Rozdział trzydziesty piąty

389 21 5
                                    

Po wyjściu ze szpitala, Kuroko spędził jeszcze jakiś czas z rodziną w ich domu. Natsuki i Kiyomi cieszyli się, że ich starszemu bratu nic poważnego się nie stało. Rodzice żałowali, że nie zdołali zapobiec porwaniu Tetsuyi, ale ich syn nie winił ich. Stwierdził, że wina leży przede wszystkim po jego stronie. Gdyby nie wyszedł do ogrodu sam, nic złego by się nie stało.

- To było skrajnie nieodpowiedzialne z mojej strony – powiedział. - Przecież wiedziałem, że Hanamiya nasłał na mnie zabójców, więc nie  powinienem był wychodzić sam.

- Dobrze, że jesteś tego świadom – powiedział jego ojciec. - A skoro wiedziałeś, że Hanamiya chciał twojej śmierci, to tym bardziej nie powinieneś opuszczać bezpiecznego schronienia samotnie.

Tetsuya kiwnął głową i usłyszał jeszcze, że powinien był poinformować rodziców, że ktoś zlecił jego zabójstwo. Błękitnowłosy nie kłócił się z nimi, chociaż miał na ten temat własne zdanie. Przede wszystkim nie chciał ich niepokoić, biorąc pod uwagę, że rozmawiali wtedy po raz pierwszy od siedemnastu lat. No i nie był pewny ich reakcji, bo wtedy wciąż nie mógł uwierzyć, że tak po prostu chcieli się z nim pojednać.

Spędził u rodziców około tygodnia. Po jego upływie, rodzice odprowadzili go na dworzec. Kiedy czekali na pociąg do Sagamihary, ojciec poradził mu, żeby porozmawiał z Kise. Blondyn wyraźnie był nieswój i niewykluczone, że może mieć to związek z porwaniem Tetsuyi. Mężczyzna kiwnął głową i pożegnawszy się, wsiadł do pociągu, który nadjechał po niedługim czasie.

Podróż nie trwała długo, na szczęście nie było też wielkich tłumów, co było dosyć dziwne, biorąc pod uwagę, że pociąg zatrzymał się na kilku stacjach. Kuroko spędził podróż nieniepokojony przez nikogo, dopiero, kiedy wysiadał potrącił go jakiś mężczyzna i nawet nie zatrzymał się, żeby przeprosić. Tetsuya przewrócił się i zdarł skórę z dłoni, ale poza tym nic poważnego mu się nie stało. Ktoś podszedł do niego i pomógł mu wstać. Kuroko przyjął pomoc i już miał podziękować, kiedy zorientował się kto mu pomógł.

- Ma... Mayuzumi-san? -zapytał zaskoczony.

- Tak, to ja. Witaj, Kuroko-kun.

Tetsuya patrzył na niego w milczeniu, a jedyną oznaką zaskoczenia były szeroko otwarte oczy. Nie widział tego mężczyzny od kiedy Mayuzumi ukończył szkołę. Co prawda już dawno przestał darzyć go uczuciem, ale pamiętał jak srebrnowłosy go traktował. Dodatkowo, jak go zobaczył, wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Zaległą ciszę przerwał Mayuzumi zapraszając Tetsuyę na herbatę. Błękitnowłosy przyjął zaproszenie.

- Jak się czujesz? - zapytał Chihiro, kiedy siedzieli w ciepłym pomieszczeniu herbaciarni. - Hanamiya ostro cię potraktował, co?

- Czuję się dobrze – odrzekł Kuroko. - A tak przy okazji, skąd wiesz, że Hanamiya coś mi zrobił, Mayuzumi-san?

Srebrnowłosy mężczyzna nic nie odpowiedział, tylko na niego patrzył. Przez krótki czas panowała między nimi cisza, którą w końcu przerwał Kuroko stwierdzając, że Mayuzumi był jednym z zabójców, których nasłał na niego Hanamiya. Chihiro potwierdził, dodając, że był przeciwny uprowadzeniu. W tej kwestii Haizaki działał za jego plecami.

- Nie bardzo wiem, czy ci wierzyć, Mayuzumi-san – stwierdził Tetsuya.

- Nie musisz, Kuroko-kun. Nie będę cię do niczego przekonywał.

Znowu zapadła między nimi cisza, która trwała dłuższy czas. Żaden nie wiedział o czym rozmawiać, w końcu nie rozmawiali ze sobą od... właściwie to był pierwszy raz kiedy w ogóle prowadzili jakąś konwersację. Kuroko w zamyśleniu pił herbatę i nie spuszczał wzroku z Mayuzumiego. Zastanawiał się dlaczego przyznał mu się, że miał na niego zlecenie i, że był przeciwny uprowadzeniu. Wolałby, żeby Kuroko zginął?

Przez celownik (KiseKuro, AoKaga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz