Jungkook pov.
Przybycie do Królestwa Jasności okazało się być bardziej opłacalne, niż na początku myślałem. Książę... Okazał się być interesującą osobą, a nie pustą i zadufaną w sobie, jak mówili wędrowcy, których spotykałem podczas swoich podróży. Założę się, że obchodzą się z nim, jak z jajkiem i każą robić wszystko, co uważają, że będzie tylko i wyłącznie dla jego dobra.
Nic bardziej mylnego.
Nie potrafię go rozczytać od razu. Nawet nie chodzi tutaj o tą potężną moc, jaką w sobie ma i oczywiście nie potrafi nad nią zapanować, bo żaden nie wpadł na to, by pokazać mu parę ksiąg. Sam nie do końca panuje nad swoimi mocami, ale teraz muszę przyznać sam przed sobą, że czuje pewne zmiany, jakie zaszły od kiedy wszedł do tej komnaty. Moja wiedza na ten temat była na razie ogólnikowa, ale niestety część ksiąg, z których powinienem się uczyć i Jimin zresztą też, jest tutaj w Królestwie Jasności. Muszę je znaleźć i wszystkie przeczytać, by potrafić wykorzystywać swoją moc coraz lepiej.
Wracając do Jimina. Przez tą krótką wymianę zdań zdążyłem zauważyć, że jest bardzo charyzmatyczny. Potrafi walczyć o swoje, pomimo swojego drobnego ciała, ale to ja tutaj jestem wojownikiem, on nie musi, wbrew temu wszystkiemu, co mówi jego ojciec. Król wydaje się być naprawdę inteligentny, ale niestety to przekłada się tylko na jego rządy, a nie relacje z synem. Z drugiej strony on nie musi koniecznie być taki, jak ja, by jego ojciec go szanował i akceptował, jako swojego potomka. W krainie, z której pochodzę zasady są zupełnie inne. Tutaj mam wrażenie, że mimo twardej maski uczucia i tak się przebijają. U mnie tak nie było. Zawsze musiałem udowadniać swoją postawą i czynami, że jestem godzien nazywać się Jeon i w przyszłości mój szlachetny ród...
-Jungkook nasi ludzie zostali przydzieleni na odpowiednie stanowiska. – Przede mną znikąd pojawił się Yoongi. Moja prawa ręka.
-Dobrze. Hoseok nie narzeka, bo wiem, że jego wymagania czasami są nieco wygórowane, jak na jego pozycję.
-Wręcz przeciwnie, jest zadowolony.
-A ty?
-...Muszę mieszkać niedaleko tego wariata. – Parsknąłem śmiechem, zaskakując tym Yoongiego. W domu nigdy nie zachowywałem się tak swawolnie w stosunku do niego, ale prawda jest taka, że znamy się od dziecka i skoro już zwraca się do mnie nieformalnie to może tak zostać. Szczerze nie przeszkadza mi to w ogóle, oczywiście tylko z jego ust i Hoseoka, no i Jimina oczywiście.
-Powodzenia.
-Dobranoc. – Ukłonił się z przyzwyczajenia i odszedł.
W końcu porządnie się wykąpie i wyśpię. Nareszcie trochę luksusu.
Jimin pov.
Otworzyłem moje ładne oczy. Wczoraj od razu po kąpieli zasnąłem, więc wszystkie księgi, które podwędziłem z biblioteki ojca leżały na łożu, wokół mnie. To było bardzo nierozważne z mojej strony, bo jakby nie patrzeć to mój ojciec był królem, a żadna służka, by go nie okłamała. Nie mogłaby tego zrobić. Ojciec również posiada moc, ale nie tak potężną, jak ja, bo jego krew jest delikatnie zabarwiona pospolitą czerwienią. Podobno według jednej z legend, którą znalazłem w książkach ojca, jeśli w kogoś żyłach płynęłaby krew mieszkańca Jasnego Królestwa i mieszkańca z równie walecznego Królestwa Ciemności, to ta osoba byłaby tak potężna, że nikt, ani nic nie mógłby jej zagrozić. Byłaby najpotężniejsza we wszystkich krainach i z momentem ukończenia pełnoletności władałaby wszystkimi i wszystkim. Problem w tym, że zapewne książę z Królestwa Ciemności nie ma czystej bordowej krwi, więc sam ze sobą potomka nie spłodzę, zresztą przecież mimo mojego wyglądu nadal jestem mężczyzną, a przynajmniej potwierdza to mi moja nie za wielka duma, którą noszę w spodniach.
-Wstawaj królewno, bo już zaczyna mi się nudzić to czekanie. – Poderwałem się gwałtownie do siadu. Na jednym z foteli siedział Jungkook, ubrany w jakiś cały czarny skórzany strój.... Obcisły... Bardzo.
Przygryzłem wargę, tasując wzrokiem wszystkie odznaczające się mięśnie i... O szlak... To wielkie coś między nogami zdecydowanie nie może być mięśniem...
-Zamknij swoje śliczne usteczka i ubieraj to. – Rzucił mi na łóżko jakieś białe ubranie. Zmierzyłem to wzrokiem. W sumie nie wyglądało najgorzej, ale...
-Nie założę tego. – Przecież nie mogę być ugodowy.
-Założysz, albo skorzystam z twojej propozycji i pobawimy się nago. – Idiota! Ja mu nic nie proponowałem przecież!
-No ciebie chyba coś boli. Wyjdź, chce się przebrać.
-Masz to samo, co ja, więc czego się wstydzisz? – Grabisz sobie pachołku...
-Jungkook wyjdź. Spotkamy się w sali treningowej. – Użyłem swojego, już przećwiczonego tonu, którym w przyszłości będę musiał się posługiwać, jako król... Na którego się nie nadaje, a przynajmniej nie sam. Mój ojciec ma moją matkę, a ja... Przecież nie poślubię kobiety, bo to by była największa kara na świecie i wieczne życie w celibacie... Zresztą przecież ja nawet nie wiem, jak to jest się kochać, więc... Yhhh dobra, nie chce mi się.
-Nie dasz się podroczyć... Księżniczko. – Rzuciłem jedną z książek w większego, ale niestety zdążył zamknąć drzwi i książka uderzyła w białe drewno, ze złotymi dodatkami.
*
Ubrałem ciuchy, skąpane całe w bieli. Materiał najwyższej jakości, czyli taki, do którego jestem przyzwyczajony. Podobał mi się też dodatek, w postaci bransoletki. Białe złoto z jednej strony, było ono przyozdobione małymi niebieskimi diamencikami, a od wewnętrznej strony, która była już z normalnego złota bordowe diamenciki mieniły się równie pięknie. Nigdy takiej nie widziałem, więc założyłem ją tą stroną, która była w moich kolorach. Ale w jaki właściwie sposób ma mi to pomóc? Nie wiem, ale tym razem zdam się na niego, bo wtedy ten dotyk... To było coś niesamowitego. Usilnie próbuje nie porównywać tego uczucia, do tego, którego każdej pełni tak bardzo pragnę, ale niestety nie mogę wyrzucić tego z głowy. Poza tym dzisiaj... Znów miałem sen, a w nim, jak zwykle był ten sam mężczyzna, o kruczoczarnych włosach i ciemnych, jak węgiel oczach.
Wszedłem do sali treningowej. Strażnicy, jak zwykle otworzyli mi drzwi, ale tym razem kazałem im zostać na zewnątrz, samemu wchodząc i takim sposobem zostając z Jeonem sam na sam.
-Dłużej się nie dało? – Zobaczyłem Jungkooka, który nie wyglądał na zadowolonego.
-Jak widać nie. Dałeś mi zbyt obcisły strój, a nie wiem, czy wiesz, ale jestem trochę narcystyczny i większość czasu spędziłem przed lustrem. – Uśmiechnąłem się uroczo, podchodząc bliżej.
-Następnym razem będziesz na czas, już ja o to zadbam.
-Zobaczymy. – Widziałem, jak jeden z kącików Jeona drgną, ale mimo wszystko starał się zachować powagę.
-Zaczynajmy. Jesteś gotowy?
-Tak, naucz mnie.
***********************
Mam nadzieję, że się podobało. ♥
Miłego wieczoru ♥
CZYTASZ
Pure Love JIKOOK/KOOKMIN
Hayran KurguMłody książę, na którego barki już niedługo spadnie wielki obowiązek nie może się z tym pogodzić. Dodatkowo pojawia się nowy problem, który zagraża bezpośrednio dziedzicowi, jak i całemu Królestwu Jasności. Czy nowy kapitan gwardii będzie w stanie u...