Oczami Jessie
Wybraliśmy pokój. Okropny !? Wszystko takie jasne... Yhh... Ja toleruje tylko ciemne kolory. U dziewczyn też jest dla mnie denerwujące jak się ubierają, ale jakoś to znoszę.
Rzuciłam walizki w kąt i rozłożyłam się na łóżku.
- Przypominam ci, że nie będę spał na ziemi. - Powiedział patrząc na mnie wymownie.
- Możesz spać na kanapie. - Wskazałam na przedmiot w rogu.
- No chyba nie.
- Czyli wolisz na ziemi? - Droczyłam się z nim.
- Nie! Będę spać na łóżku.
- A ja gdzie wtedy mam spać ?
- Może ci pozwolę ze mną. - Prychnęłam.
- Jestem silniejsza i sprytniejsza, więc tak czy siak śpisz na kanapie lub na ziemi. - On jedynie burknął coś pod nosem i wyszedł na balkon.
Jak mam wytrzymać z nimi wszystkimi całe wakacje ?? Ja już teraz nie mogę wytrzymać.
Podniosłam się z tego obrzydliwie wygodnego i miękkiego łóżka. Ruszyłam w stronę drzwi.
- I gdzie się wybierasz?
- A co cię to?
- Tak się pytam. A więc?
- Przejść się. - Już chciałam wychodzić, ale chwycił mnie za ramię.
- Chcesz spacerować po nieznanym ci miejscu ?
- Jak będę mieć szczęście to się zgubię. - Tym razem udało mi się wyjść, ale on poszedł za mną. - Po co idziesz za mną?
- Idę z tobą na spacer. - Uśmiechnął się.
- Ale ja idę sama. - Jejku, jak on mnie denerwuje.
- Nooo... Idziesz sama... Ze mną. - Ten gość ewidentnie chce podnieść mi ciśnienie.
- Aa... Se idź… Ale się do mnie nie odzywaj.
- Spoko.
Wsiedliśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Następnie wyszliśmy z hotelu. Na dworze było dość chłodno, ale się tym nie przejęłam. W końcu ja w zimę łaziłam na krótkim rękawku i w szortach. To dla mnie to nic.
Nie przejmując się Harry’m szłam dość szybko, gość nie nadążał za mną.
- Ej no, czekaj.
- Chciałeś ze mną spacerować, a ja właśnie w takim tempie spaceruje.
- A nie możesz ciut zwolnić ?
- Nie.
- Czemu taka jesteś? - Weszliśmy do jakiegoś parku.
- Taka, czyli jaka?
- Wredna, pyskata, pesymistyczna... - Bał się czy mu za to co powiedział nie przywalę.
- Bo taka jestem i się nie zmienię.
- Paul mówił, że kiedyś byłaś taka wesoła, otwarta do ludzi…
- To było kiedyś, teraz jestem inna i dobrze mi z tym.
- Ale…
- Skończ!!! Miałeś się nie odzywać. - Usiadłam sobie na ławce, a on zaraz po mnie. Chciał coś powiedzieć, ale ciągle się wahał, aż w końcu zwrócił swój wzrok w stronę bezchmurnego nieba i obserwował gwiazdy.
- Gracie na Madison Square Garden ?? - Zapytałam. Popatrzał na mnie dziwnie. W sumie się nie dziwę, w końcu co dopiero kazałam mu się zamknąć.
