Jungkook pov.
-Tutaj odpoczniemy. Konie są zmęczone. – Powiedziałem, zatrzymując się i zsiadając ze swojego czarnego konia.
To miejsce nie jest przypadkowe. Kiedyś zginął tutaj mój pradziadek, walcząc z haniebnym rodem, który prowadził tylko do wojen, nie chcąc i nie pozwalając wszystkim krainom zaznać spokoju. Mój pradziad oddał życie za spokój wszystkich krain, więc składam pokłon na tej ziemi w jego hołdzie.
-Jesteś bardzo szlachetny. – Dobrze mi znany głos odezwał się za moimi plecami. Podniosłem się z klęku i odwróciłem do blondyna, któremu pewnie któryś z moich przyjaciół wytłumaczył moje zachowanie.
-Staram się być godzien swojego nazwiska, a uwierz to nie jest taka prosta sprawa.
-Myślę, że bardzo dobrze ci idzie i twoja rodzina jest z ciebie dumna Jungkookie. – Wyciągnąłem do młodszego rękę, którą pochwycił.
Zacząłem iść z nim przez trawę, aż do miejsca, gdzie nasi towarzysze nie mogli nas dobrze widzieć. Odwróciłem się do Jimina i przyciągnąłem go do siebie, od razu łącząc nasze usta i wkradając się od razu do jego buzi językiem.
-Chciałem to zrobić przez całą drogę. – Szepnąłem w usta Jimina, gładząc jego pulchny policzek po długim pocałunku.
-Jungkoook wszystko już będzie dobrze, prawda? – Zapytał, wtulając się we mnie, a ja niestety nie mogłem odpowiedzieć twierdząco, więc tylko objąłem go przyciągając bliżej.
-Wracajmy skarbie. – Powiedziałem, posyłając uśmiech Jiminowi, który na moje słowa się zaczerwienił, a właściwie na jedno...
-Dobrze. – Odpowiedział. Złapałem ponownie rękę Jimina, splatając nasze palce i ruszyliśmy przez łąkę w drogę powrotną.
Gdy wróciliśmy konie kończyły już swój posiłek. My jedliśmy na poprzednim, więc teraz nikt jeszcze nie był głodny. Kolację zjemy już na zamku Królestwa Jasności.
-Koniec prze...
-Aaaaaaaaaa! – Wszyscy zwrócili wzrok w stronę Taehyunga, który upadł na kolana z nieobecnym wzrokiem.
-Taehyung! – Krzyknął Hoseok, który zaraz podbiegł do chłopaka.
-Chaos był na początku i będzie teraz. Wróg się zbliża. Książęce dzieci strzeżcie się nawzajem i ufajcie najbliższym, a uda wam się dzięki temu przetrwać na wieki razem. – Taehyung wyrecytował nie swoim głosem i został złapany zaraz po przez Hoseoka, któremu jego bezwładne ciało wpadło w ramiona.
Jimin stał zaszokowany, zmartwiony i jednocześnie zamyślony... Nie wiem, czy to coś zmieni, ale... Nie, jeszcze nie teraz, to nie jest dobry czas.
-Taehyung dobrze się czujesz? Dasz radę jechać dalej? – Zapytałem, widząc, że chłopak po kilku łykach wody wracał do siebie.
-Ja... Tak dobrze, ale jestem bardzo słaby. – Odpowiedział, wstając z pomocą Hoseoka z ziemi.
-Hoseok? – Zadałem kolejne pytanie, tym razem kierując je do mojego przyjaciela.
-Oczywiście. – Odpowiedział, pomagając wsiąść Taehyungowi na swojego konia, zaraz sam wskakując i trzymając w ten sposób Taehyunga.
Ruszyliśmy w drogę, której zostało nam stosunkowo niewiele. Suga przekazał mi w którymś momencie wszystkie wieści z mojego domu, który odwiedził którejś nocy. Niedługo będę musiał tam wrócić, bo moi rodzice nie są zadowoleni z tego, co robię, ale mimo to szanują moją decyzję.
CZYTASZ
Pure Love JIKOOK/KOOKMIN
FanfictionMłody książę, na którego barki już niedługo spadnie wielki obowiązek nie może się z tym pogodzić. Dodatkowo pojawia się nowy problem, który zagraża bezpośrednio dziedzicowi, jak i całemu Królestwu Jasności. Czy nowy kapitan gwardii będzie w stanie u...