7. Nadchodzące zagrożenie

103 7 2
                                    

Siedziałem na tej skale do dobrej później godziny. W końcu ocknąłem sie przez chłód. A przypominam, siedziałem w samych bokserkach. Ubranie zostawiłem na brzegu. W końcu ogarnąłem się i wróciłem na brzeg. Chłodne powietrze, orzeźwiająca woda, coś wspaniałego. W końcu wyszedłem na brzeg. Zgarnąłem do tyłu mokre włosy i założyłem ubranie, po czym skierowałem się do domu.

W sumie, nawet nie wiem czy chcę tam iść. A co jak tam jest dalej ten jeden i drugi dziad? A co jak znowu zaczną swoje monolog jaki to byłem, i jestem zły, że ich pozabijam, ze to ze tamto? Eh, po raz pierwszy w całym życiu chcę by ktoś mnie zabił. Gdy dzieliło mnie już niewiele od domu usłsyzałem Larissę.

-ENTITY TU JETSEŚ!- Po czym rzuciła się na mnie jak bombka na choinkę i wtuliła się. W jej ślady poszła Dona.

-Oh god...-aż sie zachwiałem.

-Gdzieś ty był?! Czemu jesteś mokry?! -Przekrzykiwała się jedna z drugą. W końcu przybyła reszta rodzinki. I ku mojemu szczęściu czy też nieszczęściu bardziej. Oba dziadki.

-Nic mi nie jest. Byłem nad stawem, od co jestem mokry.-Odpowiedziałem chowając dłonie w kieszenie spodni.

-PŁYWAŁEŚ O TEJ GODIZNIE?!-Wrzasnęła matka.

-Nie jestem dzieckiem mamo... -Spojrzałem na nią karcącym trochę wzorkiem, a na słowo "mamo" Edmund drgnął dziwnie. Jego brat raczej nie był za bystry. Larissa mnie puściła, ale Dona nie.

-Wracajmy do domu.- Oznajmił ojczym po czym poszliśmy wszyscy do domu. W domu wziąłem ręcznik i się wytarłem. Poza tym, wow. Ludzie z rodziny widzieli mnie po raz pierwszy w rozpuszczonych włosach. Poza tym, nie będę ich suszył w kucyku. Długo schną związanie no nie?

-Ej Ent- Odezwała się Gabrysia.

-Hm?

-Ktoś chce ci coś powiedzieć. -Powiedziała stanowczym głosem i powędrowała wzrokiem na Edmunda. Mężczyzna stał chwile taki struchlały. Zupełnie jakby bał się tego ze zaraz się na niego rzucę i wbiję miecz w brzuch.

-Ja... Chciałem Cię przeprosić, Entity_303. Za to... co wtedy wykrzyczałem, i co mówiłem.-Jąkał się ze strachu- Ja... uh... N- Nie sądziłem że, nawet ten "najgorszy" człowiek może się zmienić. -Po tych słowach spuścił głowę jakby błagał o przebaczenie. W sumie to chyba właśnie robił.

-Ciesz się że Gabryśka i Kaśka były w pobliżu.- Potarmosiłem ręcznikiem włosy.- Ostatnio mam jakieś zj***ne dni więc... Mogłem się nawet nie powstrzymać wtedy. I nie ukrywam ze nic się nie stało. Bo się stało. Ale wybaczę. Pod jednym warunkiem.

-J- Jakim? -Spojrzał na mnie Edzio.

-Nigdy, przenigdy się to nie powtórzy. Jasne?

-O- Oczywiście Panie Entity_303.-Ukłonił się, jakby do najwyższego władcy.

-Ent. Mów mi Ent, albo 303. Jak ci wygodnie...-Oznajmiłem juz z wyraźnym spokojem.

-Tak jest Entity_303... znaczy.... Ent... -Potem się lekko uśmiechnął widząc ze ja się uśmiechnąłem lekko do niego.

-Zmieniając temat. -Przerwała Niko.- Ent, co się z tobą dzieje?

-Szczerze? Sam chciałbym wiedzieć. Nie mam bladego pojęcia. Na jakieś złe wspomnienie czuję ból w plecach, jakby ktoś wbijał mi noże. Zaraz po tym mam jakieś inne objawy. Za pierwszym razem miałem małą dezorientacje, za drugim - Spojrzałem na wisiorek Oli który ode mnie dostała- Miałem zamyślenie, co się dzieje. Za trzecim razem Agresję. -Tu spojrzałem na Edmunda i jego po******go brata.- No i za ostatnim razem paraliż.

-Czyli coś związane z przeszłością w ciebie uderza? -Zapytała się Larissa.

-Ta, można to tak nazwać. Nie wiem dlaczego. Nawet jak próbuję pozbyć się tych wspomnień to wracają ze zdwojoną siłą.-Spuściłem głowę patrząc na swoje trochę przemoczone ubrania.- Teraz jak wracałem to... przyznam się że...

-Że co? -Dociekała Ola.

-Że chciałem by ktoś mnie po prostu zabił... -Oznajmiłem nie odrywając wzroku ze sowich spodni. Czułem jak wszyscy się na mnie patrzą i nie wiedzą co powiedzieć. W końcu Dona od mnie przysiadła i przytuliła mnie najlepiej jak potrafiła.

-Ja nie chcę byś zginął.-po czym dodała nachylając się do mnie.- Kocham cię. I nie w tym momencie. -Wyszeptała mi do ucha. Drgnąłem. Jej głos był taki, kojący, taki.... Dziwny. Jakby chciała mi coś powiedzieć, ale za razem nie mogła. Jakby się bała ze coś może się stać. Odruchowo ją przytuliłem do siebie.

-Dziękuje...-Szepnąłem. Nie powiem, miałem łzy w oczach, ale nie pokazałem tego. Inni się dołączyli do tulenia. Zrobiło mi się naprawdę miło. Poczułem wsparcie u nich. Chyba po raz pierwszy od jakiegoś czasu.

W końcu gdy wszyscy byliśmy w komplecie poszliśmy spać. Tej nocy Ann nie mogła spać spokojnie. Główną przyczyną były koszmary, które ujawniały jej, że wróg zaczął wędrówkę do grobowca. A co za tym idzie? A no idzie to że niedługo zaczną się kłopoty. Zaczną ją tropić i próbować porwać w taki sposób by nikt tego nie zauważył.

Lecz nikt nie wie, że atak został juz wcześniej podjęty przez wroga. Mianowicie te "noże wspomnień". To pierwsza linia ataku nieprzyjaciela. Nikt niestety nie wie, nawet ja, co będzie kolejne. Może rzucą się na nas z bronią? Może zabiją Annę dla tego znamienia? Albo, co najgorsze, Zwabią nas do swojej pułapki i podstępem wszystko zdobędą.

Niestety, to tyko podejrzenia. Czas pokaże co się stanie. Tymczasem wróg już nad ranem nie spał, zaczął wędrówkę do grobowca, zgodnie z koszmarem Anny. Szczęście w nieszczęściu, ze grobowiec był dosyć daleko, a droga do niego nie należała do tych łatwych. Notch dokładnie wiedział jak ją zabezpieczyć przed niepowołanymi rękoma. Tylko czy to wystarczy przeciwko grupie wroga?

Entity303 - W obliczu zagrożenia.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz