Selisa siedziała na małym kamieniu i myślała o ostatnich zdarzeniach. Wszystko to było takie szybkie i... dziwne. Straszne tortury, okropne sny, później nagłe przebudzenie i ucieczka. Tak, ucieczka. Jeszcze 20 minut i byłoby zapóźno. Zdążyła chwilkę przed odkryciem przez prześladowców miejsca, w którym się znajdowała, ale jak i kto wydostał ją z więzienia i położył w tej jaskini. Teraz siedziała na skale i myślała, co robić dalej. ,, Dobrze byłoby znaleźć Lloyda - rozważała - ale gdzie on może być? Może lepiej najpierw uwolnić przyjaciół z więzienia? Nie wiem, co robić... "
- Nie wiem, co robić - pomyślała na głos, ale nie spodziewała się, że ktoś jej odpowie.
- To może ja wiem? - rozlepł się za jej plecami znajomy głos.
- Lloyd - krzyknęła, odwróciła się, wstała, podbiegła i rzuciła mu się na szyję. Tuląc się w niego, wyszetała ze łzami - myślałam, że już cię nigdy nie zobaczę...
- A ja myślałem, że już nie zobaczę ciebie... - odszepnął, tuląc ją do siebie. Po chwili oboje zrozumieli, że wyglądają, jak żywcem wyjęta para zakochanych z romanse i strasznie się zażenowali. Odkleili się od siebie i cofnęli o kilka kroków na bezpieczną odległość.
- Przepraszam - powiedział zarumieniony Lloyd - poprostu strasznie się o ciebie bałem... - teraz już był koloru buraka.
- Nie, to ja przepraszam - odpowiedziała pomidorowa Selisa - tylko po prostu się stęskniłam i nie wiedziałam, co się z tobą stało...
- Nie, to moja wina...
- Nie, moja...
Teraz jedno wyglądało jak przeugotowany burak, a drugie jak najdorodniejszy pomidor. Nagle Selisa przypomniała sobie o przyjaciołach uwięzionych w ciemnych lochach.
- Musimy ich ratować! - pomyślała na głos. Lloyd w lot zrozumiał o kogo chodzi.
- Mam plan - powiedział.
- Jaki? - spytała Selisa.
- Zaraz ci wytłumaczę... - odpowiedział, wyjął coś z torby i...* * *
- Skylor! Szybciej! - krzyczał Jay.
- Nie mogę zostawić naszych notatek! Przejmą je!
- Dla mnie bardziej się liczy twoje życie niż notatki! - krzyknął Kai, podtrzymywany przez Zane'a i Jay'a.
- A dla mnie się liczy życie nas wszystkich! - wydarł się Tristan - narażasz nas wszystkich na niebezpieczeństwo zwlekając, a oni zaraz tu będą!
- Już są! - krzyknęła przerażona Trinidat zasłaniając zasłony w oknie.
- Szybko! - krzyknął Jay. Po chwili po schodach zbiegła(czytaj: zleciała) Skylor. Miała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy w torbie, właściwie wszystkie jakie mieli w tym hotelu.
- Teraz biegiem! - krzyknęła. Nie musieli jej słuchać, każde biegło. Tajne przejście pod miastem, mogło ich wyprowadzić poza jego mury. Tristan jako ostatni wchodził do tajnego przejścia. Nacisnął dźwignię i przejście się zamknęło.* * *
- Dawaj - rzekł Lloyd. Selisa wyjęła katanę. Rozpoczęli trening. Lloyd po raz kolejny przekonał się, że Selisa wcale nie jest takim słabym wojem, na jakiego wskazuje jej wątły wygląd. Czy to nie ona przed laty pokonała i uwięziła wszystkich ninja naraz? Tak, wtedy była pod wpływem zaklęcia i omamów, ale coś z jej umiejętności jej zostało. Nie wiem, czy Lloyd dawał jej fory, czy po prostu była lepsza, ale zawsze kładła go na łopatki. Skończyli. Teraz Lloyd ojaśniał jeszcze niewyjaśnione części planu, brakło mu porządnego mechanika.
- Może w czymś pomóc? - dobiegł zza ich pleców głos. Odwrócili się i ujrzeli Ronię. Selisa już nastawiła ręce z shurikenami do rzutu, ale Lloyd ją powstrzymał.
- To przyjaciółka, Ronia.
Obie panny zawarły natychmiastową znajomość i trochę się ze sobą wadziły, ale Lloyd nie zwracał na ich kłótnie uwagi. Wziął się za dokładniejsze objaśnianie planu.
- Ronia, zdołasz zaprojektować i zbudować machinę ładowaną na słońce, mającą super powera?
- Jeszcze nigdy takich wielkich i mocnych nie robiłam - stwierdziła Ronia - no i mamy mało potrzebnego sprzętu, ale zrobię, co się da. Do takiej roboty powinniście wynająć Cyrusa Borga albo Nyę.
- Niestety, ani jedno, ani drugie jest nieosiągalne, więc musisz ty to zrobić - powiedział Lloyd - a poza tym, czyja wiem, czy ty jesteś taka kiepska? Nie, jesteś expertem i poradzisz sobie.
Ruda uśmiechnęła się i rzekła:
- To zabieramy się do pracy! Znoście wszystko, co tylko wam się wyda przydatne, jak zaprojektuję i rozrysuję sobie wszystko, to złoże dokładne zamówienia.
- Ale jak masz projektować, gdy nie mamy papieru? - spytała Selisa.
- Nie mamy? - z udawanym zdziwieniem powiedziała Ronia, po czym wyjęła z torby piórnik i kilka bloków A4 i osobne duże arkusze papieru - teraz też nie mamy?
