Rozdział XII

715 65 49
                                    

*Ink p.o.v.*

Wracałem zchlany z trzy dupy do naszej bazy. Chwiejnym krokiem zrobiłem z buta wjażdżam do bazy i wszyscy się na mnie spojrzeli.
-Ink? Co ci się stało?-spytał Dream.
-A cio. Schlane-ego szkie-eleta nie widzia-ałeś?-odpowiedziałem.
-Dobra, czyli muszę cię teraz zastąpić w papierowej robocie.-uznał Dream.
-Tylko w ty-ym.-odparłem.
-Jasne. Szefie.-wymamrotał.
Odeszłem do swojego gabinetu i walnąłem mordą w wyrko i zasnąłem. Obudziłem się po południu. Głowa mnie strasznie bolała.
-Hej Ink. Już lepiej?-spytał Berry.
-Tak, dzięki. Gdzie Dream?
-Poszedł ze strażnikami jakąś mafię złapać.
-Wujku Ink! Wróciliśmy!-krzyknęła Lux.
-Hejka, wiem że szkielety szybko rosną, ale to jak na drożdżach.-powiedziałem.
-Jestem po prostu bardzo wysoka. W gruncie rzeczy mam tylko 16 lat.
Wow starego wychodzi że od przyjaźni z Error'em aż do teraz minęło 6 lat. W GardenTale jak ukrywaliśmy się z Error'em, Lux miała 10 lat.

Gdyby ktoś był ciekawy jak wygląda teraz

Gdyby ktoś był ciekawy jak wygląda teraz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-To nie jest tylko. To jest aż 16 lat.-odparłem.
-Wujek możesz pogadać z Dream'em?-spytała
-Dlaczego? Coś się stało?
-Strasznie się żądzi. I mafii powiedział że jest przywódcą Strażników Słońca.-powiedziała. Nie no w tym momencie to już całkowicie odpaliłem. Mój najlepszy przyjaciel Dream, podszywa się podemnie.
-Jasne porozmawiać z nim. I tobie też muszę powiedzieć.
-Dobrze wujku.
-BlueBerry zostawisz nas samych?
-Dobrze.
Gdy Blue wyszedł musiałem porozmawiać z Lux.
-Lux, jesteś już dorosła. Chciałbym ci za jakiś czas oddać moje stanowisko dowódcy.
-Co? Ale wujku dlaczego. Przecież do emerytury masz jeszcze bardzo daleko. Masz tylko 26 lat.
-Wiem. Ale mam pewne powody z którymi nie chce za bardzo się dzielić.
-Mnie możesz zaufać wujku.
-No dobrze...ale nie oceniaj mnie i obiecaj że nikomu nie powiedz.
-Obiecuje. Na pewno nie powiem, nawet Dream'owi.
-Dobrze...opowiem ci jak to było od początku.-odparłem zrezygnowany, bo wiedziałem że ja powiedział bym nie to i tak nie dałaby mi spokoju. Opwiedziałem jej wszystko, od początku do aktualnej sytuacji. Nawet powiedziałem jak głupia i zaczepista była impreza.
-WIEDZIAŁAM!!!-krzyknęła.
-?
-JESTEŚCIE PARĄ IDEALNĄ! HA
-Ty się z tego cieszysz? Myślałem że uznasz mnie za zdrajcę.
-No co ty. Wżyciu. Miłość nie wybiera, ale wy to najlepsze połączenie EVER! Mogę być druchną na ślubie!?
-O ile to będzie możliwe to oczywiście. Skąd takie zaufanie do Error'a?
-Kiedyś mi pomógł. Ochronił przed bójką. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, cz ci z którymi walczymi faktycznie są źli, jeszcze opis twojej imprezy. Jak dla mnie wydają się spoko.
-No właśnie. Też się zastanawiam, dlaczego z nimi walczyliśmy. Mogliśmy od razu kompromis zrobić, a nie od razu do walki wzywać.
Wtedy może i byśmy mieli większy spokój. Heh może kiedyś...
  -Ale teraz mamy inny problem.
  -A no tak...Dream...

*******************************

Pieczęć nas dzielącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz