Pieczęć nas dzieląca

Rozdział XXIII

*Lux p.o.v.*

Impreza była fajna...ale teraz teraz to jest niezły rozpiernicz.
Wujek Ink poszedł razem z Error'em i innymi jakąś godzinę przed końcem imprezy czyli o 24.00
Trzeba będzie wezwać Ekipę sprzątającą, bo sama tego nie ogarnę...a potem ide do kółka Yaoistycznego ^^

*NightMare p.o.v.*

Wszyscy leżymy na kacu...chyba nam zaraz czachy pierdolną.
-Sz-zefie!
-?-podszedł Error.
-Das tabletkę?
-...-wyją jakąś listę.-Wziąłeś już 3 tabletki od bólu głowy, 5 od kaca i przydała by ci się jeszcze jedna...masz.-
Podał mi opakowanie...SERIO!?

-...Serio?-
-Miło że mogłem pomóc papa!-i uciekł.
Po jakimś czasie przede mną pojawił się portal i wyszła z niego Lux.
-Siema!...Night?...pff...hahaha!
-?
-To już wiem kto mi zapierniczył opakowanie od "leków".
-Dostałem to od Error'a...na PIRDOLENIE I UŻALANIE SIĘ NAD SOBĄ!!!
-Dobra uspokuj się. Cieszył się, że kac u szkieletów szybko mija, bo serio niechciałbyś  być teraz człowiekiem.
-   -_-   -
-Baythaway wiesz gdzie jest wujek Ink?
-Chyba w kuchni...-
-Dzięki i miłego spania na podłodze! Papatki!-
Zaraz...czy ja leże na podłodze?... . . .ona ma racje -_-

*Cross p.o.v.*

-Ink podasz mi pieprz?-spytał Error.
-Proszę-odpowiedział Ink.
-Error uprzedzam gotowanie nie jest takie proste jak myślisz.-uprzedziłem.
-Tere fere ty możesz to i ja mogę-na szczęście nic nie spalił i nic nie zalał, głupi zawsze szczęście ma XD
-Halo można wejść?
-LUX!!!-ucieszyłem się że moja córka mnie odwiedziła.
Szybko podbiegłem do niej i ją przytuliłem.
-Awww cześć tato, można pomóc?
-Pewnie!-odparłem. Podałem jej parę składników i zaczęła robić deser lodowy.

/Time Skip/

Śniadanie przygotowane. Naleśniki z bitą śmietaną i syropem klonowym, sałatka owocowa i desery lodowe.

*Error p.o.v.*

Ekipa wchodziła do jadalni, a niektórzy jeszcze leżeli na podłodze. Śniadanie wszystkim smakowało...tylko gdzie jest Ink?
Nagle słychać krzyk Ink'a.
-INK!?

*******************************