11

454 39 8
                                    

Tamara's POV:

- Hej - uśmiechnęłam się do Dianny siedzącej w naszej kuchni. - Jak tam?

- Jakoś się trzymam - wzruszyła ramionami. Usiadłam na przeciwko niej i spojrzałam na nią ze zrozumieniem.

- Facet?

- Też.

- Tak właściwie, to co jest między tobą a Michaelem? Wiesz, zawsze szipowałam Dikey, ale co to właściwie jest?

Zakrztusiła się i rzuciła mi zdezorientowane spojrzenie.

- Dikey? Co to jest, do cholery?!

- No Dianna i Mikey.  Proste - przewróciłam oczami.

- Oh, okej. No cóż, to o wiele bardziej skomplikowane niż myśliż - przygryzła wargę. Spojrzałam na nią podejrzliwie.

- Okeeej, dowiem się, o co chodzi, czy nie?

- O co chodzi z czym? - spytał Michael, który dołączył do nas w samym ręczniku i z mokrymi włosami. Szybko przerzuciłam wzrok na Diannę, która zarumieniła się i odwróciła wzrok dosłownie rzując swoją dolną wargę.

- Oh, no weź. Wszyscy zebrani w tym pomieszczeniu wiedzą, że go pragniesz, okej? Nie musisz tego ukrywać - rzuciłam, a ona uderzyła mnie lekko w ramię.

- Mam siedemnaście lat, geniuszko.

- W twoim wieku to ja już na dziwki chodziłam nawet - zażartowałam, jednak żadne z nich nie uważało tego za śmieszne.

- Ha-ha - burknął Michael i pociągnął Diannę za rękę.

- Tylko zamknijcie drzwi! Nie chcę słuchać waszych jęków.

Mike pokazał mi środkowy palec, więc uśmiechnęłam się szeroko i napisałam wiadomość do Amandy. A może to była June? Nie wiem.

Mysterious POV

Ocknąłem się w bardzo ciemnym pomieszczeniu. Dłonią wyczułem, że było tu brudno i mokro. Chciałem wstać, ale coś pociągnęło mnie w dół i po chwili poczułem pieczenie w lewym nadgarstku. Zmarszczyłem brwi. Kajdanki?

Wolną ręką dotknąłem swoich oczu. Wcale nie było ciemno. Po prostu byłem związany.

- Zobacz, kto to. Księżniczka się obudziła - prychnął ktoś za moimi plecami. Mężczyzna. I, cholera, znałem ten głos.

- Nie na długo - odrzekła jakaś kobieta, a ja zamarłem, kiedy zdjęła mi opaskę z oczu. Niemożliwe. Nie ona. - Witaj, kochanie.

Dianna's POV

Kiedy wróciłam do domu, Ashton siedział z Benem w salonie i grali w fifę. Pocałowałam krótko Asha, a on gestem ręki pokazał mi, że mam się odsunąć, bo grał. Zaśmiałam się cicho i przeszłam na kanapę, opadając na nią.

- Ciężki dzień? - spytał Ben, a ja jęknęłam.

- Ciężkie życie. Co ty tu w ogóle robisz?

- Właściwie przyszedłem do ciebie po notatki z francuskiego, ale Ashton okazał się być beznadziejny w fifę, a mnie bawią jego próby ogrania mnie - rzucił i zdobył bramkę w tym samym momencie jakby dla potwierdzenia swoich słów.

- Idiota - mruknął Irwin, a ja zaśmiałam się głośno. Byli tacy uroczy.

Wtedy też poczułam to cholerne poczucie winy, bo Ash nie wiedział, że jestem z nim tylko fizycznie i naprawdę należę do Michaela. Cholera.

✔ Letters ฯ m.cOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz