29 - Royal Wedding

2.7K 206 60
                                    

Jngkook pov.

Mam kłopoty... Wielkie kłopoty.

Nie wiem dlaczego, ale mnie nawet rano nie obudzono, tylko czekano, aż sam wstanę. Przeklęta ,,tradycja". Wczoraj w nocy postanowiliśmy się spotkać, aby kulturalnie porozmawiać w miłej atmosferze o tym, że już w najbliższym czasie mój status się zmieni... Skończyło się jednak tym, że przesadziliśmy i to ostro.

Pamiętam mniej więcej, co się działo. W stanie porządnego upojenia jedyne, co chodziło mi po głowę to zapewne teraz wściekły blondyn, dlatego też postanowiłem wtedy się z nim zobaczyć, ponieważ naprawdę zdążyłem się stęsknić za moim aniołkiem.

Mam tylko nadzieję, że nie odwoła ślubu, bo teraz stojąc już dłuższą chwilę na ślubnym kobiercu, dosłownie zalewały mnie zimne poty. Czas leciał nieubłagalnie, a ja patrzyłem w jeden punkt, z minuty na minutę coraz intensywniej się modląc, by jednak Jimin za mnie wyszedł, a nie spakował walizki i pojechał z powrotem do swojego królestwa.

Moje serce przyśpieszyło i nagle zatrzymało się na chwilę, gdy wielkie wrota katedry rozsunęły się, wpuszczając do środka światło, jakie dawało zachodzące słońce.

Gdy moje oczy przyzwyczaiły się w końcu do oślepiających promieni rytm serca znów wrócił do swojego przyśpieszonego tępa.

Jimin trzymał pod ramię swojego ojca...

Mój jeszcze chwilowo narzeczony wyglądał naprawdę, jak anioł wcielony i nikt z zebranych nie śmiałby zaprzeczyć.

Ubrany był w piękny biały garnitur. Właściwie każda część jego garderoby była biała, włącznie z równie jasnymi włosami... Był zupełnym przeciwieństwem mnie, skąpanego od góry do dołu w czerni.

Stroje te miały symbolizować nasze królestwa i w gruncie rzeczy można byłoby rzec, że różnimy się w każdym calu, lecz prawda była zupełnie inna.

Ja i Jimin dopełniliśmy się nawzajem. Mimo swojego anielskiego wyglądu potrafił być waleczny, stanowczy i walczyć o swoje. Mimo tego, że jestem wojownikiem to czasami również potrzebuje trochę czułości i opieki. Mój ukochany blondynek doskonale się mną zajmuje, potrafi też ujarzmić samego Księcia Ciemności, więc jest naprawdę niesamowity.

-Jeon Jungkook... Książę Ciemności. Pozwalam, byś przejął opiekę nad moim jedynym synem Księciem Jasności. Kochaj go, opiekuj się nim i zrób wszystko, by był bezpieczny i szczęśliwy każdego dnia, aż śmierć was nie rozłączy... Czyli na zawszę, ponieważ błękitna krew połączy się z czystą czerwienią, a to magiczna i nierozerwalna nić... Czy ty jedyny i prawdziwy Książę Ciemności jesteś gotowy, by podjąć się tego zadania? – Ojciec Jimina wyglądał w tym momencie na prawdziwego króla, co wywoływało we mnie, a wręcz zmuszało do tego, by darzyć go ogromnym szacunkiem i czuć do niego respekt.

-Jestem gotów, by podjąć się tego zadania i wypełniać swoje obowiązki tak, jak na przyszłego króla przystało. Przysięgam też, że godnie będę, wraz z moim mężem reprezentował oby dwa królestwa i słuchał mądrych rad osoby, której będę ufał najbardziej...

-A więc Książę Ciemności... Przekazuję pod twoje skrzydła mój największy, a zarazem bezcenny skarb Księcia Jasności. – Ojciec pięknie wyglądającego Jimina przekazał mi jego rękę, którą od razu delikatnie ucałowałem, kłaniając się przed nim nisko.

Uśmiechnęliśmy się do siebie i zrobiliśmy kilka kroków wspólnie, by stanąć na samym środku ołtarza, na którym czekał na nas kapłan, który od wieków był w stanie uśpienia i przebudził się dopiero dzisiaj, aby dokonać ceremonii.

*

-Czy ty Jeonie Jungkooku, jedyny i prawowity następco tronu dwóch krain bierzesz sobie za męża Park Jimina, jedynego i prawdziwego dziedzica tronu, który wiążąc się z tobą zawsze będzie cię wspierał, kochał i stał murem u twego boku? – Kapłan zadał pytanie, a ja już nie mogłem się doczekać, by móc mu odpowiedzieć.

-Tak. – Odpowiedziałem, będąc przy tym naprawdę szczęśliwym. Jimin spojrzał na mnie z błyskiem szczęścia w oku i delikatnym, wręcz nieśmiałym uśmiechem.

-Czy ty Park Jiminie, jedyny i prawowity opiekunie dwóch krain bierzesz sobie za męża Jeona Jungkooka, jedynego i prawowitego władcę wszystkich krain i przysięgasz stać u jego boku, wspierać i kochać, aż do śmierci, która nigdy nie nastąpi?

-Tak. – Odpowiedział, a moje serce wywinęło salto, bo to jest naprawdę najszczęśliwszy dzień w moim życiu.

-Za porozumieniem na mocy danego mi świętego prawa, ogłaszam was małżeństwem... Możesz pocałować pana młodego. – Spojrzałem ślicznemu blondynowi w oczy, które świeciły, zapewne tak samo, jak i moje.

Przyciągnąłem delikatnie Jimina do siebie, obejmując go i połączyłem nasze usta w słodkim pocałunku, który trwał dłuższą chwilę.

Wszyscy zaczęli klaskać, cieszyć się, a w całej kaplicy można było poczuć, jak magia żyje własnym życiem, ponieważ to tutaj połączyły się dwa światy, które pomimo wszystko idealnie do siebie pasowały.

-Kocham cię. – Powiedziałem, odrywając się szczęśliwy od ust, które jeszcze nie raz dzisiaj pocałuję.

-Ja ciebie też kocham. – Mniejszy odpowiedział i pogłaskał mnie po policzku.

Złapałem jego małą, pulchną dłoń i ucałowałem ją, zaraz splatając palce naszych dłoni i kierując się, ku wyjściu z kaplicy.

Na zewnątrz zostaliśmy obsypani płatkami niebieskich i czerwonych kwiatów. Wyciągnąłem kilka z nich, z włosów mojego cudownego męża, śmiejąc się przy tym, jak głupi.

-Kochanie. – Powiedziałem, pomagając wsiąść do karocy mniejszemu.

-Zatańczysz ze mną, prawda? – Spytałem, jadąc już z powrotem na zamek, w którym odbędzie się wielkie przyjęcie.

-Oczywiście, że zatańczę. – Uśmiechnął się uroczo i cmoknął mnie szybko w usta.

-Nie mogę uwierzyć, że tak to się potoczyło... Nigdy nie myślałem, że spotkam kogoś tak cudownego, jak ty, a w dodatku szczerze mnie kochającego. – Wyznałem, przytulając słodkiego blondyna.

-Ja miałem tak samo Jungkookie... Bardzo cię kocham, wiesz?

-Wiem, bo ja ciebie też.

Resztę tej niedługiej drogi spędziliśmy na drobnych pieszczotach i wyznaniach najprawdziwszych uczuć.

-Najchętniej już bym cię zabrał... W miejsce, gdzie będziemy sami... - Szepnąłem, widząc, że już wjeżdżamy na dziedziniec.

-Trochę sobie poczekasz, bo przed nami cała noc zabawy, kochanie. – Odpowiedział, ale to nie było tak do końca niewinne. Mam wrażenie, że ta mała, seksowna blondyna coś knuje... Ale co? Tego nie wiem, ale nie jestem pewny, czy chce się dowiedzieć, znając charakter Jimina...

*************

Wybaczcie, że nie dałam rady wczoraj, ale mam nadzieję, że się podobało♥

To jeszcze nie koniec tej historii, więc widzimy się za niecały tydzień♥

Miłego♥

Ps.... Chyba po roku zagram w Simsy, bo naszła mnie ochota hihi♥

Pure Love JIKOOK/KOOKMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz