Epilog | 발문 |

217 33 11
                                    

W Itii nareszcie nadeszła wiosna. Wszystko na nowo budziło się do życia, zwierzęta budziły się ze snu zimowego, kwiaty wychylały swoje kolorowe główki spod ziemi, a wróżki szykowały się na pewne specjalne wydarzenie, które zapowiadane było już od zimy.

Owe wydarzenie miało miejsce ósmego dnia wiosny - dokładnie rok po rozpoczęciu tragedii w życiu Księcia. Wybrał właśnie ten dzień, gdyż chciał zastąpić go czymś przyjemnym. Chciał, aby ten dzień nosił ze sobą miłe wspomnienia, a nie takie, które krzywdziły.

W południe blondyn siedział na łące ze swoim elfim przyjacielem Namjoonem oraz z Duchem Seokjinem. W trójkę pili herbatę - bo przecież już od dłuższego czasu chciał to zrobić, a jaka okazja byłaby lepsza, niż ta dzisiejsza? W międzyczasie elf plótł drobne warkocze w przydługawych blond włosach księcia i wkładał w jasne kosmyki świeże kwiaty.

Gdzie indziej, na polanie siedziała dwójka ludzi, patrzących w niebo z delikatnymi uśmiechami na ich twarzach.

— Czuję się jakbym był po jakiejś ciężkiej imprezie.

Zaczął jeden z nich, o rudych włosach, na co jego przyjaciel zaśmiał się.

— Przecież to dopiero przed nami.

— Wiem, po prostu... To wszystko takie dziwne. Po grubej imprezie nie wiesz, co się stało i ja mam teraz tak samo. Nawet nie mów mi, że ty potrafisz w to uwierzyć.

Brunet uśmiechnął się pod nosem. Czy potrafił w to uwierzyć? Oczywiście, że nie. Jednak naprawdę nie mógł być szczęśliwszy.

— Nie, ale staram się, — Powiedział szczerze, po czym skierował wzrok na swojego przyjaciela, — A jak tam myśl, że oboje będziemy mieć skrzydła?

Rudzielec zamilkł jakby zabrakło mu słów. Zwinął usta w mały dzióbek i w końcu po chwili namysłu, odezwał się;

— Sztos.

---🦋---

Na wzgórzu, gdzie rozciągało się ogromne pole kolorowych kwiatów, a wokół dumnie rosły drzewa, których liście zaczęły już świecić poprzez powolny zachód słońca - ustawiony był otwarty, złoty pawilon, do którego prowadził długi szlak zapalonych latarni. Owy szlak otoczony był wręcz przez obywateli Itii, którzy podekscytowani czekali, aż ceremonia zacznie się. W pawilonie czekali już gotowi ludzie - obaj ubrani w odświętne, Ityjskie stroje i również wyczekujący na nadejście Jego Wysokości.

W pewnym momencie rozległ się słodki dźwięk harfy, skrzypiec oraz fletu, a wszystkie oczy zwróciły się ku orszakowi, który dumnie frunął w stronę pawilonu z królem Taehyungiem na czele.

Tego wieczoru Taehyung powierzył Hoseokowi skrzydła Jeongguka, a Yoongiemu - te księcia Jimina. Dzięki temu to Yoongi został księciem zachodniej Itii, a potem zawarł związek małżeński ze swoim ukochanym kwiatem, tym samym łącząc Itię zachodnią i wschodnią w jedność. Kraina wyrwała się od terroru kolekcjonera, skrzydła wszystkich wróżek były bezpieczne, a Taehyung odzyskał swoją parę skrzydeł, ale również zyskał coś innego.

Zyskał szczęście i miłość w postaci Yoongiego - nie wróżka, lecz jego człowieka ze skrzydłami, a to jedynie sprawiało, że blondyn czuł się wyjątkowo. Od tego dnia, gdzie każda nowa przysięga została zapieczętowana pocałunkiem smakującym jak różana herbata, dym papierosów, gorzkie łzy i słodki uśmiech, mogli żyć długo i szczęśliwie.

A z daleka tego dnia wszystko obserwowali Duch i Przewoźnik, oparci o wysoką wierzbę, trzymając się ze ręce - z białym motylem siedzącym na lasce Seokjina. On również patrzył.

— Widzisz? — Odezwał się w końcu Namjoon, — Mówiłem ci, że wszystko dobrze się skończy.

— Wiem i wiedziałem od samego początku, ale nie widzę, Namjoon, przecież jestem ślepy.

Odparł Jin, wprawiając ich obu w gromki śmiech.

{ Koniec. }

 wings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz