Truth | 진실 |

252 30 6
                                    

Była piąta rano. Wszyscy normalni ludzie, w tym Yoongi, o tej porze smacznie spali, przewracając się na drugi bok lub przytulając się mocniej do partnera lub poduszki. Istotką, która tej nocy nie potrafiła zaznać snu był nikt inny niż Taehyung. Przebudził się on jakieś cztery godziny temu i od tego czasu nie potrafił na nowo zasnąć - był już na dachu, wypłakał się jak zawsze i miał nadzieję, że po tym wszystkim uda mu się wygodnie ułożyć i odpocząć. Niestety mylił się.

Znów myśli zżerały go od środka, a słowa rudego przyjaciela Yoongiego wciąż odbijały się w jego głowie. Próbował być obojętny na ludzi, na ich cierpienie, próbował nikogo do siebie nie dopuszczać i robił wszystko, aby tylko znów nie zostać skrzywdzonym. Lecz zanim zdążył do końca zamknąć się w sobie - ciemnowłosy muzyk zatrzymał żelazne drzwi stopą i wcisnął się do bezpiecznej osłonki księcia. Taehyung nie wiedział jak mógł na to pozwolić, jednak stało się to i teraz czego by nie zrobił, wiedział, że Yoongi go tak łatwo nie opuści.

Właśnie dlatego teraz czuł cholerne kłucie w klatce piersiowej i dlatego czuł się tak okropnie z wiedzą, że okłamuje starszego. Musiał to z siebie wyrzucić, bo pewien był, że inaczej zwariuje jeszcze bardziej niż dotychczas.

Wstał z łóżka i narzucił na siebie bluzę Yoongiego, bo nauczył się spać w samej bieliźnie, a nie chciał tak po prostu pokazywać się w pokoju starszego półnagi. Po cichu opuścił pokój i ostrożnie stawiał bose stopy na zimnych panelach kiedy to kierował się do sypialni gospodarza. Czuł jak serce coraz głośniej dudni mu w klatce piersiowej, a ręce zlewają się zimnym potem. Wziął głęboki oddech i nareszcie popchnął drzwi, otwierając je a potem zamykając za sobą.

Na palcach podszedł do łóżka śpiącego Mina i uklęknął przy nim na podłodze, delikatnie szturchając go.

- Hej.. Obudź się, proszę.. Muszę ci coś powiedzieć, to ważne.. - Wyszeptał do niego najłagodniej jak tylko potrafił, mimo tego, iż głos strasznie mu drżał. Na jego szczęście po chwili Yoongi otworzył oczy i przebudził sie, wydając z siebie małe, zaspane mruknięcie i ocierając oczy.

- V, jest wcześnie rano, powinieneś spać.. - Mruknął zachrypniętym głosem, jednak książę bardzo szybko wszedł mu w słowo.

- Wiem, ale musisz mnie posłuchać, bo nie wytrzymam.

Yoongi pokiwał głową i westchnął, po czym usiadł na łóżku pod ścianą i poklepał miejsce obok siebie, a na koniec włączył małą lampkę nocną stojącą na komodzie. Książę po cichu usiadł przy nim i przytulił swoje kolana do swojej klatki piersiowej.

- W takim razie słucham. - Taehyung wziął głęboki oddech na te słowa.

- Ja.. Błagam, nie bierz mnie za kretyna, przysięgam, że wiem co mówię. Ja nie pochodzę stąd. Nie jestem jednym z was, nie jestem człowiekiem. Przed przybyciem tutaj byłem księciem wróżek i następcą tronu w naszej krainie. Byłem jednym z najwyżej osadzonych wróżków, ale.. Pewnego dnia zakochałem się i to było moją zgubą. Mężczyzna, który skradł mi serce, również odebrał mi skrzydła, czyli coś dla wróżki najcenniejszego. Powierzył mi tyle bólu, smutku i cierpienia. Sprawił, że czułem się i nadal czuję się nikim. Jestem bezwartościowy. Dlatego uciekłem tutaj, do świata ludzi. Nie chciałem być pośmiewiskiem, a poza tym, już więcej tam nie należę. Na ciebie rzuciłem czar, żebyś pozwolił mi na życie pod twoim dachem, bo nie miałem gdzie pójść i nie wiedziałem co ze sobą zrobić... Proszę wybacz mi.

Yoongi słuchał go w osłupieniu, a wszystkie jego słowa brzmiały jak jakaś głupia bajka dla dzieci. Wróżki? Skrzydła? Absurd. Potrząsnął głową i zaśmiał się sarkastycznie, po czym podniósł się z łóżka.

- Hoseok miał rację. Jesteś pierdolnięty. - Wycedził przez zęby, już kierując się do drzwi kiedy Taehyung ze łzami w oczach zatrzymał go poprzez chwycenie go za nadgarstek. Kiedy Yoongi zatrzymał się i spojrzał na niego oziębłym spojrzeniem, blondyn zrzucił z siebie bluzę, a potem zerwał bandaże okalające jego klatkę piersiową. Odwrócił się do niego tyłem, a na jego plecach do teraz były dwie, długie, gojące się rany - prawie blizny. A wokół nich mieniący się pył. Żeby się upewnić, że Yoongi na pewno mu uwierzy, Taehyung jeszcze wcisnął kosmyki blond włosów za swoje spiczaste uszy, aby je również odsłonić.

Yoongi patrzył na niego w szoku - cały gniew minął, a on poczuł się źle. Okropnie źle, bo uznał go za idiotę, a Tae mówił mu prawdę. Przełknął głośno ślinę i delikatnie dotknął ran koniuszkami swych palców - były jak najbardziej prawdziwe. Taehyung lekko zadrżał i pociągnął nosem, nie ruszając się z miejsca.

Po chwili ciemnowłosy przytulił go mocno do siebie, przyciskając poranione plecy do swej klatki piersiowej, a Tae odchylił głowę do tyłu, aby spojrzeć w sufit i nabrać świeżego  powietrza. Łzy kapały z jego oczu do brody i na podłogę.

- Jestem okropny, wiem. Ale nie okłamałbym cię. Nie teraz. - Wyszeptał, a Yoongi wzmocnił nieco uścisk.

Uwierzył.

- Powinienem ci od razu uwierzyć.. Byłem przecież od początku pewien, że żaden człowiek nie ma prawa być tak piękny jak ty.

 wings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz