Nie miałam do cholery pojęcia co robią tu ci ludzie, a raczej kraje, skąd mnie znają i skąd wiedzą gdzie mieszkam. Ale po co ich o to pytać, przecież to tylko fanfiction!
A więc postanowiłem dać im coś do picia... Jakieś herbatki. I może do jedzenia? JaPka i inne pomarańcze... Albo coś zdrowszego? Pomidory i inne przetwory?
Może po prostu ich zapytam...
- Emm... - zaczęłam niepewnie - chcecie coś... Do picia..??¿?
Nikt nie raczył się odezwać. Po prostu wszyscy siedzieli z kamiennym wyrazem twa... W sumie tylko Ludwig był poważny. Feliciano miał ten typowy dla siebie głupkowaty uśmiech, natomiast zaglibisty Gilbert ze swoim wzrokiem i uśmiechem mówiącym "Spale ci matkę i zgwałce ci dom". Chyba się ocknelfejsa blondyn szturchnął (?) lekko ramieniem brunetka na co ten się odezwał :
- Ja tam nic nie chcę - powiedział wiecznie uśmiechnięty włoch bujając się lekko na boki jak moja głupkowata koleżanka z klasy.
Tamtych dwóch wymieniło się spojrzeniami. Pan zaglibisty przemówił:- Masz może piwooo?
★★★
Wszyscy sobie w końcu pili co tam chcieli lub nic nie pili.
- A więc co was tu sprowadza w moje prestiżowe progi? - spytałam w końcu bo już nie mogłam wytrzymać w niewiedzy.- Arti dał Alfredowi szlaban na wychodzenie~ - "oślizgły z loczkiem" (jak to go pewna osoba nazwała) wyjaśnił mi zaistniałą sytuację. Po części. W sumie po twarzy Ameryki i po zachowaniu Anglii można było wnioskować że nie obędzie się bez konsekwencji. Ale że od razu szlaban na wychodzeeeniee??
Ponieważ brunet nie miał zamiaru nic więcej powiedzieć (tak przynajmniej wyglądał) odezwał się Ludwig.- I chciał twój numer - "Ale jak to tak". Możliwe że oni to o numerze tylko sobie odpowiadają, ale mimowolnie zrobiłam wielkie oczy. Tak wielkie że nawet Włoch przysunął się bliżej blondyna. A może to nie z tego powodu... Hehe. (͡ ~ ͜ʖ ͡ °)
Albinos (ale ja nie lubię tego słowa XD) wyciągnął z kieszeni hujageja
- to dyktuj - rzekł.- [Twój numer telefonu] - odpowiedziałam mu robiąc przerwy co trzy cyfry żeby nadążył z zapisywaniem. W tym czasie zauważyłam że Feliciano przysuwał się coraz bliżej swojego towarzysza.
Goście zaczęli się już zbierać, aż w końcu wyszli ( a kto umarł ten nie żyje) pozostawiając mnie sam na sam ze swoim bałaganem. Hehe jak tak sobie myślę to przydało by się tu trochę posprzątać... Powyciągałam z pod wszystkich mebli i dywanów i takich tam wszystkie łachmany i pantalony z gucci.
Otworzyła szafę która i tak była już pusta. Bo wszystko było na podłodze.
Ty sprzątałaś a słońce zdążyło już zajść
††††*Kilka godzin wcześniej*
‡Kanada‡
Się działem na swoim łóżku słuchałem Arthura drącego się na Alfreda. W sumie to się nie dziwię brwiastemu, Ameryka mnie też już trochę denerwował.
Tylko nie potrafiłem tego z siebie... Wyrzucić. Po prostu wszystkie moje myśli, uczucia... Po prostu zostwiałem je w sobie.
Wyciągnąłem z szafki mój ukochany syrop klonowy żeby napić się z gwinta. (Co z tego że sam (bez naleśników czy czego tam kolejek) jest tak cholernie nie dobry, przynajmniej według mnie). Butelka była lżejsza niż zwykle. Spojrzałem na nią. Była pusta.
O nie Alfred, tym razem przegiąłeś.Wybrałem się do pokoju Ameryki. Na środku jego stołu leżał telefon. Jego telefon. Jakie szczęście że znam hasło.
«Ty»
*czas juz normalny, koniec flashback'a xD*
Moją twarz wręcz oślepiał żółty napis "IKEA" na niebieskim tle. Staram tak wpatrzona w wejście, niby już późno ale w końcu kiedyś tą szafę trzeba kupić.
Wkroczyłam do środka, poczułam mój ukochany zapach mebli i wentylacji.
Słyszałam te tak zwane "miejskie legendy", że w tej ikei "straszy" pewien gościu. Nazywa się on Szwedek Z Ikei. Sama nazwa budzi dreasscz grozy... Ale to tylko legenda, tak? Nie ma się czego bać. Chyba.
Oh mózg cicho siedź, sam się nakręcasz.
Weszłam na dział z mablami. Znalazłam perfekcyjne puzzle 10000 + elementów! A nie.. To moja szafa. No cóż, z szafo-puzzlami ruszyłam w stronę kasy.
Zatrzymałam się nagle czując na sobie czyjeś spojrzenie. W sumie... Każdy lepszy może się przecież na mnie patrzeć.
Zdałam sobie sprawę, że stoję w czyimś cieniu. Powoli obracałam się przez ramię w stronę stojącego za mną... Jegomościa.
Oczy miałam na wysokości jego klatki piersiowej, więc byłam zmuszona podnieść wzrok.
To on. Szwedek Z Ikei.
Po moich plecach przeszły ciarki. Wysoki, potężny blondyn w okularach patrzący się na mnie morderczym wzrokiem.
Prawie wypuściłam moją nową szafę z rąk. Chciałam jak najszybciej opuścić lokal ale moje nogi miały co do tego inne plany. Staram tak i nie mogłam się ruszyć. Jego wzrok mnie po prostu sparaliżował...
- w czym mogę pomóc? - zapytał się Szwedek z Ikei.
Chciałam oczywiście odpowiedzieć, że nie mam z niczym problemu ale nie mogłam się wysłowić. Nie wiem co w nim takiego było ale zaczęło mi się kręcić w głowie. Bałam się go. Nie wiem dlaczego, po prostu.
Blondi tylko poprawił oksy i dalej czekał na moją odpowiedź.
Zmieszana zdołałam tylko wydusić z siebie jakieś przypadkowe litery oraz dużo "yyy" oraz "eee".
Film mi się urwał.
Ale zara potem sygnał wrócił, w momencie gdy właśnie ten gościu chciał mi jakoś pomóc (przynajmniej taką mam nadzieję) . Podniosłam się szybko ślizgając się jednocześnie na posadzce. Zostawiłam szafę na ziemi.
Wtedy pędem ruszyłam w regały
A w moim sercu był strach nie mały
Przed tym blondynem, gościem z ikei
Co jego wzrok cie do ziemi przyklei
To przed nim uciekam i jego się boje
i patrzę - w ślepym zaułku stoję
Ciemnym i ślepym, jedno i to samo
Nad tym rozkminiać mam czasu za mało
Cień jego widzę, już mnie dogonił
Ten jeden sklep mnie też nie ochronił
Będzie mą zmorą do dni moich końca
A na podwórku znalazłam zaskrońca.
Odwracam się wolno, to on w stu procentach
Może i nie znam się na klientach
Na pracownikach też ja się nie znam
Ale oszczędze tych zbędnych dram nam,
Bo ta miejska legenda, Co klientów odstrasza
Łowców przygód w te progi zaprasza
Co pewnie dawno z życiem skończyli
Między regałem się nie ukryli...
I teraz ja skończę jak oni
Cokolwiek zrobisz to on cie dogoni
To Szwedek z ikei z ikei Szwedek
W ikei jest wszystko prócz dobrych kredek.(Wierszyk by me)
Wtedy zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nic potem nie pamiętam.
★★★
Słyszałam różne głosy. I rozmowy. Doszły do mnie głów dwa słowa "dziewczyna Ameryki"... Przecież ja nie jestem jego dziewczyną...
Gdy otworzyłam oczy ujrzałam nad sobą pięciu gości.
×вяzчdаl яорucн×
CZYTASZ
[HETALIA] Barwy friendozon'u - Ameryka x reader {mary sue} <ZAKOŃCZONE>
Фанфикwtedy spojrzałam na zapychającego się jedzeniem chłopaka. Był wpatrzony w jakiś film bo najwyraźniej nie miał zamiaru spojrzeć na mój brzydki ryj. Nie pozwoli mi nacieszyć się błękitem jego oczu. Czy on naprawdę nie dostrzega tego co do niego czuję...