klatki z Olą i 404. Znajdowali się juz w połowie drogi do grobowca. I tu zaczynały się już schody. Docierali do pierwszej z kilkudziesięciu pułapek Notha.
Pierwsze co było to wielkie "pomieszczenie" z mobami. A było ich tak wiele ze nie sposób ich wybić, gdyż spawniły się kolejne.
-ciekawe jak oni przez to przejdą...-pomyślała głośno Ola.
-Naszym kosztem...-Odpowiedział na jej pytanie 404.
-Co masz na myśli? -Popatrzyła na niego ze znakiem zapytania nad głową.
-A to, ze wykorzystają nas, byśmy zrobili im drogę.
-Niby jak?
-Ale jesteś tępa...-404 się załamał- No tak, wypuszczą nas i pod groźbą i obstawą wpuszczą nas tam byśmy roznieśli to w pył, i sobie spokojnie przejdą zamykając nas znowu w klatkach. Wcześniej założą nam coś co nie pozwoli nam się od nich oddalić.
-Aaaa... oh... okay. -Spuściła głowę dziewczyna. Niedługo po ich rozmowie odezwał się głos tego przywódcy.
-Dajcie ich tu... -Na zawołanie dwa konie przyciągnęły wóz z ich klatkami przed lidera.- Macie się tym zająć. I kupić tyle czasu ile się da. Jasne? -W czasie gdy lider przemawiał, kilku jego służących przynieśli dwie bransolety i założyli Oli i 404 na nadgarstki.
-Co to? -Zapytała Olfix patrząc na nadgarstek na bransoletę.
-Coś co wam nie pozwoli ani uciec ani nas przechytrzyć. Ruszajcie...
-Dacie mi broń...-Odparł 404. Na to dostał miecz. Ale niestety nie swój. Westchnął i ruszył przodem. - Idziesz? Popatrzył na Olfix.
-Um.. już idę! -I ruszyła za nim.
I tak poszli do pomieszczenia. Czyściciele czekali na sygnał gdy będą mogli przejechać. W końcu 404 dał im sygnał ze droga wolna. Przebyli długą drogę w tunelu który nigdy ś był wypełniony mobami po pas. W ten oto sposób pokonali pierwszą przeszkodę, kosztem sowich zakładników. Na koniec trasy znów zostali zamknięci w klatkach.
Po x czasie ich trasa dobiegła na dzisiejszy dzień końca. Czyściciele rozbili obóz. Każdy robił to co do nich należało. Zbierali drewno, gotowali kolację, podkuwali konie albo ostrzyli i polerowali bronie na następny ciąg dalszy drogi. Jednak jeden z strażników który pilnował klatki z Olfix i 404 nieprzemyślanie pozostawił wóz tuż koło namiotu i sprzętu kowala. Niedługo potem wszyscy pokładli się spać po skończonych pracach.
Ola też już przysypiała z nudy i nic nie robienia. Gdy tu ją wyrwał ze snu jęk 404.
-Co ty odwalasz?!-wrzasnęła dosyć głośno.
-SHHH! bo ich obudzisz! -Uciszył ją 404, sięgając po losowo wystający miecz ze skrzyni z bronią.
-Uhm, wybacz.. Co ty robisz? -Przyczaiła się do krat.
-Próbuję jakkolwiek nas stąd wydostać.. -Po czym chwycił miecz.- Mam cie... -mruknął zadowolony i ostrożnie po cichu wyjął go ze skrzyni.
-No gratuluję. A co dalej? -Szepnęła.
-Jak to co? Uciekamy... -Dodał z lekkim uśmiechem i podważył zawiasy drzwi swojej klatki i zdjął kraty. To samo zrobił u Oli.- A teraz cicho i spokojnie. Nie chcemy żeby się pobudzili tak? -szepnął.
-Jasne, jasne.-Mruknęła po czym skierowali się przez cały obóz w drogę powrotną. Wciąż mieli te bransolety na nadgarstkach wiec musieli je jakoś zdjąć. A 404 jeszcze odzyskać miecz od przywódcy grupy. Skierowali się wtem do mechanika. BY to jakoś zdjać.- A co jak tego nie zdejmiemy?
-Nonsens. Musi to zejść. -Zgrzytu zgrzytu jakimś wytrychem w zamku bransolety dziewczyny. W końcu puściła.- Udało się.. -Mruknął zadowolony po czym zaczął szperać w swojej.
-Uh, ktoś idzie! -Szepnęła Ola i ukryła się z 404 za jakimiś beczkami. Niedaleko nich przeszedł wartownik.
-Kurwa. Jak zauważy ze nas nie ma to mamy przejebane.. Spadamy.
-A co z twoją bransoletą?
