Route | 길 |

189 28 10
                                    

Książę schował miecz do bogato zdobionego, wykonanego ze złota oraz miedzi pokrowca i zarzucił go sobie przez ramię, na plecy; związując pas na swojej klatce piersiowej i szarpiąc za niego kilka razy, żeby sprawdzić czy wszystko się trzymało. Nie mógł przecież zgubić czegoś tak cennego, a czekała go jeszcze wyprawa do tego, który skradł jego skrzydła. Wyciągnął z kieszeni płaszcza złoty łańcuszek i przyjrzał mu się uważnie - nadal zastanawiając się po co tak właściwie go otrzymał, ale skoro dostał go od samego Deitio, to musiał być istotny. Dlatego też zawiesił go sobie na szyi i schował pod koszulą tak, aby był bezpieczny.

Stwierdził, że był już gotowy, więc wyruszył w dalszą drogę, gdy tylko założył na głowę ciemny kaptur. Zaszywał się coraz dalej w głąb Itii, ponownie przedzierając się przez gęsty las, a towarzyszyły mu świecące w cieniu koron drzew grzyby oraz kwiaty, a także wybudzone ze snu świetliki, tańczące wokół niego. Niemalże słyszał ich cichutkie nawoływanie, zachęcające go do dalszej drogi. Może to była tylko jego wyobraźnia, jednak pomagało mu to. Dodawało odwagi.

Wkrótce las rozstąpił się, a przed nim pojawiła się szeroka, spokojna rzeka wypełniona lazurową wodą. W niej pływały barwne ryby, na dnie leżały kamienie w niemalże wszystkich możliwych kolorach, a z oddali słychać było szum jednego z wielu wodospadów. Ach, wodospady w Itii były czymś cudnym. Rozejrzał się, a jego wzrok wreszcie wyłapał dryfującą na wodzie, drewnianą łódkę, w której siedziała postać w ciemnym płaszczu. Taehyung uśmiechnął się sam so siebie i pośpiesznie podbiegł do owej postaci, pochylając się, by jej dosięgnąć, a potem jakże ostrożnie stukając jej ramię.

— Um... Dzień dobry.

Przywitał się, a nieznajomy spojrzał na niego spod kaptura i szybko zamknął księgę, którą dotychczas był pochłonięty. Schował ją do kieszeni i zdjął kaptur, a Taehyung był zadziwiony widząc niezwykle długie, spiczaste uszy. Czyżby elf...?

— Witaj! Musisz być Książę Taehyung, czyż nie?

Spytał ciemnowłosy elf, uśmiechając się szeroko przez co w jego rumianych polikach pojawiły się głębokie dołeczki. Taehyung raz jeszcze zdziwił się.

— Owszem, ale... Skąd ci to wiadomo?

— Och, to? Od Jinniego, oczywiście. Był u mnie jego mały ptasi posłaniec, który powiadomił mnie o twoim przybyciu. Wsiadaj więc i mów książę gdzie mam cię zabrać.

Taehyung uśmiechnął się i pokiwał głową, ostrożnie wsiadając do łodzi, gdzie zasiadł na ławce naprzeciwko elfa.

— Czy wiesz może, jak dostać się do wróżka o imieniu Jeongguk...?

Spytał jakby nieśmiało, a elf zaśmiał się.

— A jakże! Jestem przecież przewoźnikiem!

Z tymi słowami i kolejnym uśmiechem zaczął powoli wiosłować, wprawiając łódkę w ruch. Powoli płynęli razem z leniwym prądem rzeki, a Taehyung oglądał przewijający się przed jego krajobraz Itii.

— Czyli znasz się z Duchem?

Zapytał po chwili z ciekawości, spoglądając na elfa, który roześmiał się ciepło.

— Ależ oczywiście! Znamy się i to już od zarania dziejów, kiedy miałem zaledwie sto lat! Niedawno byłem u niego na herbacie, opowiadał mi o tym, jak zaprzyjaźnił się z nieśmiałą polną myszką. Ach, naprawdę urocza istota z niego, wiesz? Zwłaszcza, kiedy zna się go tak długo. Nawet nie zwróciłem uwagi ile lat minęło od naszego pierwszego spotkania! Czas tak szybko przemija, wiesz?

Z tą historią rodziły się również kolejne, elf - którego, jak dowiedział się książę, imię brzmiało Namjoon - opowiadał mu je z taką pasją i oddaniem, że Taehyung był nimi ogromnie zainteresowany i słuchał ich z wielką przyjemnością. Aż zal mu było opuszczać łódź, gdy zatrzymała się przed zamkiem, którego Taehyung dotąd nie widział, gdyż nigdy nie był w zachodniej Itii. Westchnął cicho i opuścił łódź, jeszcze na chwilę odwracając się do Namjoona.

— Dziękuję ci, Namjoonie. Kiedyś, jeśli tylko wrócę... Chciałbym napić się z tobą herbaty — Powiedział z uśmiechem, a na te słowa elf również szeroko się uśmiechnął.

— To będzie dla mnie zaszczyt. Szerokiej drogi, książę, bądź zdrów!

Namjoon ponownie chwycił za drewniane  wiosło i przesiadł się na drugą stronę łodzi, po czym zaczął odpływać.

— Powodzenia! — Krzyknął jeszcze z oddali, machając do księcia, a potem łódź stawała się coraz mniejsza, aż do momentu, w którym zniknęła z pola wzroku Taehyunga.

Ten westchnął i odwrócił się w stronę zamku, zaciskając dłonie na pasie od miecza.

" Szykuj się Jeongguk, nadchodzę odebrać to, co mi zabrałeś. "

 wings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz