Rozdział trzeci

464 34 20
                                    


Kuroko wracał z pracy w piątkowe popołudnie. Tego dnia, dużo dzieci nie przyszło, ponieważ się przeziębiły. Zresztą nie było to niczym dziwnym tak późną jesienią, a w tym roku jesień była wyjątkowo mroźna, zupełnie jakby naturze pomyliły się pory roku. Tetsuya pomyślał, że ostatni raz taka zimna jesień nastała, kiedy chodził do liceum.

„Wtedy też było bardzo zimno" pomyślał Tetsuya wspominając jeden z tych dni, które zmieniły jego życie.

Kuroko zastanawiał się czy trener nie będzie miał nic przeciwko jego obecności na treningu. Taiga stwierdził, że nie będzie to żaden kłopot biorąc pod uwagę, że prezencja Tetsuyi była bardzo nikła i ciężko było go dostrzec. Po powrocie do domu, Kuroko wyczuł ciężką atmosferę panującą wewnątrz i domyślił się, że Kagami znowu pokłócił się z Aomine. Tetsuya naprawdę podziwiał trenera, który musiał z nimi wytrzymywać, o kapitanie nie wspominając.

Kiedy wszedł do salonu, zauważył, że Kagami siedzi na kanapie, a na jego policzku znajdował się pokaźnych rozmiarów siniak.

- Taiga-kun, co się stało?

- Dzisiaj doprowadziliśmy kapitana do ostateczności – odpowiedział czerwonowłosy. – Pokłóciliśmy się i obaj zarobiliśmy od Hyuugi po potylicach.

- Potylicach? A nie po twarzach?

Kuroko przyniósł z kuchni lód zawinięty w ścierkę i podał Kagamiemu. Taiga podziękował mu i przyłożył ścierkę do twarzy, krzywiąc się, kiedy lodowaty materiał dotknął obolałego miejsca.

- Chodzi o tego siniaka na policzku? – upewnił się, a niebieskowłosy kiwnął głową. – To... zarobiłem od Aomine.

- Pobiliście się?

- Nie od razu.

- Taiga..., o co poszło?

Kagami tylko wbił wzrok w ścianę po przeciwnej stronie pokoju. Kuroko westchnął i usiadł obok przyjaciela. Stwierdził, że jeśli w ten sposób będzie postępował z Aomine, to nigdy się nie dogadają. Kagami tylko zmarszczył brwi i mruknął coś pod nosem. Doskonale o tym wiedział, ale co miał zrobić, kiedy granatowowłosy jak zwykle działał mu na nerwy?

- Czym cię tak rozjuszył?

Kagami zbył pytanie milczeniem. Nie chciał, żeby Tetsuya się na niego denerwował.

Aomine przez cały trening dogadywał mu jak tylko mógł. W którymś momencie, podczas meczu treningowego, kiedy Taiga zdobył kosza poprzez wsad i tym samym zapewnił drużynie zwycięstwo, Daiki stwierdził, że jeśli dalej będzie tak wysoko skakał, to któregoś dnia może źle wycelować i uderzy głową w obręcz, nie trafiając piłką do kosza. Na te słowa, w Kagamim zawrzało. Nie wytrzymał i uderzył ciemnoskórego, a Daiki nie pozostał mu dłużny. Reszta kolegów próbowała ich uspokoić, ale z marnym rezultatem. W końcu do akcji wkroczył Hyuuga. Zarówno Aomine, jak i Kagami oberwali od niego po potylicach.

Kuroko znowu westchnął, ale uznał, że nie będzie naciskał na kumpla. Taiga najlepiej wie, jak rozwiązać swoje problemy z Aomine. Czasami jednak Kuroko miewał co do tego poważne wątpliwości. Cały czas sobie coś wypominali, wytykali każdy najdrobniejszy błąd, krzyczeli na siebie zamiast normalnie porozmawiać.

„Albo zaczną zachowywać się względem siebie w miarę przyjaźnie, albo drużyna się przez nich rozleci" pomyślał. „Muszą nauczyć się tolerować wzajemnie przynajmniej na boisku. Nie wymagam by byli względem siebie przyjacielscy, tylko żeby nie okazywali sobie takiej niechęci na boisku. To wpłynie na pracę zespołową".

Następnego dnia Kuroko szedł do sklepu, żeby kupić składniki na obiad, o które prosił go Taiga. Sobotę mieli wolną, ale w niedzielę Kagami musiał iść na trening, a Tetsuya będzie mu towarzyszył. Niebieskowłosy wciąż nie rozumiał, czemu Taiga chciał, aby zobaczył, jak wyglądają jego relacje z ciemnoskórym na boisku. Przecież już nie raz widział ich podczas wspólnych rozgrywek i przynajmniej wtedy jeden nie warczał na drugiego.

W pewnej chwili, Kuroko dostrzegł mężczyznę idącego chodnikiem spory kawałek przed nim. Zatkało go na jego widok. Mimo kaptura na głowie i ciemnych okularów, Tetsuya od razu rozpoznał Kise Ryoutę, modela, który nie tak dawno go zauroczył. Pomyślał, że blondyn na żywo wygląda jeszcze lepiej niż na okładkach magazynów. Bardzo chciał porozmawiać z modelem, ale wątpił, żeby znaleźli wspólny temat, dlatego tylko na niego patrzył, szczęśliwy, że może go oglądać na żywo.

Nagle Kuroko zamarł.

Ulicą pędził srebrny samochód. Jego kierowca jechał zdecydowanie za szybko. W pewnej chwili wpadł w poślizg i skierował się prosto na Kise. Kuroko nie czekając dłużej, pobiegł do przodu i chwyciwszy modela za ramię, odciągnął go na bezpieczną odległość. Samochód skręcił gwałtownie z powrotem na asfalt i zatrzymał się. Kierowca uchylił szybę i spytał czy nikomu nic się nie stało. Na szczęście nikt nie został ranny, więc uspokojony kierowca przeprosił i odjechał.

Kise wciąż był w dużym szoku, kiedy niemal potrącił go samochód. Odetchnąwszy parę razy, spojrzał na swojego wybawcę, a ujrzawszy niższego od siebie mężczyznę o włosach i oczach koloru nieba, przyspieszyło mu serce. Oto spotkał kogoś akurat w swoim typie.

- Dziękuję – powiedział. – Gdyby nie pan, zginąłbym.

- Akurat byłem niedaleko i wszystko widziałem – odrzekł niebieskowłosy.

- Całe szczęście, że był pan w pobliżu, panie...

- Kuroko. Kuroko Tetsuya.

- ...Kurokochii.

- „Kurokochii?"

- Proszę się nie przejmować, mam w zwyczaju dodawać „-chii" do imion lub nazwisk osób, które lubię i szanuję. Co prawda, dopiero się poznaliśmy, ale już zdążył mi pan uratować życie.

- Nie trzeba tak formalnie, Kise-san.

- Zna mnie pa... znaczy, znasz mnie Kurokochii? Nie dziwię się, pewnie widziałeś mnie w różnego rodzaju magazynach. Ale zwykła grzeczność wymaga, żeby się przedstawić. Jestem Kise Ryouta. Nie wiem, czy będę w stanie odwdzięczyć ci się za uratowanie życia, Kurokochii, ale może dasz się zaprosić na filiżankę kawy albo shake'a?

- Waniliowego. Bardzo chętnie.

Kise i Kuroko poszli do pobliskiej restauracji Maji Burger i zamówili sobie waniliowe shake'i.

- Czym się zajmujesz, Kurokochii? – zapytał Kise pragnąc lepiej poznać nowego znajomego.

- Jestem nauczycielem w przedszkolu – odpowiedział Kuroko. – Pracuję w nim już od sześciu lat.

- Zacząłeś zaraz po studiach?

- Nie. Wcześniej pracowałem w przedszkolu w Tokio, ale kiedy... zmieniło się kierownictwo, większość nauczycieli zwolniono. W tym mnie.

Ryouta zmarszczył lekko brwi słysząc pauzę. Domyślał się, że nie taki był prawdziwy powód odejścia Kuroko z poprzedniej pracy albo przynajmniej był jednym z wielu. Mając jednak na uwadze fakt, że Tetsuya może nie chcieć o tym rozmawiać, nie naciskał.

- A ty, Kise-san? Czy zajmujesz się czymś jeszcze poza modelingiem?

- Zawodowo, nie. Ale jak od czasu do czasu dostanę propozycję zagrania w filmie, to korzystam. No bo czemu nie? W ten sposób jeszcze bardziej zyskam na popularności, prawda?

Kuroko kiwnął głową. Porozmawiali jeszcze chwilę i każdy z mężczyzn udał się w swoją stronę. Tetsuya nadal nie mógł uwierzyć, że spotkał swojego idola na żywo i nawet nie wiedział, że krótką chwilę po rozstaniu Kise odwrócił się za nim szukając go w tłumie, bo uświadomił sobie, że nie poprosił Tetsuyi o numer telefonu.    

Ten rozdział jest trochę krótki, ale obiecuję, że następny będzie nieco dłuższy. Mam nadzieję, że jak na razie was nie zanudzam. Obiecuję, że niedługo akcja nieco się rozkręci. I proszę o komentarze. XD

Przez celownik (KiseKuro, AoKaga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz