Minęły już aż dwa miesiące odkąd ten przeklęty alfredek bez kredek powiedział mi to co powiedział.
Czy jestem zła????
Niiijeee.Ale jednak! Bo wiecie co, ja tyle łez wypłakałam ale jakby się tak zastanowić...... To on był moim kraszem więc.. Więc..
OKEJ
ZOSTANĘ HUMANITARNYM CZLOWIEKEIM.
Otonadszedłtak..
Co?
Co nadeszło?
Czas zemsty oczywiście.
Ale najpierw obiad.
Ze szpitala wypuścili mnie wtedy kiedy wypuścili, a teraz spoczywam w swym domu w odmętach pantalonów i innych takich trele morele riki tiki.
Muszę jednak wspomnieć, że ku mojemu zdziwieniu klamka w łazience już znowu działała!
Wbiegłam do łazienki na mój poranny prysznic o godzinie 21.37!
Wykopałam wszystkie pary pantalonów z środka, przekopałam się przez nie jak przez... Hmmm... Jak kret przez wiejskie podwórko 💁♀️
Apokalipsa kretów to najgorsze co może być naprawdę..Ulubiony film mojego dawnego kochasia z resztą, cyberKretoclipsa2020punk, polecam, zakończenie wspaniałe, mnóstwo łez, zgrzytania zębów, a także... Flaków i miłości sruwu
Ahhh z tematu mojej kąpieli zeszłam na krety doprawdy... Zanurzyłam się w zimnej wodzie bo nie miałam centralnego ogrzewania. Całe ciepło wchłaniane było przez to okropne powietrze... Fuuuu... Powietrze.. Ani sie nie obejrzymy a skończymy jak postacie z loraxa, naprawdę.
Bąbelki moje kochane pływały po tafli wody a ja robiłam tsunami w wannie wylewając wodę. Wspaniała czynność. Śpiewałam sobie piosenki z Titanica, ale... Ale śpiewanie mi nie wystarczyło.
Wyskoczyłam z wody i przeprawilam się do mojego pokoju po flet.Grając tą piosenkę z Titanica która prawie każdy zna, siedziałam w wannie. Ale wtedy niespodziewanie do mojego domu wbił Prusy obrusy!
-AA. CO TY TU ROBISZ - Krzykłam zasłaniając się moją falą tsunami
-RIDER ALFRED MA QUO(VADIS)POTY!!!
-NIE CHCE JEGO KOMPOTÓW A POZA TYM ODDD KEIDY CIE TO OBBBCHODZUIII
-KKKJESESEDSSESESJNX WYCHODZ Z TEJ WANNY RIDER ŚMIERDZĄCA POTRZEBUJEMY CIE TERAZ
-OKEJOKEJ
Całe szczęście zapomniałam się rozebrać wchodząc do wanny więc teraz byłam ubrana tylko trochę przemoczona.
Właśnie miałam za prusakiem stakien (węgla) wychodzić z domu kiedy
-NIE ZJADŁAM OBIADU!!
-TO LEĆĆ ALE SZNELA SZNELA
Tak więc poleciałam zjeść oyakatakate na obiad + zupkę vifona curry na polepszenie mojego moodu.
~
Albinos obłynos zasiadł na swoim motorze~
Ale ma furę-pomyślałam i siadłam za nim wtulając się w nie- siadłam na swoim motorku. Jechalam za nim aż tu dojechałam do domu alferda. Kurka rurka! Okazało się że on mieszkał za moim domem! Ö
Ö > o:
Wysiedliśmy i wkroczyłam w moich brudnych kaloszach do domu amerykaanina. Cieszyłam się że mogłam temu świntuchowi angolowi ubrudzić podłogę. To będzie nauczka za to że rozbiłam mu waze czy co to tam było. Tak Reader, narób sobie jeszcze więcej problemów.
Wbiegłam za prusakiem do pokoju Alfreda, a za nami biegnął już wkurzony angol lol zamachując się mopem. Szczęśliwie udało nam się zatrzasnąć drzwi.
-Alohomora! - usłyszeliśmy zza drzwi
-zjedz pomidora! - odkrzyknęłam. Czułam się jak prawdziwa rebeliantka zwracając się tak do starszych B)) - mamy mało czasu - dodalam zwracając cie do chłopaka.
- ich weiß es - odparł (tzn."wiem to"). Wskazał na kupe koca na łóżku. Taki kocowy kamień.
Hej, pomińmy fakt że w sumie nie gilbert i Alfred chyba nie za bardzo mieli okazję się poznać XD
Podeszłam i siadłam na kamieniu. Ale to nie był kamień! Pod tym kocem ktoś był!
Usłyszałam trzask, a pod kocem był połamany już Alfred.
Nie no nie ma tak łatwo.
Odkryłam koc a pod nim był Alfred płaczący nad swoim srajfonem.
- OOO- to zdziwiony odgłos. Ja go z siebie wydałam. - CO SIĘ STAŁO MOJ ALFREDZIKU SAMOCHODZIKU ;((((
On tylko podniósł na mnie wzrok i wyjął z kieszeni wiesmaka i zaczął go wcinać. Zabrałam mu połowę, ale się tym nie przejął. Tylko ciągle mi nie odpowiadał i to mnie najbardziej irytowało. Coś z nim było nie tak!
Spojrzałam zaniepokojona na gilberta który trzymał drzwi.
Po ich drugiej stronie wciąż do środka próbował się wedrzec zły Arthur z mopem. Zły za to że weszłam na czysta podłogę w brudnych butach. Darł się tak, że nawet ja to słyszałam.
Gilbert też mnie zignorował pfff ach ci faceci!
Wzielam sprawę i telefon Alfreda w swoje ręce. Właśnie zobaczyłam, że miał uruchomioną konwersacje z blessengera. Blessed=Błogosławiony, kumacie, hyhy.
Ostatnią rzeczą było...
Okropne....
Bardzo..
Podle...
Zmienienie emotki na 👍🏻 kolorów na niebieski i usunięcie nicków...
ALE.ALE JA WIEM JTO TO BYŁ.
TA OSOBA Z KTÓRĄ PISAŁ.
TO MUSIAŁA BYĆ JEGO DZIEWCZYNA. Dlatego roześmiałam się w piekło głosy. Jestem okrutnym człowiekiem.
Rozległ się trzask
-AHAHAHA TERAZ TO JA BEDE TWOJA DZIEWCZYNA!
...
Rozejrzałam się. Za mną stali angol i Prusol a obok mnie amerol. I każdy się na mnie dziwnie patrzał, nadeszła niezręczna cisza.
ALE JA SIE CIAGLE CIESZYŁAM, TE WASZE CISZĘ NIE ZMIOTĄ MNIE Z PLANSZY.
Pod wpływem impulsu i chęci wyładowania energii wyrzuciłam telefon przez okno rozbijając je i trafiając kogoś w głowę.
Gasp!! Wyjrzałam przez okno.
Był tam tylko jakiś klon Ameryki. Spojrzalam tam drugi raz ale było już pusto.
Spojrzałam trzeci, a obok leżącego na ziemio Kanady pojawił się francuz, którego widywałam już na ognisku. (chyba tu było jakieś ognisko jak dobrze kojarzę).
Gadał coś do niego po francusku oui oui aj dont Spik bagiet.
Ale skąd się tam wziął Kanada??? Nie ważne... Teraz liczyło się tylko moje życie bo właśnie Arturek marmurek zaszarżował na mnie aby mnie wyrzucić przez okno! Ale mój refleks był lepszy i uniknęłam tego! W skutek czego zielonooki wpadł w ścianę
- ulatniam się! - zakrzyknelam. Wzięłam alfredka na rączki i wybiegłam z domu, a Gilbert za mną.
-hEEj what r u doooing?? - spytał mnie ameryk
-ratuje ci życie!!!!!!!!!!
Tudydufum.
Wybiegliśmy z domu, wsiedliśmy na nasze motorki i odjechaliśmy w siną dal. Przez góry lasy pola doły.
.
.
.W następnym odcinku: Rider x Ameryki tru low story cyberkretcalipsa2020punk AU
CZYTASZ
[HETALIA] Barwy friendozon'u - Ameryka x reader {mary sue} <ZAKOŃCZONE>
Hayran Kurguwtedy spojrzałam na zapychającego się jedzeniem chłopaka. Był wpatrzony w jakiś film bo najwyraźniej nie miał zamiaru spojrzeć na mój brzydki ryj. Nie pozwoli mi nacieszyć się błękitem jego oczu. Czy on naprawdę nie dostrzega tego co do niego czuję...