Rozdział jedenasty

414 27 7
                                    

- Chcesz powiedzieć, że to on jest odpowiedzialny za te ślady na twoim ciele? – zapytał Kagami.

- Tak – odrzekł spokojnie Tetsuya. – Widzisz, Hanamiya uwielbiał stosować przemoc. Nie tylko względem dłużników, ale też względem partnerów. Nie było wieczoru, żeby mnie nie pociął albo uderzył szpicrutą. O ile na początku pamiętał, żeby packa była owinięta miękkim materiałem, o tyle po tygodniu przestał się tym przejmować.

Kagami poczuł narastającą wściekłość. Co to za psychicznie chory zboczeniec, żeby codziennie bawić się w takie rzeczy?! Przecież Kuroko nie jest typem masochisty! Chciał dać upust swojej wściekłości, ale siedział cicho czekając na ciąg dalszy historii.

Kuroko opowiedział mu ze szczegółami, jak Hanamiya uwielbiał przywiązywać go do łóżka i bić zanim brutalnie w niego wchodził. Nigdy nie dbał o dobre przygotowanie. Co prawda stosował lubrykant i rozciągał Tetsuyę, ale nigdy nie dał mu wystarczająco dużo czasu, żeby się przyzwyczaić. Jednak miał też swoje dobre strony. Po mocniejszych zabawach, Hanamiya zawsze opatrywał jego rany. Ale tak było tylko przez pierwsze trzy miesiące. Później Kuroko chodził do znajomego lekarza. Chociaż doktor pytał go, kto mu robił takie rzeczy, Tetsuya nie udzielił odpowiedzi.

- Mniej więcej po pięciu miesiącach związku – mówił Kuroko z twarzą pozbawioną wyrazu i nieobecnym spojrzeniem – Hanamiya zaczął stosować przemoc też poza łóżkiem. Stąd większość tych blizn. Można powiedzieć, że lubił kaleczyć mnie dobrze naostrzonym nożem. Widziałeś blizny po oparzeniach na plecach? – Kagami kiwnął głową usiłując nie wybuchnąć. – Czasami służyłem mu za popielniczkę. Co prawda nie gasił na mnie papierosów, ale strząsał popiół. Kiedyś uderzył mnie batem, takim z rzemieniem i przeciął mi skórę miedzy łopatkami. Wtedy już powiedziałem lekarzowi co się dzieje.

Przywoływanie wszystkich krzywd, jakich doznał z rąk Hanamiyi nie przyszło Tetsuyi łatwo. Na samo wspomnienie robiło mu się słabo. Miał wrażenie, że znowu leży w tamtym łóżku, jest przywiązany do oparcia, a Hanamiya posuwa go brutalnie uderzając raz za razem w prostatę. Kuroko nie był typem masochisty, więc nie czerpał przyjemności z zadawanego mu cierpienia. Zawsze po tych łóżkowych zabawach, czuł się kompletnie wyssany z energii. Przynajmniej Hanamiya nigdy nie miał ochoty na seks rano czy w środku dnia.

- Pewnego dnia... – zaczął Tetsuya, ale nagle urwał.

- Pewnego dnia co? – zachęcił łagodnie Taiga, ale Kuroko pokręcił głową.

- Tego ci nie powiem, Taiga. Naprawdę, lepiej żebyś nie wiedział. Dla twojego bezpieczeństwa.

Kagami próbował go przekonać na różne sposoby, ale Kuroko uparcie odmawiał wyjawienia co się stało owego dnia, o którym wspomniał.

- No dobrze, nie chcesz to nie mów – uległ w końcu czerwonowłosy. – Uwolniłeś się w końcu od Hanamiyi?

- Tak. Po tym co zobaczyłem, nie mogłem dłużej z nim być. Skontaktowałem się z moim przyjacielem i poprosiłem go o pomoc. Od tamtej pory już nie spotkałem Hanamiyi.

- To bardzo dobrze! Masz się trzymać od niego z daleka, jasne?

- Spokojnie, od mojej ucieczki go nie widziałem. Co prawda dużo słyszałem, ale nie natknąłem się na żadną wskazówkę o tym, że mnie znalazł.

- Kim był ten przyjaciel, który ci pomógł, jeśli wolno wiedzieć?

- Wolno. To Akashi Seijuurou. Odwieczny rywal Hanamiyi na rynku.

Kagami otworzył szerzej oczy. W życiu by nie pomyślał, że Kuroko przyjaźni się z najbardziej wpływowym biznesmenem w Japonii. Można by przypuszczać, że z takim zapleczem, to wszędzie się wybije, ale Tetsuya nie należał do osób, które wykorzystywały znajomości, żeby dostać awans.

Przez celownik (KiseKuro, AoKaga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz