SPAMUJEMY W HASHTAGU #LETTERSFF, BO IM WIĘCEJ BĘDZIECIE SPAMOWAĆ, TYM SZYBCIEJ DODAM ROZDZIAŁ 14
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
wow, ja i szantaż
Michael's POV
Wróciliśmy do domu z roztrzęsioną Tamarą. Dianna ciągle szemrała coś pod nosem o uzależnieniach i przymusie, jednak niewiele z tego zrozumiałem, więc postanowiłem nie wnikać. Tam zaś próbowała opowiedzieć nam, jak wyglądał mężczyzna, który ją śledził, jednak na próżno. Zawsze to wszystko opuszczało jej usta tak nieskładnie, że ani ja, ani Di nie mogliśmy zrozumieć, o co tak właściwie jej chodzi.
- Może zrobię ci herbatę? - zaproponowała w końcu Dianna, a Tammy westchnęła i rzuciła się plecami na łóżko.
- Jestem beznadziejna.
- Co? Dlaczego? - podszedłem do niej i usiadłem obok. Wyglądała inaczej niż Tamara, którą znałem. Ta była wypluta z energii, smutna, miała worki pod oczami. Wycieńczona jak nigdy. Cholera.
- Nie wiem, ja... - urwała nagle i spojrzała mi w oczy. - Michael, czy ty w końcu wiesz, kto zapłacił twoją kaucję?
- Ja... Nie. Tamara, przerażasz mnie, o co chodzi?
- To był Ashton.
- Czekaj. Znałeś Ashtona wcześniej? - Dianna, która nadal stała w progu, zmarszczyła brwi.
- Nie zawsze był z tobą tak szczery, jak myślisz. - wzruszyłem ramionami. - Powiedzmy, że miał interesy z, umm... - Cholera, nie powiem jej przecież, że z Calumem! - Z moim kumplem.
- Jakim kump...
- Mogę tą herbatę? Źle się czuję... - przerwała jej Tamara, a ja posłałem jej wdzięczne spojrzenie.
- Umm... Tak, jasne. Tak - Di wyszła i po chwili usłyszeliśmy dźwięk otwieranych szafek i gotującą się wodę w czajniku.
- Jak to Ashton?! - zapytałem tym charakterystycznym, teatralnym szeptem.
- No Ashton. Spiknęłam się kilka razy z dziewczyną, której ojciec był mundurowym. Włamała się do akt. - usiadła i skrzyżowała nogi. - Nie wiem, dlaczego, ale zamierzam się dowiedzieć.
Nie ty jedna, Tam. Nie ty jedna.
---
- I co? - spytała Dianna, kiedy wreszcie wyszliśmy z mieszkania i postanowiliśmy się przejść.
- Co co?
- Czegoś się dowiedziałeś?
- Nic, czego byśmy dotąd nie wiedzieli - kaptur, zacieniona twarz, szybki krok.
- Myślisz, że wróci? - spytała cicho, a ja wzruszyłem ramionami.
Spojrzałem na nią z góry i pomyślałem o tym, jak daleko od siebie nawzajem byliśmy zaledwie kilka miesięcy temu. Teraz zwierzamy się sobie ze swoich sekretów, ufamy sobie wzajemnie. Kochałem ją cały czas, ona mnie chyba też, ale musiała sobie to uświadomić.
- Wróćmy na chwilę, Dianna - rzuciłem i zawróciłem, a ona zmarszczyła brwi i rzuciła mi pytające spojrzenie. - Wezmę gitarę i zabiorę cię w takie jedno miejsce - uśmiechnąłem się.
- W porządku.
Tak więc zrobiliśmy - zabrałem Gertrudę (Tamara wybrała to imię, żeby było jasne), ulotniłem się cicho z mieszkania i dołączyłem do Di, która czekała na mnie przed kamienicą.