Jako, że z zawodu byłam fryzjerką trzymałam czerwoną farbę stojąc przed Mikiem.
-Jesteś pewny, że chcesz wrócić do czerwonego?
-Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent- uśmiechnął się do mnie.
-To powracamy do czerwonego psa, a może wolisz być okresem?- zaśmiałam się z jego miny, obchodząc go dookoła i nakładając farbę na jego i tak zniszczone włosy.
-Ile to potrawa?
-Z godzinę- wykrzywiłam usta w uśmiech dalej malując jego siano na głowie, nie wiem dlaczego się zgodziłam.
-Przynajmniej sami, razem- powiedział Michael.
-Taaaak, trochę niezbyt- schyliłam głowę.
-Kto przychodzi?- zapytał wyraźnie zmęczony. Tak, prawie ciągle ktoś u nas jest, jak nie chłopcy to moje przyjaciółki lub jego rodzice. Zero wolnego czasuczasu, przecież trzeba świętować zaręczyny.
-Moi rodzice się wprosili, przepraszam, że mówię ci dopiero teraz, ale sama dopiero co się dowie- przerwał mi odwracając się w moją stronę i kładąc palec na ustach, a ja ściągnęłam brwi przez jego szybki ruch.
-Nie ważne- pocałował mnie- kiedy przyjdą?
-Na kolacje, mamy trzy godziny- powiedziałam wzdychając- siadaj dokończę malować ci włosy.
~~~~~~~~~
Użyliśmy naszego wolnego czasu w całkiem ciekawy sposób, moim zdaniem oczywiście. Zostało jeszcze pół godziny, a ja gotuję kolację. Uwaga, dzisiaj w menu smażony na grillu kurczak razem z puree. Nie powiem wykwintna kolacja.
-W co mam się ubrać- usłyszałam krzyk Mike'a z naszej sypialni. Prychnełam pod nosem, jak z babą. Pełna szafa, nie ma nic.
-Nałóż koszulę- odkrzyknęłam mu nakładając obiad na talerze.
-Żartujesz sobie, nie nałożę tego.
-Nie daj jej ten satysfakcji i ubierz się elegancko- mruknęłam wchodząc do pokoju. Michael stał na środku pomieszczenia z koszulą w rękach, nie miał na sobie tylko jej.
-Dobra, niech ci będzie, ale chcę nagrodę- uśmiechnął się chytrze podchodząc do mnie i mnie całując.
-Nie masz już dość?
-Nigdy- zachichotał. Tak, zachichotał, rzadko się zdarza. Odepchnąłem go od siebie kierując się w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej wcześniej już wybraną miętową sukienkę z opiętym gorsetem i rozkloszowanym dołem. Była śliczna, kupiłam ją kiedyś na wesele mojej kuzynki.
-Ubieraj się Michael- cmoknełam go w policzek i poszłam do łazienki się przebrać. Muszę jeszcze rozczesać włosy i zrobić jakikolwiek makijaż.
-Dobrze, mamo- usłyszałam jeszcze tylko jęk niezadowolenia i weszłam do dźwięko szczelnej łazienki.
~~~~~~~~
Atmosfera przy stole była dość napięta. Moja mama jedynie chytrze uśmiechała się w stronę Michaela, mój tata zajadał się kurczakiem podobnie jak Mike, a ja obserwowałam wszystko. Nie dam rady nic zjeść, jakby mój żołądek przeczuwał, że coś się zaraz stanie.
-Znów wróciłeś do tego paskudnego koloru? - zapytała wrednie moja mama. Odkąd Clifford mi się oświadczył nie poznaje jej, to już inna kobieta.
-Nie chce nic mówić, ale masz czerwoną sukienkę kochanie- odezwał się mój ojciec popijając swoje wino, robi najlepsze wina jakie piłam.
Z ust Michael'a wypłynęło ciche parsknięcie. Jedyne na co było mnie stać to lekki uśmiech.-Ale ja nie niszczę swoją wyglądu poprzez to- wysyczała, po prostu żmija, przykro mi mamo.
-Moim zdaniem pasują mu i do jego nazwiska- zaśmiał się mój tata, a matka spojrzała na niego z niedowierzeniem.
-Możemy się uspokoić i zjeść w miłej atmosferze kolację?- zapytał pogodnie czerwonowłosy.
-To dobry pomysł- powiedział mój ojciec wymownie spoglądając na swoją żonę.
-Nic nie powiesz kochanie?- zwróciła się w moją stronę. Czerwony alarm, uśmiecha się.
-Moim zdaniem powinniście zakopać topory wojenne na czas do ślubu, potem możesz nawet mnie wydziedziczyć- podniosłam ręce w geście obronnym.
-[T.I] nie przeginaj- wysyczała.
~~~~~~
Minął może z tydzień od naszej kolacji, a my mieliśmy wolny czas. Dzisiaj za to ja zostaje w domu na wieczór z dziewczynami, a mój kochany narzeczony idzie z kumplami do baru.
-Wow nałożyłeś swoją szczęśliwą koszulkę- zaśmiałam się wskazując na zwykłą czarnczarną koszulkę z napisem Green Day, lubiłam w niej spać.
-W końcu ja dostałem- popatrzył na mnie wzrokiem wiem, że w niej śpisz.
-Ładnie pachnie- wzruszyłam ramionami.
-Bo mną słońce- mrugnął do mnie nakładając buty.
-O której wrócisz i w jakim stanie?
-Około trzeciej, nie czekaj na mnie, na pewno nie trzeźwy. Mogę już iść?
-Mike- mruknęłam ostrzegawczo.
-Nie wrócę pijany, spokojnie mamo- wywrócił oczami.
-Nie moja wina, że ostatnio musieli cię tu wnosić- parsknęłam na same wspomnienie jego bełkotu. Zaczął wyznawać mi miłość i spytał się czy go zostawię jak zajdzie w ciąże.
-Dobrze, będę grzeczny słońce- podszedł do mnie i pocałował mnie na pożegnanie- wrócę na własnych nogach.
-Dziękuję, nie chce znów się z tobą użerać- nic już nie odpowiedział, pomachał do mnie i wyszedł.
~~~~~~
Była dziesiąta nad ranem, a ja obudziłam się sama w łóżku i ogólnie sama w domu. Michael nie wrócił na noc, zajebiście.
Wygramoliłam się z łóżka i zeszłam na dół by zrobić sobie śniadanie.
Na stole leżała kartka z wiadomością, po koślawym piśmie stwierdziłam, że napisał to Michael, a po przeczytaniu była już tego pewna."Jestem na próbie wrócę o 14 Mike"
Krótkie, zwięzłe i na temat.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie otwieranie ich. Kto ma czelność wchodzić do mojego domu bez zapowiedzi?
-Jesteś tutaj córciu? - usłyszałam krzyk mojej mamy. Dopomóż mi Panie.
~~~~~~~
Kocham tę piosenkę 😍