1 MacRak

902 33 72
                                    

Siedziałam właśnie przy stole czekając godzinami na swoje zamówienie. Byłam wkurzona, że nie podają tu bigosu. Jakże się za nim stęskniłam za tym daniem. W końcu postanowiłam, że zamówię wieśmac'a, a teraz oburzona muszę czekać.

W końcu głodny człowiek jest gorszy od szaleńca, a ja nie jadłam już przez 5 minut!!!!!1!111!11one111!!

Zrezygnowałam z czekania i wyciągnęłam z kieszeni mojego hamburgera na czarną godzinę. No cóż, raz niekorzystnie wydałam pieniądze. "Więcej to się nie powtórzy" - pomyślałam. Choć... Wiedziałam że za jakieś piętnaście minut i tak tu wrócę.

Pożerając mojego hamburgera wyszłam z McDonalda. Siadłam obok na ławce, wyciągnęłam telefon i przeglądałam nowości w KFC (K***a F***k Ch*j). Bo w Mc'u sami ździercy.

Jezus... Tam też drogo... Ale czego się nie robi żeby nie zagłodować... Mimo tego ile żre, to wcale nie tyję. Dziwne, ale cieszyło mnie to, że nie tylko ja tak mam.

O JA! PRZECENA! wstałam szybko w chęci ruszenia wręcz biegiem do kefca. Podbiegłam do czerwonego skuterka i przeszłam na ręczny. Nie zauważając gościa stojącego za mną ruszyłam do tyłu.

Usłyszałam krzyk, pewnie coś zapchało się w silniku i dlatego wydaję dźwięki jak jakaś mała dziewczynka. okazało się, że potrąciłam dla mnie... całkiem przystojnego (no chyba nie) chłopaka. Leżał na ziemi ale chyba jeszcze żył, bo przeżuwał hamburgera w buzi. Zeszłam ze skuterka i odstawiłam go na bok. Gościu siadł na betonie i zapchaną gębą zaczął cos gadać. Nic nie zrozumiałam, więc pomyślałam, że poczekam aż przełknie.

-... nic nie rozumiem... - burknęłam

przeżuwał jeszcze trochę, po czym przemówił:

- mmmówię, że zostawiłaś zamówionego hamburgera MacDonaldzie, żal żeby tak został tam on tak no. Wiesz. Szkoda pieniędzy - poprawił oksy i przybrał minę typową dla każdego fanfika ( :3 ). Podniósł się z ziemi i wyciągnął do mnie rękę obklejoną ketchupem i musztardą. - Alfred

Przed chwilę chciałam mu podać swoją rękę ale... wskazałam na jego brudną dłoń.

-emm... - zawahałam się trochę, nie wiedziałam jak mu to powiedzieć. Ale on się zorientował. Całe szczęście.

- ...oh, sorry - przyłożył rękę do ust i starannie ją wylizał. Wyciągnął ją znowu. TYM RAZEM BEZ WACHANIA JĄ UŚCISNĘŁAM.

- [T/I] - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Miał śliczne, niebieskie oczy i taki piękny uśmiech... "Nienieinienienienienenie moje myśli idą w złą stronę, nie myśl tak, bo jeszcze się zarumienisz" - Too... Masz tego hamburgera? - spytałam niepewnie.

- jasne - typowy amerykański uśmiech nie zamierzał schodzić z jego twarzy.

Wyciągnął z kieszeni mojego oczekiwanego WieśMac'a. Wow, chciało mu się za mną lecieć tylko żeby mi go zwrócić.

- Dzięki - mruknęłam pod nosem. Poczekałam chwilę, po czym dodałam - w ogóle to tobie się chciało lecieć za mną tylko po to ż...

- JEstEm BoHAtErEM! -... nie dał mi skończyć

-co? - odparłam zmieszana, w końcu nie każdy człowiek na ulicy tak z dupy wykrzykuje takie zdania

- no to co słyszałaś [T/I]. Jestem bohaterem -nawet nie pozwolił mi odpowiedzieć i już dodał - bo oddałem ci burgera... Chciałem go najpierw zjeść, ale -spojrzał w dół, widać było, że się zawstydził, ale uśmiech wciąż widniał na jego ustach niczym przyklejony kropelką albo chociażby vicolem - postanowiłem ci go oddać bo w końcu tak robią super bohaterowie! -od razu się rozchmurzył.

[HETALIA] Barwy friendozon'u - Ameryka x reader {mary sue} <ZAKOŃCZONE>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz