C H A P T E R ⚀ 4

1.1K 65 8
                                    

Soyeon wkroczyła do kuchni w puchatym, szarym szlafroku z uszkami i mordką kota na kapturze oraz tego samego koloru również puchatych kapciach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Soyeon wkroczyła do kuchni w puchatym, szarym szlafroku z uszkami i mordką kota na kapturze oraz tego samego koloru również puchatych kapciach. Wilgotne od porannego prysznica włosy założyła za uszy, a kaptur na głowę. Gdyby Jungwoo nie znał jej od narodzin pomyślałby, że to słodka i miła osóbka, podczas gdy pod tym niepozornym wyglądem skrywał się istny diabeł. Przywitała się z bratem, który już od siódmej rano krzątał się po kuchni, w której czuł się jak ryba w wodzie i podeszła do lodówki. Wyjęła z niej mleko, z szafki miskę, a z blatu zgarnęła płatki. Usiadła do stołu, wlała mleko i wsypała płatki. Podczas zatapiania czekoladowych kulek obserwowała pogrążonego we śnie Felixa. Blond kosmyki włosów niesfornie opadały na jego powieki, a koc, który mu wczoraj przyniosła zakrywał go jedynie do pasa. Pchnięta impulsem wstała zwracając na siebie uwagę brata i poczłapała do niego. Koc naciągnęła na dość wąskie jak na chłopaka ramiona i zadowolona z efektu wróciła na miejsce lekko się uśmiechając. 

- Zakochałaś się w nim czy co, że się tak szczerzysz jak głupi do sera? - Z zamyśleń wyrwał ją Jungwoo, który dostał się do siostry z przyszykowanym śniadaniem. 

- Nie - zaprzeczyła niemal od razu. - Nie jest w moim typie - odparła zgodnie z prawdą. Od zawsze podobali jej się " niegrzeczni chłopcy", z którymi mogła doświadczyć odrobinę adrenaliny. Felix kojarzył jej się raczej z młodszym, słodkim bratem, o którego trzeba dbać i pilnować. Zdecydowanie nie widziała w nim kandydata na partnera. 

- Racja, ty wolisz tych których policja lubi. - Przewrócił oczami przypominając wszystkich jej byłych, a przynajmniej tych, których poznał. 

Najgorszy był jej ostatni chłopak. Totalny ćpun, który poranek zaczynał od trawki, a gdy jej zabrakło stawał się agresywny. Raz nawet uderzył Soyeon, gdy ta spuściła w kiblu kilka woreczków białego proszku. Chciała mu pomóc, a w nagrodę wróciła do domu ze złamanym nosem i kilkoma siniakami. Do dziś pamięta jaką poczuł złość, gdy ujrzał pobitą siostrę. Mimo protestu So, wsiadł do samochodu i pojechał do mieszkania Kim Hyojonga. Dalej wszystko działo się bardzo szybko. Odważnym i żwawym krokiem wparował do małej klitki, w której zastał wciągającego kreskę Kima. Zamachnął się i z całej siły uderzył w szczękę młodszego, powalając go tym na ziemie. Usiadł na nim okrakiem i zaczął okładać jego ciało pięściami. Gdy dał upust emocjom, wstał i splunął na niego, na odchodne dorzucając, by już nigdy nie zbliżał się do Soyeon. Kiedy wrócił do domu, zapłakana So wtuliła się w brata. Jungwoo objął ją w szczelnym uścisku czule całując w czoło. Po chwili jednak pojechali do szpitala, by lekarz w końcu zajął się złamanym nosem. Od tamtej chwili uważnie pilnuje z kim spotyka się jego siostra, a Soyeon odpuściła bawienie się w związki.- Nie masz kaca? - zapytał chcąc zmienić temat. 

- Nie. W porównaniu z innymi w odpowiednim momencie umiem powiedzieć "stop".

- Jestem z ciebie dumny. - Z udawanym wzruszeniem starł wyimaginowaną łzę.

Ich rozmowę przerwało głośne jęknięcie Felixa informujące o jego przebudzeniu i nie za dobrym samopoczuciu. Z pomocą przyszła mu Jeon ze szklanką wody i opakowaniem tabletek na kaca. Blondyn usiadł przecierając dłońmi twarz.

- Pierwszy raz sie tak upiłeś? - zażartowała będąc pewna, że nie ma na studiach osoby, która by chociaż raz nie nadużyła alkoholu.

- Yhym. - Kiwnął głową po czym nieznacznie się skrzywił odczuwając silny ból.

- Naprawdę? Gdzieś ty się wychował?

<<°>>

Następne sześć dni minęło spokojnie. Soyeon, pomimo swojej imprezowej natury, spędziła ten czas na nauce do kolokwium. Jak zwykle towarzyszył jej Hyunjin, który drzemał w najlepsze na jej kolanach lub odpytywał przyjaciółkę, gdy ta go o to prosiła. Sam miał mnóstwo wolnego czasu. Po skończeniu liceum uznał, że dalsza nauka nie jest mu potrzebna, wolał oddać się w całości swojej pasji, jaką był taniec. Został przyjęty jako choreograf i nauczyciel w szkole tańca, do której uczęszczał przez dwanaście lat. Momentami Jeon zazdrościła mu takiego trybu życia. Rano mógł spać do 12-stej, popołudniami uczył hip-hopu, a nocami imprezował. Choć się do tego nie przyznał, rzadko wychodził na imprezy bez Soyeon. O ile z Taeyongiem czasami robił męskie wypady na miasto, tak Jimina się wstydził. Z wyglądu niby dojrzały mężczyzna, lecz umysłowo to jeszcze dzieciak lub druga Rose. Felix od czasu piątkowej domówki unikał Soyeon i jej przyjaciół, czując się zażenowany swoją słabą tolerancją na alkohol. Szczególnie bał się konfrontacji z brunetką, która zmuszona przez brata musiała czyścić łazienkę z jego wymiocin.

Los jednak postanowił zakpić z Lee sprawiając, że został zauważony, gdy wychodził z auli przez Soyeon. Dziewczyna uśmiechnęła się i odchodząc od znajomych, z którymi obgadywała nową wykładowczynię, która hojnie została obdarowana przez Boga urodą, zmierzała w jego kierunku. Ten odwrócił się na pięcie i zaczął szybko odchodzić, modląc się w myślach o zgubienie jej w tłumie.

- Lee, przede mną nie uciekniesz! - krzyknęła, zwracając na siebie uwagę wszystkich osób znajdujących się na korytarzu, w tym ulubionego profesora, Kim Namjoona.

Chłopak przełknął ślinę, gdy ta chwyciła go za przedramię. Stanął w miejscu i z krzywym uśmiechem spojrzał na poważną twarz Soyeon.

- H-hej, nie zauważyłem c-cię. - zająkał się i przełknął głośno ślinę.

- Musiałbyś być ślepy, by patrzeć się wprost na mnie i mnie nie dostrzec. - Intensywnie wpatrywała się w przestraszonego Felixa. Miała zamiar rzucić jeszcze jakiś kąśliwy komentarz, lecz ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu, nie mając serca ośmieszać go na oczach tylu ludzi. - Czemu uciekałeś? - spytała podchodząc z chłopakiem do okna, by na spokojnie porozmawiać.

-Śpieszyłem się - odparł nerwowo miętoląc w dłoni skrawek swojej żółto-czarnej koszuli w kratę, na co brunetka uniosła brew.

- Nie umiesz kłamać - stwierdziła zakładając ręce na piersi. - A więc?

<<°>>

- Dziękuję piękne panie, świetnie wam dzisiaj poszło. - Hyunjin pochwalił swoje kursantki sprawiając tymi kilkoma słowami im wielką radość. - Przećwiczcie układ w domu, a my widzimy się na następnych zajęciach. - Z uśmiechem obserwował wychodzące z sali dziewczyny, które wzdychały do niego z czego doskonale zdawał sobie sprawę.

Gdy został sam, a drzwi się w zamknęł, położył się na panelach, przymykając powieki i głośno wzdychając. Piątki nie należały do najcięższych dni, lecz tego dnia był wyjątkowo zmęczony. Już na pierwszych zajęciach dzieciaki dały mu w kość, potem miał średnią grupę przy której mógł trochę odpocząć, ale przy grupie zaawansowanej 16+, do której chodziły dziewczyny w wieku 16-23 lat, musiał się przyłożyć. Choć choreografie już umiały, to Hyunjin - cholerny perfekcjonista - wolał mieć trzy dodatkowe lekcje na dopracowanie detali ( dodatkową lekcję mieli mieć za dwa tygodnie w sobotę, dzień przed konkursem ). Hwang usiadł i sięgnął dłonią po butelkę z wodą, jęknął rozpaczliwie orientując się, że jest pusta. Miał zamiar wstać, gdy powstrzymał go głos jednej ze swoich kursantek.

- Trzymaj. - Podała mu butelkę niegazowanej wody. - Zauważyłam, że ci się skończyła, więc kupiłam.

- Dziękuję Nayoung, nie musiałaś. - Odebrał napój i po odkręceniu zakrętki wziął trzy duże łyki.

- Ale chciałam. - Posłała mu uroczy uśmiech. - Muszę już iść, a ty odpocznij trochę, bo nie wyglądasz za dobrze. - Ostatni raz spojrzała w jego kierunku, a gdy ten kiwnął głową, odwróciła się i odeszła.

Kąciki ust Hyunjina uniosły się do góry, będąc zadowolony, że kolejnej dziewczynie zawrócił w głowie. Uwielbiał to robić, czuł się jak król życia, wiedząc, że żadna mu nie ulegnie. Na dodatek niektóre znajomości przysporzyły mu wiele korzyści, którymi chętnie dzielił się z najbliższymi przyjaciółmi.

Zagubiony || Lee FelixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz