Rozdział dwudziesty czwarty

351 23 3
                                    


Witam, witam. Tęskniliście? Dziękuję wam za cierpliwość. Z przyjemnością oświadczam , że zdałam wszystkie moje egzaminy, tak więc bez dalszych wstępów, zapraszam was na długo wyczekiwany rozdział. Miłego czytania.


Po przygotowaniach, które przeciągały się niemiłosiernie przez to, że Haizaki nie chciał współpracować, wreszcie można było zacząć zdjęcia. Ale te również nie przebiegały zgodnie z planem. Kiedy wreszcie skończyli, fotograf odetchnął z ulgą. Stwierdził, że Haizaki ani trochę się nie zmienił i, że głowa go boli na samą myśl, że muszą z nim wytrzymać jeszcze dwa tygodnie.

Kise westchnął, kiedy też sobie to uświadomił. Pracował z Haizakim dopiero jeden dzień, a już miał dość. Co prawda Shougou miał doświadczenie i był bardzo fotogeniczny, ale jego charakter sprawiał, że praca z nim była prawdziwą męczarnią. Po jednym dniu pracy z Shougou, Kise był bardziej zmęczony niż dotychczas.

Gdy wrócił do domu, ledwo trzymał się na nogach.

- Ryouta-kun, co się stało? - zapytał Tetsuya na widok swojego chłopaka. - Wyglądasz strasznie.

- Jestem wykończony, Tetsuyachii – odrzekł Kise siadając na kanapie. - Dzisiaj musiałem pozować z innym modelem, a praca z nim była totalnie męcząca.

- Nie chciał współpracować?

- Zgadza się. Jak pomyślę, że musimy z nim wytrzymać dwa tygodnie, to odechciewa mi się pracować.

- Ty biedaku. Chodź, Taiga-kun zrobił dzisiaj ostre curry. Zaraz poczujesz się lepiej.

- A mogę liczyć, że się dzisiaj poprzytulamy w łóżku? To bardziej poprawi mi humor.

Kuroko tylko obdarzył go ciepłym uśmiechem, co wystarczyło za odpowiedź.

Kolejne dni nie były łatwiejsze i Kise za każdym razem wracał wykończony. Któregoś dnia nie wziął pudełka z lunchem, więc Tetsuya udał się do jego studia, żeby mu je dostarczyć. Tego dnia miał popołudniową zmianę, więc nie stanowiło to dla niego problemu.

Gdy dotarł na miejsce, okazało się, że nie może spotkać się z blondynem, bo jest on zajęty, dlatego zostawił pudełko jego menagerowi. Ryouta otrzymał przesyłkę w przerwie. Kiedy jadł, Haizaki stanął za nim zaglądając mu przez ramię i patrząc na zawartość pudełka.

- Co tam masz? - zapytał. - Biorę smażoną krewetkę – dodał zabierając ją, praktycznie spod pałeczek Kise.

- Hej, Shougou-kun! To mój lunch! – oburzył się Kise, ale Haizaki w ogóle się tym nie przejął.

- Nawet niezłe. Biorę jeszcze.

- Nie!

Kise poderwał się i odszedł na drugi koniec sali trzymając pudełko przy piersi. Haizaki stwierdził, że Kise jest skąpy, co spotkało się z pełną oburzenia odpowiedzią blondyna:

- Wcale nie! Gdybyś zapytał, zamiast po prostu zabierać, to bym się podzielił. Poza tym, mógłbyś przynosić własne jedzenie!

- Jedzenie innych smakuje lepiej – odrzekł z aroganckim uśmieszkiem.

- Co to za odpowiedź?!

- Zwyczajna.

Kise zacisnął pięści.Czarnowłosy naprawdę go wkurzał i Ryouta całą siłą woli powstrzymywał się przed uderzeniem go, tylko po to by zetrzeć mu z twarzy ten arogancki uśmiech. Kiedy przerwa się skończyła, wrócili do pracy. Przez brak współpracy ze strony Haizakiego zdjęcia przeciągnęły się do bardzo późnej godziny i na dworze było już ciemno, kiedy skończyli. Kise westchnął, bo nie przyjechał do pracy samochodem, przyszedł piechotą, mając nadzieję, że wracając odbierze Kuroko z pracy i pójdą gdzieś razem, żeby świętować, ważny dla błękitnowłosego, dzień. W myślach przeklinał Haizakiego, że pokrzyżował mu plany.

Przez celownik (KiseKuro, AoKaga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz