Rozdział dwudziesty

444 23 6
                                    

Oto drugi dzisiejszy rozdział. Miłego czytania i udanej wigilii!

Takao patrzył na nowego znajomego ze współczuciem. Właśnie opowiedział mu o niedawnych wydarzeniach i ukrywał twarz w dłoniach. Tatsuyi ciągle było bardzo ciężko pogodzić się z tym, że ktoś zabrał mu Kagamiego. A jeszcze trudniej przyszło mu godzić się z faktem, że to wszystko przez jego tchórzostwo.

- Nie powinieneś patrzeć na to w ten sposób, Himuro-san – stwierdził Takao.

- A jak inaczej mam na to patrzeć, Takao-san? – zapytał Himuro podnosząc głowę, by na niego spojrzeć. – To przeze mnie. Gdybym nie powiedział, że to dla żartu...

- ...nie jest pewne, że Kagami przyjąłby pańskie uczucia, w końcu byliście młodsi. Równie dobrze, mógłby się pan dowiedzieć wcześniej, że on nie widzi w panu kochanka.

Himuro już miał odpowiedzieć, kiedy uświadomił sobie, że lekarz może mieć rację. Po kilku chwilach milczenia, spytał co ma teraz zrobić. Takao odpowiedział, że najpierw musi poukładać uczucia w sercu, a potem ruszyć dalej. Nie on pierwszy i nie ostatni został odrzucony przez ukochaną osobę. Tatsuya westchnął ciężko. To co mu radził Takao łatwo było powiedzieć, a dużo trudniej zrobić.

***

Od kilku dni Ryouta nie potrafił myśleć o niczym innym, a tylko o tym czego dowiedział się od Kuroko. Blondyn zastanawiał się dlaczego właściwie Tetsuya podzielił się z nimi tą informacją, co nim kierowało. Odpowiedź na to pytanie sama mu się nasunęła, wkrótce potem. Na zdjęciu, które Kuroko przypadkowo strącił, był jego ojciec. Kise nawet sobie nie wyobrażał jak musiał się czuć błękitnooki, kiedy zobaczył zdjęcie swojego ojca w pokoju współlokatora. Pewnie przechodził prawdziwe katusze, bo widok znajomej twarzy zawsze przywraca, związane z nią, wspomnienia.

Zarówno Kise jak i Aomine patrzyli na Tetsuyę totalnie wytrąceni z równowagi. Przez dłuższy czas żaden się nie odezwał usiłując przyswoić sobie dopiero co zasłyszaną informację. W życiu by nie pomyśleli, że błękitnooki jest synem dyrektora Teikou, tym bardziej, że mieli różne nazwiska. Gdy w końcu się otrząsnęli, pierwsze pytanie, jakie zadali było właśnie o nazwiska.

- Kiedy się urodziłem, rodzice jeszcze nie byli małżeństwem – odpowiedział Kuroko. - Dlatego zostałem zarejestrowany pod panieńskim nazwiskiem matki. Ze względu na zawód, który wykonywali nieoficjalnie, nie zmieniono tego. I tak pozostałem Kuroko Tetsuyą. Moja babcia ze strony matki, jedyna która jeszcze żyje, uznała, że tak będzie bezpieczniej. Dla mnie i dla nich.

- Czy nauczyciele wiedzieli o tym? - zapytał Kise.

- Z tego co wiem, wiedział Shirogane Kouzou. I to tylko dlatego, że przyjaźnił się z moim dziadkiem ze strony ojca.

- Ten Shirogane Kouzou? - zapytał Aomine. - Nauczyciel teorii?

- Tak, ten sam. Mnie też uczył teorii, wówczas gdy mój ojciec przekazywał wiedzę praktyczną.

- A jaką rolę odgrywała twoja matka, Tetsu?

- Dbała o to, żeby nigdy się nie wydało, że w Teikou prowadzi się zajęcia dla przyszłych zabójców. Jak chciała coś ukryć, to nikt nie był w stanie tego znaleźć. Chociaż nie, jedna osoba odkryła prawdę o tych dodatkowych zajęciach. Był to Akashi Akira,ojciec Akashiego Seijuurou. Obiecał, że nikomu nie powie, bo lepiej, żeby przyszli zabójcy otrzymywali profesjonalne szkolenie.

Rozmyślania Kise przerwał Aomine, który akurat wszedł do salonu. Ciemnoskóry ujrzawszy Ryoutę siedzącego w fotelu, podszedł do niego i stanął przed nim. Kise, zorientowawszy się, że ma towarzystwo, podniósł wzrok i popatrzył na przyjaciela z pytającym wyrazem twarzy.

Przez celownik (KiseKuro, AoKaga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz