23

30 1 0
                                    

Słyszę kroki ,wychylam się zza futryny i .... i chyba dostaje zawału. Co Jimin tu robi !? Jest na samym końcu korytarza. Biegnę do niego ile sił w nogach ale w ogóle nie pokonuje żadnego dystansu. Nic, stoję w tym samym miejscu. Jakbym biegła w miejscu. Wołam jego imię.
On się tylko uśmiechnął i zaczął mi machać ręką .
-Nadia kochanie chodź do oppy. Jak nie przyjdziesz to oppa się obrazi.
-próbuje -krzyczę ale żaden dźwięk nie wydostaje się z moich ust .

Co się do cholery tu dzieje.

Chłopak nagle marszczy brwi i łapie się za bok. Trzyma tam ręce.
Nie za bardzo wiem co się dzieje .
Odrywa rękę od ciała i mogę zobaczyć wielka plamę krwi na jego białej koszulce oraz ostrze jakiejś katany czy czegoś tam .
Jimin osuwa się na ziemie a za nim stoi postać . Postać której nie mogę dokładnie zobaczyć . Ma na głowie kaptur czarnej bluzy, na nogach ma czarne jeansy , a na twarzy znajduje się czarna maska .

Normalnie można powiedzieć pan ciemności . heh.

Ten "ktoś" zaczął się do mnie zbliżać . Zrobił coś takiego magicznego nie wiem jak to opisać ale rozłożył lekko ręce i wysunęły się mu sztylety. No jak, ja się pytam jak.
Zaczął biec a ja nic nie mogłam zrobić . Stałam jak słup soli.
Po niedługim czasie znalazł się obok mnie . Teraz mogłam go zobaczyć z bliska. Najdziwniejszą rzeczą było to ,że nie odczuwałam niepokoju, byłam dziwnie spokojna.

Postać dzieła kaptur i mogłam powiedzieć że zawału dostałam.
Tam stał Jimin we własnej osobie. Przecież widziałam że ten dureń upadał i trzymał się za bok. To jak on niby może chodzić !
-aa-ale ,ale jak ? -nagle mi mowa wróciła. Co tu się dzieje!
Spojrzałam się za niego na miejsce gdzie leżał ale było pusto
-hahha co ty myślałaś że co że dam się dźgnąć i umrzeć po prostu!? Jesteś śmieszna. Jestem zbyt ważny żeby umrzeć ,ale za to ty możesz !!
I w tym momencie zaczął dźgać mnie tymi "magicznymi " sztyletami.

Nie mogłam się ani bronić ani nic.

Opadłam na ziemię i byłam w stanie agonii. Nie mogłam się ruszać , mój oddech stawał się coraz płytszy a ja miałam problemy z oddychaniem.Czułam że to koniec. Umrę w wielkiej plamie krwi z dziesięcioma ranami kłutymi rozmieszczonymi po całej mojej klatce piersiowej i brzuchu. Z moich płuc wydobył się ostatni oddech a moje serce staje . Widzę ciemność przed oczami, czuje jakbym zasypiała. Na koniec słyszę tylko jego złowieszczy śmiech.

****

Budzę się zlana potem z szybko bijącym sercem. Próbuje uspokoić bicie serca co na razie mi się nie udaje. Po pięciu może dziesięciu minutach się uspakajam. Patrzę na zegarek, a na wyświetlaczu widnieje godzina 7:20. Nieźle . Nigdy po koszmarze tak późno się nie budziłam, zwykle była jakaś druga czy trzecia. Chociaż nie tak często miewam koszmary może raz na miesiąc , jednak w tym to już przesada.

Wstałam z łóżka i zakręciło mi się w głowie. Gdybym się nie przytrzymała szafki możliwe,że teraz bym zbierała zęby z podłogi. Dopiero teraz poczułam ból gardła i wielkie pragnienie. Pragnienie to się nie dziwie ale ból. Możliwe , że krzyczałam , nie wiem.

Podeszłam do okna odsunęłam zasłony i wyjrzałam na świat. Pogoda dzisiaj nie była zbyt ciekawa. Było pochmurno i zapowiadało się na deszcz. Podeszłam do szafy i po pięciu minutach wzięłam zwykłe czarne getry i szarą bluzkę z krótkim rękawem w arbuzowe wzorki. Z ubraniami udałam się do łazienki i wzięłam dosyć ,długi zimny prysznic. Po nim czułam się już totalnie zrelaksowana. Nie robiłam makijażu bo nie było sensu i tak bym dzisiaj nigdzie nie wyszła.

Nie wypowiadając słówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz