Jimin pov.
Przeklęty Jungkook. Dobrze wie o tym, że mi się podoba, ale chyba ma inne plany co do mnie, bo głupek zostawił mnie i tak po prostu wyszedł pod pretekstem wizyty u króla. Chciałem iść z nim, ale jest uparty, jak osioł w stajni.
W każdym razie wyjeżdżamy jutro rano. Nie wiem, kiedy zobaczę się znowu z RM, a mam mu do powiedzenia mnóstwo rzeczy. Szkoda, że nie pojedzie z nami. Myślę, że dogadałby się z Jeonem.
Resztę dnia przesiedziałem w swojej komnacie. Służki spakowały wszystkie moje rzeczy, jakie chciałem zabrać. Zajęły się też całym asortymentem, który oczywiście nie jest na mojej głowie. Ciekawe, jak Jungkook przekonał mojego ojca, by mógł pojechać ze mną.
Próbowałem zasnąć, ale coś nie dawało mi się w ogóle na niczym skupić do tego to cholerne światło za oknem...
-Ygh! – Zdenerwowałem się.
Wstałem pośpiesznie z łóżka i poczułem nagłą potrzebę zobaczenia się z Jungkookiem. Swoją drogą, dlaczego nie przyszedł do mnie przez cały dzień?
Skoro on nie chce przyjść do mnie, to ja pójdę do niego.
Spałem, a właściwie chciałem spać w białych, koronkowych, dosyć mocno wyciętych z tyłu majtkach. Normalnie w tym nie śpię, ale dzisiaj postanowiłem właśnie na taki skąpy strój, dlatego ubrałem szybko moje książęce kapcie i pobiegłem do łazienki po szlafrok.
Gotowy poprawiłem jeszcze tylko włosy i standardowo popryskałem najbardziej kuszącymi perfumami, jakie posiadałem. Na co dzień ich nie używałem, ale dzisiaj wszystko jest jakieś inne, więc już mnie to nie dziwi.
Otworzyłem drzwi do komnaty, a zdumieni strażnicy na warcie spojrzeli na mnie wystraszeni.
-Książę, coś się stało? – Zapytałem jeden z nich kłaniając się.
-Nie, ale chce się natychmiast zobaczyć z kapitanem. – Powiedziałem, ruszając korytarzem.
-Ale książę dostaliśmy informację, że kapitan nie czuje się najlepiej.
-W takim razie tym bardziej powinienem się z nim zobaczyć. Jutro przecież wyjeżdżamy. Nie mogę pozwolić, by kapitan był nie w formie. – Widziałem, że chcą się sprzeciwić, ale to ja tutaj jestem księciem i to ja rozkazuje. Czasami jestem narcystyczny i wykorzystuje swoją pozycję, ale tak zostałem wychowany i to już się nie zmieni.
Pod drzwiami do komnaty stało kolejnych dwóch strażników, równie zaskoczonych moją wizytą, co ja ich obecnością. Po co Jungkookowi ochroniarze?
-Książę?
-Otwórz drzwi. – Powiedziałem, już naprawdę zniecierpliwiony, bo traktują mnie, jak dziecko, które musi spać po dwunastej w nocy...
-Ale książę, kapitan powiedział, że pod żadnym pozorem nie wolno nam nikogo do niego wpuścić.
-Mnie przyjmie, a teraz otwórz drzwi i przestań ze mną dyskutować, bo nie powinieneś się mi sprzeciwiać. Tym razem wam wszystkim podaruje, ale miejcie się na baczności. – Trochę tych osiłków nastraszyć nie zaszkodzi. Oczywiście nie byli tak silni fizycznie, jak Jungkook, ale myślę, że akurat jemu bardzo by się nie spodobało to, że któryś chciałby mnie siłą odciągnąć od tego pomysłu.
-Wybacz książę. – Z tymi słowami strażnik wyciągnął klucz i otworzył drzwi, bym mógł wejść.
-Ja to wezmę. Możecie iść do siebie, kapitan się mną zajmie. – Z tymi słowami wszedłem do komnaty Jeona i natychmiast zakluczyłem drzwi.
CZYTASZ
Pure Love JIKOOK/KOOKMIN
FanfictionMłody książę, na którego barki już niedługo spadnie wielki obowiązek nie może się z tym pogodzić. Dodatkowo pojawia się nowy problem, który zagraża bezpośrednio dziedzicowi, jak i całemu Królestwu Jasności. Czy nowy kapitan gwardii będzie w stanie u...