Muzyczka do rozdziału: Bring Me The Horizon - Deathbeds (jedna ze spokojniejszych od BMTH)
Z resztą, czy wy też uważacie, że The Kooks - Naive jest taką listową piosenką? :D *naive - naiwna
- Jak to idziesz z Michaelem? - spytał zdziwiony Ashton, a ja wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem. Nasz wychowawca jest dziwny i powiedział, że sam wybierze nam partnerów na ten bal.
- Kurczę, trochę szkoda - zasmucił się, a ja podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na piersi, patrząc mu głęboko w oczy.
- Gdyby to zależało ode mnie, poszłabym z tobą, mam nadzieję, że o tym wiesz.
- Wiem - uśmiechnął się lekko i pocałował mój nos. Zmarszczyłam się przez ten gest, a on zachichotał. Był chyba jedynym chłopakiem, który chichotał. I to czyniło go tak cholernie uroczym. - A tak przy okazji - nawet nie pokazałaś mi swojej sukienki! - oburzył się.
- Jejku, naprawdę? Na śmierć zapomniałam! - złapałam się za głowę. - Zaraz wracam.
Pobiegłam do pokoju, żeby przebrać się w tą księżniczkową sukienkę. W sumie im dłużej ją mam, tym bardziej ją lubię. Dziwne. Wzruszyłam ramionami i zdjęłam ubranie z wieszaka. Szybko zrzuciłam z siebie koszulkę, a wtedy usłyszałam pogwizdywanie. Odwróciłam się w stronę okna, w którym siedział Michael, nonszalancko bujając nogami. Krzyknęłam i przykryłam się sukienką.
- Co ty tu robisz?!
- Podglądam - uśmiechnął się złośliwie, po czym wstał i pociągnął dół mojej sukienki. - Bez niej było lepiej - mrugnął do mnie, a ja wstrzymałam oddech. Cholera.
- Dianna? Wszystko w porządku? - spytał Ash z kuchni, a Clifford rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie.
- Tak, wszystko okej! To tylko pająk - rzuciłam, ciągle patrząc Michaelowi w oczy.
- No więc, księżniczko? Ubierzesz się do końca? - zapytał z tym swoim uśmieszkiem. Uh, jak ja go nienawidzę.
- Na pewno nie przy tobie, zboczeńcu. Idź sobie - wskazałam mu okno, którym wszedł, a on spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Jestem cywilizowanym człowiekiem i wychodzę przez drzwi.
- Ale wchodzisz przez okna?
Skinął.
- W takim razie tam są drzwi. Trafisz sam - wypchnęłam go z pokoju. Zaczęłam zakładać sukienkę (na razie na spodnie, tak na wszelki wypadek, gdyby Michael postanowił się wrócić), kiedy usłyszałam uradowany głos z salonu. O nie.
- O, cześć, Ashton! Sorry, że wyszedłem z pokoju twojej dziewczyny. Nic nie zaszło.
- Umm...
Ja pierdolę, co jest nie tak z tym chłopakiem?!
- Tak, właśnie! - krzyknęłam, walcząc z zamkiem sukienki. - Nic nie zaszło. Ash, poznaj idiotę, z którym idę na bal.
Kiedy w końcu uporałam się z tym okropnym zapięciem, zrzuciłam z siebie spodnie i pobiegłam do pokoju. Tam Michael i Ashton siedzieli na fotelach naprzeciwko siebie i mierzyli się wzrokiem. Dzieci. Chrząknęłam znacząco, a oni przenieśli spojrzenia na moją osobę dokładnie w tym samym momencie.
- Wow, Dianna... - powiedział Ash i oblizał wargi. Oh.
- Wyglądasz świetnie, nie mogę się doczekać, aż zabiorę cię na bal - oświadczył Michael, a Ashton wycelował z niego palec.