- Ona jest niezwykła! - krzyknął uradowany Lloyd.
- Wy tak samo. - Uśmiechnęła się ruda. Wszyscy zabrali się do wielkiego dzieła. Ronia usiadła na skale i kazała nie rozpraszać jej, a wszelkie narzędzia, elementy czy inne potrzebne rzeczy kłaść pod drzewem. Selisa poszła w jedną stronę, a Lloyd w przeciwną i cała trójka skupiła się na swoich zadaniach.* * *
Krew zalewała mi już całe ciało. Niebieska i brunetka patrzyły na mnie z dziwnym wyrazem, ale i tak wszystko otaczał mgłą ten straszny ból. Neronila uśmiechała się. Widać było, że tej strasznej kobiecie(czytaj: potworowi) sprawiał radość widok krwi i cudzego cierpienia.
- Jeszcze? - pytała drżącym głosem turkusowooka.
- Tak Gerdo! - krzyknęła Niesprawiedliwość. Nowe rany zaczęły pojawiać się na moim ciele. Bolało, ale nadal nie dawałam się złamać. Czułam, że długo tego nie wytrzymam, ale nie poddawałam się. Ściskałam ręką mój mały krzyżyk na łańcuszku i byłam gotowa... Wiedziałam, czym to może się skończyć, ale wiedziałam także, że nie zakończy się tak prędko... Że będzie w tym wiele strasznego bólu... Ale nie poddawałam się.
- Już? - spytała Gerda.
- Nie! - zaprzeczyła Neronila.
- Ależ droga pani... - poprosiła tym razem czarnowłosa.
- Siedź cicho Whiniefredo! - uciszyła Niesprawiedliwość. Whiniefreda złapała za rękę Gerdę.
- Nie mogę na to patrzeć! Proszę przestańcie! - krzyknęła. Neronila spojrzała na nią. Gdyby wzrok mógł zabijać, Whiniefreda leżała by już w grobie.
- Przykro mi Whinie - szepnęła Gerda.
- Whinie, widzę, że ceretonia jest konieczna - stwierdziła Niesprawiedliwość.
- Nie! Proszę! Tylko nie to! Dam radę! Obejdzie się bez tego! - Whinie upadła na ziemię, jak rażona piorunem.
- Naprawdę? - spytała Neronila - mówiłam, że każdy musi to przejść na koniec. Mówiłam, że to konieczne.
- Nie... - poprosiła czarnowłosa, ale urwała nagle widząc wzrok swojej pani - tak jest. Jestem gotowa.
- Dobrze zatem - uspokoiła się Niesprawiedliwość - o 8:20 w labolatorium. A teraz idź, żeby mi się nie powtórzyła ta historia.
- Tak jest, pani - powiedziała Whinie. Wstała, ukłoniła się i odeszła. Ból nie ustępował, już czułam, że nie wytrzymuję, gdy nagle usłyszałam krótkie ,,Dość!" i zapadłam w ciemność...* * *
Selisa kopnęła żołądź. Była wściekła. ,, Dlaczego ta dziewucha musiała wszystko zepsuć?! - myślała - poradzilibyśmy sobie sami z Lloydem i bez jej usług. Nie ufam jej. Bezczelna, mała, próżna... ach! Po co ona tu jest?! Nawet walczyć nie umie, więc jak zamierza nam pomóc w uwolnieniu przyjaciół?! Ech... " W głębi duszy czuła, że wcale tak nie jest, ale zagłuszała swoje sumienie kolejnym potokiem ostrych słów pod adresem Ronii. Nagle zauważyła jakiś dziwny, ruszający się kształt. Bezszelestnie upadła w krzaki i znierochumiała. Był to młody człowiek w czarnym płaszczu z dwu-ostrzem w dłoni. Spod kaptura wystawały końcówki rudych włosów. Selisa zaczęła się za nim skradać. Szła za nim już od jakichś pięciu minut, gdy nagle obejrzał się. Zaczął iść prosto do krzaków, w których ukrywała się Selisa. Gdy był już o kilka kroków od niej, dziewczyna z piorunującą szybkością wyskoczyła z krzaków i pobiegła w przeciwną stronę niż ich obóz. Każdy pożądny szpieg wie, że jeśli chce się zachować swoje obozowisko lub bazę w spokoju, trzeba uciekać w odwrotnym kierunku. Selisa znała tę zasadę i wiedziała, że jest ona bardzo żadko używana, ale przydatna. Nie może zdradzić miejsca, w którym znajduje się Ronia i Lloyd. Biegła, ale czuła, że ryży cały czas przyspiesza i niedługo ją dogoni. Nagle potknęła się o coś. Nim zdołała się podnieść, poczuła, że ktoś przykłada jej do szyi ostrze. Po chwili usłyszała głos:
- Radziłbym się nie szamotać i robić tylko to, co każę.
,, Znowu? - pomyślała Selisa - Zaczynam się obawiać, że jestem z książki i to się nigdy nie skończy. "* * *
Hejka! Jak rozdział? Nudny, nudnawy czy najnudniejszy? Poniosło mnie i jest inaczej niż miało być. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie!
Nya🌊💙
CZYTASZ
LEGO NINJAGO MISTRZOWIE SPINJITZU: Cień Fioletu ✔️
Fiksi Penggemar>Może kiedyś dojdzie do korekty, aktualnie opowiadanie to na nią czeka< Lloyd wraca do klasztoru po długim pobycie u Selisy, która jest jego przyjaciółką ze szkoły. W klasztorze zastaje tylko Kai'a i Jay'a. Ninja i Mistrzowie Żywiołów znikają, a por...