-Jebać bransoletę. Ty jesteś ważniejsza. Ruszajmy.. -Po czym ruszył w stronę wyjścia jak i namiotu przywódcy. Jednak nie poszło im za dobrze. Wartownik ogarnął że ich nie ma i wszczął alarm. Wszyscy zerwali się i złapali za bronie. Ola i 404 zostali zmuszeni się bronić i uciekać. Szło im całkiem dobrze, dopóki nie wyszedł lider z bronią 404. Zatrzymali się.
-Umm.... -Jęknęła Ola.
-Proszę proszę. A dokąd to się wybieracie?
-Do domu -Burknął 404.
-Bez tego? -Pokazał mu jego broń. 404 Warknął wściekły rozejrzał się po wszystkich ze ich otoczyli.
-To co teraz? -Szepnęła Ola
-Muszę odebrać mu swój miecz. Nie ma bata. -szepnął do towarzyszki. Po czym bestialsko rzucił się w stronę przywódcy. Dziewczyna zaczęła przyjmować ataki i bronić się zmierzając do wyjścia. 404 zaś zaczął walczyć z samym Liderem. Wymieniali się ciosami i nie tylko. W pewnym momencie czwórka ochronił się nadgarstkiem. A konkretnie tą bransoletą. Miecz lidera przeciął bransoletę która chwilę po tym spadła na ziemię.
-Dzięki! -A po tym Lider zaliczył porządnego gonga w twarz z pieści rywala. Zakołowało mu się w głowie. Chłopak miał chwilę by zgarnąć miecz. I tak zrobił. Zaczął gnać za towarzyszką, przy tym broniąc się, ale i przywołując swoich klonów do walki z czyścicielami. W końcu gdy grupa wroga zajęła się sporą ilością klonów 404 jak i szkieletami które co chwila wystrzeliwały strzały mieli szansę na ucieczkę. Uciekli na dosyć daleki dystans aż zatrzymali się z wycieńczenia pod drzewem.
-J- Jesteś szalony.. -Oznajmiła Olfix.
-W- Wiem.. -Zasapał się 404.- To moja przedostatnia walka.. -Oznajmił.
-Co masz na myśli?
-Wytłumaczę później. Musimy wracać do reszty. A przynajmniej ty. Mnie nie będzie chciał 303 widzieć.
- Chyba ze cię wysłucha... W końcu obaj jesteście wirusami.
-Tak wiem, ale on czasem ma ciężki charakter.
-pożyjemy zobaczymy.-W końcu przeteleportowali się do caveu gdzie była cała reszta. Ola dosyć wesoło pognała do reszty i przytuliła się do Losowej osoby. Tą losowa osobą była Niko.
-WRÓCILIŚMY! -Oznajmiła tuląc siostrę.
-Miło! Gdzie byłaś? -Zapytał 303.
-No.. Czyściciele mnie porwali. -oznajmiła.
-Jak udało ci się uciec? -Popatrzył na nią Ojciec.
-W sumie to... Za pomocą jednej osoby. -Tu popatrzyła Ola w kierunku wyjścia gdzie stał 404. Miał swój miecz na plecach, ale wyglądał na zamartwionego.
-Z tym zdrajcą?! -Wrzasnął 303.
-Ent nie! Zaczekaj! -Zatrzymała mnie Ola- Zmusili go. Mnie też zmusili byśmy pomogli im przedostać się przez pierwszą zasadzkę Notha na drodze do jego grobowca. Zbliżają się. Za kilka dobrych dni będą już pod wrotami, a wtedy tylko zostanie im odnaleźć Ann.- Zamyśliłem się na słowa siostry. Spojrzałem na ziemię rozmyślając.
-T... co teraz?- Zapytała Larissa.
-Stawimy im czoła gdy staną pod grobowcem.-Oznajmiłem.
-Trójka nie. Musi być inne wyjście...-Odezwał się czwórka.
-Niby jakie? Masz lepsze wyjście?! -Warknąłem.
-Nie. Ale nie mogę też wałczyć wręcz.
-A to niby czemu? -Tu 404 westchnął ociężale i wziął swój miecz z pleców pokazując go.
-Spójrz. To jest mój miecz.- Pokazał go. Wielki, ciężki i lśniący ze zdobioną rękojeścią. Ale po chwili pokazał go że był on już krzywy i pęknięty.- Jeżeli on się złamie, rozpadnie się. A zaraz po nim ja.
-Czyli ty....
-Tak. Zginę.
CZYTASZ
Entity303 - W obliczu zagrożenia.✔
Short StoryOpowieść pisana z Roksia_kSZak i NiebieskiFiolet. Po wygranej walce z Brinearym, Entity wyrusza na jakiś czas na czysty survival. Wraca z niego po roku czasu z Doną i Niko- swoją siostrą. W raz z Errorem i Entity404 spędzają jakiś zcas na rozmowie...