Jimin pov.
-Dobrze, więc podejdź do mnie. – Wstyd mi przyznać, ale Jungkook trochę mnie onieśmielał swoją bezpośredniością i samym wyglądem, bo był dobrych kilka razy większy ode mnie i przy okazji... Jest jedynym mężczyzną, który mnie interesuje. Przyznaję.
-Co teraz? – Zapytałem, stając jakieś trzy metry od większego.
-Bliżej.
-Po co ma...
-Ja tutaj rządzę, więc rób co mówię.
-Pfff. – Mimo wszystko ton, jakim wypowiedział te słowa zadziałał na mnie tak, że wypełniłem jego polecenie. Ja, wielki książę Królestwa Jasności, słucham się tego irytującego osiłka. Tego jeszcze nie było...
-Co teraz? – Jungkook przewrócił oczami i złapał mnie za rękę przyciągając do siebie, przez co wpadłem na jego twardy, jak skała tors.
-Ej! Co ty sobie wyo... O... – To, co poczułem, kiedy nasze ciała się zetknęły, było dziesięciokrotnie silniejsze, niż wcześniejsze zetknięcie naszych dłoni. Teraz miałem ochotę jęknąć, bo siła doznania wręcz mnie otumaniła.
Wewnętrznie szalałem.
-Ja czuje się tak samo, wiem, że właśnie mentalnie doznajesz spełnienia. Nie jesteś w tym sam... - Jungkook szeptał koło mojego ucha, a pode mną ugięły się kolana.
Jeon złapał mnie delikatnie i ułożył na materacu obok, by odsunąć się już na bezpieczną odległość.
-Dobrze, więc zacznijmy lekcję... Wszystko w porządku?
-Nie wiem, co ze mną robisz, ale to nie jest normalne. – Leżałem wygodnie i starałem się odszukać w pamięci choćby jakąś wzmiankę, w książkach, które przeczytałem, ale niestety nic sobie nie przypomniałem.
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Wstań teraz.- Nogi miałem trochę, jak z waty, ale udało mi się wstać.
-Jesteś w stanie użyć teraz swojej mocy, w jakikolwiek sposób?
-Spróbuje. – Odpowiedziałem, skupiając się na stole, na którym, jak wszędzie czekały na mnie przekąski, najczęściej w postaci owoców.
Zamknąłem oczy i zrobiłem to tak, jak zawsze próbowałem, gdy nikt nie widział.
-...To może być trudniejsze niż myślałem. – Usłyszałem nieco zrezygnowany głos Jungkooka, a gdy otworzyłem oczy, by zobaczyć efekt, aż zamarłem. Miałem na myśli zamrożenie jednego owocu, no może góra kilku, ale... Nie połowy komnaty!
-I co teraz? – Zapytałem, w sumie nie wiedząc, czy chce to usłyszeć.
-To. – Powiedział, a jego oczy zabłysły, jakby miał w nich światło księżycowe i te pół sali, które zamroziłem nagle stanęło w płomieniach, by po sekundzie zniknąć wraz z moim lodem i...
-...Kim ty jesteś? – Wszystko wyglądało, jakby nikt tego nawet nie tknął, było dosłownie tak, jak tutaj przyszedłem. To nie jest normalne...
-Też nauczę cię nad tym panować, ale na dzisiaj koniec. Mam nadzieję, że dla swojego i mojego dobra zachowasz to w tajemnicy. – Powiedział i wyszedł z sali, a ja nadal stałem tam, jak głupiec z otwartymi ustami.
Gdy tylko drwi się zamknęły podbiegłem do stołu z owocami, chcąc sprawdzić, czy to jest w ogóle możliwe.
Moje oczy otworzyły się jeszcze szerzej, orientując się, że te pół sali, włącznie z owocami jest w nienaruszonym stanie.
CZYTASZ
Pure Love JIKOOK/KOOKMIN
Fiksi PenggemarMłody książę, na którego barki już niedługo spadnie wielki obowiązek nie może się z tym pogodzić. Dodatkowo pojawia się nowy problem, który zagraża bezpośrednio dziedzicowi, jak i całemu Królestwu Jasności. Czy nowy kapitan gwardii będzie w stanie u...