🦋 W tym rozdziale pojawią się słowa wymyślone, których wytłumaczenie będzie się znajdować na samym końcu w mini słowniku 🦋
Książę dzielnie przedzierał się przez gęsty las, chcąc jak najszybciej dotrzeć do swojej krainy, Itii. Uznał jednak, że pierwsze co zrobi to udanie się do Ducha po radę co do jego skrzydeł - nie chciał pokazywać się w swoim królestwie bez nich, bo przecież nie po to tam wracał. Nie wracał, żeby wszyscy mieszkańcy uważali go za biedactwo i obdarowywali litością. Chciał wrócić tam w pełni sił, ze swoimi cudnymi skrzydłami i pokazać wszystkim, że nie był tym samym bezradnym, skrzywdzonym wróżkiem, którym był po utraceniu owych skrzydeł.
Nareszcie dotarł na miejsce - do ogromnej, ciemnej jaskini za wielkim wodospadem, przez którą musiał przejść, aby dostać się do domu. Bez zastanowienia wszedł do środka; gołe stopy powoli, ostrożnie przesuwały się po zimnym, mokrym podłożu z kamienia, dopóki nie ujrzał światła. Po krótkiej chwili dosięgnął swojego celu - Itia stała przed nim otworem w pełnej chwale, tętniąca życiem, spowita w świetle słońca i wszystkich kolorach w żywych, soczystych odcieniach. Dopiero teraz zorientował się jak bardzo tęsknił oraz jak bardzo jego dom różnił się od świata ludzi. Jednak teraz nie to było najważniejsze. Musiał odnaleźć Ducha i jak najszybciej prosić go o pomoc.
Po cichu przemykał się przez krainę w brązowym płaszczu, który dostał kilka godzin temu od Yoongiego; pokonywał krzaki, grządki, pola kwiatów i drzewa, dopóki nie znalazł się pod ogromnym drzewem z wiszącymi gałęziami, na których rosły delikatne, fioletowe kwiaty. Pod nim siedział mężczyzna o srebrnych włosach, opierający się o drewnianą laskę z przymkniętymi oczami. Miał na sobie pewnego rodzaju szaty w odcieniach zieleni oraz brązu, gołe stopy, liście we włosach i przeróżne wzory na dłoniach, a także twarzy. Taehyung zsunął kaptur ze swoich blond włosów i wziął głęboki oddech, po czym nieśmiało podszedł bliżej i uklęknął przed mężczyzną.
- Och, Duchu Itii, przybyłem do Ciebie by--
- Tak tak, wiem Taehyungie, przyszedłeś w sprawie skrzydeł. I mówiłem ci, że masz mi po prostu mówić Jin.
Wtrącił owy Duch, otwierając swoje oczy w jasnym, srebrzystym kolorze i spoglądając na księcia z uśmiechem.
- Czuję twoje zakłopotanie. Och, i czuję zapach kwiatów... Czyżby wianek? Czerwony, zgadłem?
Zagaił srebrnowłosy z lekkim śmiechem, opierając się o drzewo.
- Otóż to... Nigdy nie przestajesz mnie zadziwiać, tataii. Zawsze będę pod wrażeniem tego, że potrafisz dostrzec o wiele więcej bez wzroku niż Ci, którzy go posiadają.
Duch zaśmiał się lekko, kręcąc przy tym głową.
- Ach, no już mnie tak nie dopieszczaj. Mów o co chodzi, słońce. Tylko pamiętaj, ze szczegółami.
Taehyunf nieśmiało pokiwał głową, po czym wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać swoją historię od początku aż do końca, a Duch słuchał go uważnie, wbijając w niego swoje puste, jednak ciepłe spojrzenie. Na końcu jednak westchnął głęboko co zaniepokoiło księcia.
- Widzisz, skarbie, ja nie mogę pomóc ci w odzyskaniu skrzydeł. Jednak nie martw się zbytnio - wiem kto może.
Seokjin zapewnił, po czym sięgnął do małej torby z brązowej skóry, którą miał przewieszoną przez ramię, wyciągając z niej skrystalizowany kwiat lilii, podając go blondynowi.
- Idź na Białe Pola. Tam znajdziesz Lazurowy Staw, gdzie będziesz musiał położyć ten kwiat. Woda rozbłyśnie turkusem, a ty wezwiesz Wyrocznię.
- Ch-chodzi o Deitio? Tego legendarnego Deitio, najwyższą Wyrocznię i jedyne bóstwo w Itii?
- Owszem.
- Ale... Nie wolno mi. Nie jestem uprawniony, przecież nawet nie sięgam mu statusem do stóp! Ja... Przyniosę hańbę...
- Książę, zaufaj mi.
I zaufał.
---
Droga od drzewa do Białych Pól na szczęście nie zajęła mu długo, jednakże była usłana strachem, obawami i stresem. Przecież miał już za kilka chwil stanąć przed najwyższej rangi postacią w calutkiej Itii, która była do tego stopnia mistyczna, że uchodziła za legendę w tutejszych wioskach. Wierzył jednak, że Deitio pomoże mu - taką miał przynajmniej nadzieję...
Powoli wszedł na rozległe pole usłane drobnymi, białymi kwiatami; wokół latały z gracją złote motyle, a całe pole otaczały płaczące wierzby; pod największą z nich znajdowały się większych rozmiarów skały, a przy nich - wspomniany przez Seokjina, Lazurowy Staw. Taehyung rozejrzał się wokół - gdyby nie jego potrzeba spotkania Wyroczni pewnie nigdy nie przyszedłby w to miejsce i szczerze tego żałował, bo było na prawdę piękne. Przez jego głowę przedarła się myśl, że chciałby kiedyś pokazać je Yoongiemu.
Wyciągnął delikatny kwiat pokryty kryształem z kieszeni płaszcza i ostrożnie podszedł do stawu, przyklękując przy nim, po czym układając roślinę na tafli wody z ogromną troską. Kwiat rozchylił swoje mieniące się płatki, woda w stawie zaczęła jasno świecić na turkusowy, a małe, białe płatki, które dryfowały dotychczas bez celu po zbiorniku wodnym zamieniły się w drobne lilie wodne. Woda zniosła owe kwiaty do tego kryształowego i w przeciągu kilku sekund - wybiły się w górę, formując kształt postaci w wodzie.
Wreszcie kwiaty upadły z powrotem do wody, a przed Taehyungiem ukazał się średniej wysokości mężczyzna - albinos o długich, najjaśniejszych w świecie włosach i rzęsach, czerwonych ustach i powiekach, odziany w satynowe szaty oraz kraśny wianek z wierzbowych liści i czerwonych kwiatów. Na jego plecach spoczywała para wielkich, przepięknych złoto-seledynowych skrzydeł jak u motyla, mieniących się tęczą w słońcu. Otworzył on swoje oczy - prawe niebieskie niczym ranne niebo, a lewe czerwone jak róże w rozkwicie.
- Witaj, drogi książę Kim Taehyungu.
Odezwał się on głosem tak ciepłym i czystym, że brzmiał on niczym istna pieśń. Blondyn przez chwilę nie mógł wyjść z podziwu i po prostu patrzył na osobę przed nim w ogromnym szoku. Deitio był czymś... O wiele cdowniejszym niż Taehyung kiedykolwiek mógł sobie wymarzyć. W końcu odchrząknął i spuścił głowę.
- Och, witaj, cudowny Deitio, władco złota i motyli, największa Wyrocznio, najszlachetniejszy z wróżów, opiekunie Itii. Przybywam przysłany przez Ducha Lasów Itii, błagając o twą pomoc i sprawiedliwość.
Wyrecytował niemalże, a albinos jedynie ciepło się uśmiechnął.
- Kim Taehyungu, powstań proszę i nie chyl przede mną głowy.
Taehyung posłusznie wstał, nadal spoglądając w dół, gdyż nie chciał urazić Deitia swoim wzrokiem, na co białowłosy delikatnie pogłaskał go po blond czuprynie.
- Wiem po co przychodzisz, dziecko. Wiem również, czego potrzebujesz ty, ale i również twoje serce.
Powiedział, a potem wolną rękę wystawił, po to tylko aby usiadły na niej dwa złote motyle. Jeden z nich przekształcił się w złoty miecz z turkusową rękojeścią, a drugi - w złoty łańcuszek udekorowany drobnymi, czerwonymi kwiatami. Wręczył oba te przedmioty to zadziwionego księcia, a ten przyjął je.
- Użyj miecza by wywalczyć skrzydła. Trzymaj go i noś godnie, a przyniesie ci zwycięstwo i dumę.
- Dziękuję, o Deitio, lecz... Na cóż mi ten łańcuch?
Deitio uśmiechnął się ciepło.
- To podpowie ci twe serce, gdy tylko przyjdzie na to pora. Teraz idź bezpiecznie w imię miłości, moje dziecko. Odzyskaj dar.
W tym momencie albinos zamienił się w płatki białych kwiatów, które z gracją, powoli wpadły do wody.
🦋 Słownik 🦋
- Itia; kraina wróżek, z której pochodzi Taehyung,
- Deitio; od angielskiego słowa deity (bóstwo), postać wyjaśniona w rozdziale,
- tataii; zwrot grzecznościowy używany przez wróżków niższej rangi, zwracającyh się do wróżków i tworów rangi wyższej.

CZYTASZ
wings
Roman d'amourGdzie Taehyungowi zostaje odebrane wszystko, a od ostatecznego upadku i zatracenia próbuje uratować go Yoongi. ------------------------•°🦋°•------------------------- Top!Yg | Fantasy!AU | Angst | Fluff | Smut | Fairies