Siedziałam na krześle w włoskiej restauracji patrząc na twarz Luke'a od kilku dni chodził zamyślony, nieobecny. Martwiłam się o niego, nie reagował nawet na zapach pizzy.
-Luke- nie zareagował -Luke- powiedziałam głośniej kopiąc go w piszczel.
-Auu, za co- spytał z pretensją w głosie.
-Co ci chodzi po tym blond łbie?
-Emmm- mruknął zestresowany.
-Luke ja na prawdę cię lubię i myślę, że powinniśmy wejść na wyższy poziom naszej relacji ale o co chodzi?- wyznałam ze zmartwieniem ma twarzy.
-Czy ty coś sugerujesz, [T.I]?- spytał podnosząc na mnie wzrok.
-Tak, chce żebyśmy tworzyli parę, nie przyjaciół, chce żebyśmy tworzyli poważny związek, bez fochów i twoich melancholijnych stanów.
-Tak [Z.T.I]*, chce zostać twoim chłopakiem- powiedział z uśmiechem- bez fochów, ani moich stanów- złapał za moją dłoń leżąca na stoliku.
-Czy to o tym tak bardzo myślałeś?
-Poniekąd, myślałem jeszcze jak smakują twoje usta- uśmiechnęłam się całując go*.
~~~~~~~~~
Wieeec
[Z.T.I]- zdrobnienie twojego imienia
Uznajmy, że siedzą obok siebie OK?Lisica