Wyszłyśmy szybko z apartamentu. Bell nigdzie tu nie było. Zeszłyśmy na dół i pytaliśmy się pracowników i nawet gości czy przypadkiem jej nie widzieli. Dziewczyna na recepcji (ze straszną tapetą na mordzie) powiedziała, że wybiegła z budynku. Nie no świetnie. I gdzie my mamy ją teraz szukać? Zostawić jej nie możemy, ale jak zaczniemy szukać to możemy się zgubić. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam doHarry’ego.
A tak w ogóle pewnie się zastanawiacie skąd mam jego numer.. Najzwyczajniej wzięłam jego telefon i spisałam numer. Tyle, że jak teraz zadzwonię będzie miał mój numer, ale jestem za leniwa, żeby pójść do góry i kazać im zejść.
*Rozmowa*
H: Ymm.. Halo. Kto mówi?
J: Styles, to ja Jessica. Zbierzcie się i chodźcie pomóc szukać Belli.
H: Ok.. Już idziemy. Pa.
J: Nara.
*Koniec rozmowy*
Po chwili byli już z nami.
- Zayn i Liam zostali. No wiecie tak jakby jednak wróciła.
- Ok. Już chodźmy.
Szukaliśmy chyba z godzinę, ale jej nie znaleźliśmy. Zrezygnowani wróciliśmy z powrotem do hotelu.
Oczami Tiffany
Niall zaprosił mnie na spacer. Byłam taka szczęśliwa. Uwielbiam go. Ten jego uśmiech i błękitne oczy.. Można normalnie utonąć w tych jego tęczówkach. Spacerowaliśmy po różnych uliczkach niedaleko hotelu, aż w końcu dotarliśmy do parku. Wyglądał pięknie.
- Jejku! Jak tu pięknie. - Zachwycałam się na głos.
- Cieszę się, że ci się podoba. - Popatrzał mi w oczy. Kurde niech tego nie robi, bo mu tu na zawał padnę.
Nagle zawiało, aż mnie dreszcze przeszły.
- Zimno ci? - Zapytał zmartwiony.
- Nie.
- Naprawdę? Nie wciśniesz mi tu żadnych kitów. Jesteś dość cienko ubrana. - Stwierdził i nałożył mi na ramiona swoją bluzę. On jest taki słodki. Uśmiechnęłam się do niego najładniej jak potrafiłam, a on to odwzajemnił. Szliśmy dalej, aż usłyszałam czyjś szloch. Dobrze znałam ten szloch. Jakieś cztery ławki dalej siedziała zapłakana Bella. Niall jej nie zauważył. Podbiegłam szybko do niej. Mój towarzysz zaraz za mną.
- Bella wszystko ok? Co się stało? - Zapytałam.
- Bo on.. on.. - I znowu zaniosła się jeszcze większym płaczem.
Przytuliłam ją do siebie i próbowałam uspokoić, co było trudne. Po jakichś 10 minutach zaczęła mówić.
- No, więc siedziałam w pokoju i narzekałam, że Malik robi ciągle syf i jeszcze, że jest leniwy i że jest brudasem. Zaczęliśmy się kłócić. A on potem powiedział, że "widać jak mnie rodzice wychowali. Skoro ja taka jestem to ciekawe, jacy są oni".. - I znowu się rozpłakała. Mimo, że strasznie rzadko to teraz, aż się we mnie gotowało. Próbowałam jednak zachować spokój.
- Chodź wrócimy do hotelu. Pewnie dziewczyny się o ciebie martwią.
- Nie będę z nim spała w pokoju, z resztą dziś już i tak nie zasnę. Posiedzę w salonie.
- To będziemy ci dotrzymywać towarzystwa, jakoś na zmianę. - Uśmiechnęłam się.
- Będę wolała być sama.
- Jak wolisz. - Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę hotelu.
Oczami Bell
Wracaliśmy powoli do tego zjeb***go hotelu. Na samą myśl o mulacie mną trzęsło. Kiedy weszliśmy do apartamentu Mel i Meg chodziły w kółko, a wszyscy oprócz Jessie siedzieli jak na szpilkach, ale wiedziałam, że o ona także się o mnie martwiła.
- Boże! Wróciłaś! - Wydarły się Megan i Melody. Przytuliły mnie strasznie mocno, a wszystkim chłopakom jakby kamień spadł z serca.
- Możecie już iść spać i się nie martwić.
- A ty nie idziesz? - Zapytała Meg.
- Ja już dziś nie zasnę. Chcę posiedzieć sama tu.
- Ale na pewno? - Upewniała się Mely.
- Tak.
- No dobra, dobranoc.
*00.00*
Mamy już północ a ja dalej tu siedzę. Ta cisza jest trochę przytłaczająca, ale lepsze to niż bycie z Zayn’em w jednym pokoju..
Usłyszałam jak jakieś drzwi się otwierają. Kątem oka widziałam, że to drzwi od (?)mojego(?) pokoju.
Oczami Zayn’a
Leżałem na łóżku i nie mogłem spać. Ciągle się obwiniałem. Powinienem przeprosić Belle.. I to zaraz, teraz.. Podniosłem się i zerknąłem na zegarek elektryczny 00.03. Ciekawe czy tam jeszcze siedzi.. Czy śpi. Zaraz zobaczę. Powoli otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją siedzącą na kanapie i wpatrującą się w wyłączony telewizor. Obszedłem kanapę od tyłu i usiadłem na przeciwnym rogu od siedzącej dziewczyny. Byłem pewien, że mnie zauważyła już wtedy jak wyszedłem z pokoju.
- Bella.. - Zacząłem niepewnie. - Wiem, że nie chcesz mnie widzieć. Rozumiem to, ale chcę cię przeprosić. Tak szczerze. Naprawdę. Nie liczę na przebaczenie, ani nic. - Skończyłem.
- To dobrze, że na nie nie liczysz, bo go nie dostaniesz. - Stwierdziła.
- Ja naprawdę nie chciałem. Ja po prostu nie panuję nad tym, co mówię w złość. Zazwyczaj mówię coś nietaktownego albo coś, czego nie chcę.
- Ja też byłam zła i choć myślałam nad tym jak rodzice cię wychowali nie powiedziałam tego. Oni najprawdopodobniej starali wychować cię dobrze, ale ty to po prostu to trudny charakter człowieka i z tym nie da się nic zrobić. - Kurde muszę się postarać żeby mi wybaczyła. Ja ją naprawdę lubię. Przysunąłem się do nie i ją przytuliłem. Zaczęła się wyrywać, chciała chyba nawet krzyczeć, ale również nie chciała obudzić reszty. W końcu jednak się uspokoiła, ale za to się rozpłakała. Przycisnąłem ją do siebie mocniej.
- Naprawdę mi przykro. Zrobię, co zechcesz, ale weź mi wybacz. - Powiedziałem bliski płaczu. Po prostu nie mogłem patrzeć jak ona się smuci.
- Zrobisz, co zechcę? - Popatrzała na mnie tymi niebieskimi, zapłakanymi patrzałkami.
- Tak, ale weź mi przebacz.
- Ok. Wybaczam, ale to "zrobię, co zechcesz" zachowam na później. - Uśmiechnęła się delikatnie a ja się zaśmiałem.
- Dobra. - Ziewnęła. - Jesteś śpiąca?
- Nie. - Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do nas do pokoju. Ułożyłem ją na łóżku, a potem sam się położyłem. Przytuliłem ją i po chwili zasnęliśmy.
Oczami Jessie
Obudziłam się po północy. Podeszłam do drzwi i po cichu je otworzyłam. Chciałam sprawdzić czy u Belli wszystko ok. Zobaczyłam jak Malik stara się ją przeprosić, potem ją przytulił, a ona w końcu mu wybaczyła. Ja bym albo mu nie przebaczyła, albo trzymała go tak jeszcze z tydzień. Ale to ja, Bella mimo, że by chciała nigdy nie będzie taka jak ja i to nawet dobrze. Nikt nie chciałby być kimś takim jak ja.
.................................................
Proszę komentujcie!! :)
