Trudne czy nieprzyjemne?

742 20 15
                                    

Krętą ścieżką wiodącą przez las dwójka młodych prawników przemierzała samochodem kolejne kilometry. Piękno poranka zachwycało, jednak w samochodzie można było dostrzec nietęgie miny - zwłaszcza u Sylwii. Strach można było bez większego problemu wyczytać z jej twarzy. 

- Co się dzieje Sylwia? - zapytał Paweł zaniepokojony jej miną.

- Nic.. po prostu trochę się boję.. Narozrabiałam i... muszę to odkręcić, nie wiem jak wszyscy to przyjmą. Boję się konfrontacji z każdym z naszych bliskich - a zwłaszcza z moją matką.

- No tak, to na pewno nie będzie łatwa rozmowa. - zaśmiał się Paweł na co Sylwia jeszcze bardziej posmutniała na twarzy. Brunet widząc to złapał ukochaną za rękę i powiedział: - Sylwia, cokolwiek się wydarzy pamiętaj, że konfrontacja ze mną już się odbyła i wyszłaś z niej cało. Uwierz mi, nic złego Cię nie czeka. Każdy przez wiele godzin martwił się o Ciebie i wątpię, że teraz ktokolwiek potrafiłby się na Ciebie śmiertelnie gniewać za to co zrobiłaś.. zresztą nie muszą wiedzieć dosłownie o wszystkim. Ale jednego nie możesz ukrywać - przynajmniej nie za długo - rzekł Paweł spoglądając z uśmiechem na Sylwię, która pomimo czarnych myśli odwzajemniła teraz radość jaką okazywał jej Paweł. Miał rację - nie może przed nikim ukrywać, że jest w ciąży. Wręcz przeciwnie - musi to oznajmić każdemu, aby mogli się cieszyć już teraz razem z nią i Pawłem. 

****************

Milanówek latem wyglądał przepięknie, dom rodzinny Sylwii położony w otoczeniu starych wysokich drzew prezentował się niczym oaza w środku pustyni. Mimo wielkich obaw przed spotkaniem z Grażyną Małecką, Sylwia i Paweł wyjątkowo chętnie i szybko wysiedli z samochodu, stanęli przed drzwiami domu i z uśmiechem na twarzy spojrzeli sobie w oczy:

- Gotowa? - zapytał Paweł

- Nie bardzo.. ale jak nie teraz to kiedy - odpowiedziała Sylwia - Wchodzimy.

Otworzyli drzwi i do ich uszu dotarły głosy więcej niż jednej osoby. Zatrzymali się na chwilę w przedpokoju. Żwawe dyskusje Grażyny, Krzyśka, Marty i Jacka słychać było doskonale:

- Boże, moja jedyna córka chce mnie doprowadzić do zawału, no Matko Boska, no żadnego genu jej nie przekazałam no żadnego! Ja nie wiem, żeby tak matkę własną straszyć.. No o co chodzi...

- Grażyna nie dramatyzuj już - wtrącił się Krzysiek - najważniejsze, że się znalazła a wszystkiego się dowiemy.

- Pasierbu mój kochany, jak to dobrze, że chociaż Ty mnie wspierasz, bo na obecnego tu Jacka Pękałę to nie mam co liczyć!

- Grażynka no co Ty! - krzyknął oburzony Jacek

- No Grażka przecież jemu empatię tłuszcz wyparł z organizmu! To zrozumiałe! Ale Macocho zaprawdę powiadam Ci, jak się Sylwia pojawi to waż słowa, co by znowu nie uciekła, bo kto wie, może znowu żeś jej coś nagadała i to dlatego, hmm?

- No wiesz! Ja moją córkę przecież kocham i nic złego dla niej nie chcę! Ja się o nią troszczę po prostu i martwię... ehh żeby ona już wróciła cała i zdrowa, bo ja się wykończę tym czekaniem...

Po usłyszeniu skrawka tej rozmowy Sylwia i Paweł wkroczyli do salonu, w którym odbywała się dyskusja. W plątaninie słów i krzyków cała czwórka nawet nie zauważyła, że do domu przybyli goście. Paweł postanowił przerwać zażartą rozmowę, głośno chrząkając.

- Jezus Maria - krzyknęła Marta - Sylwia!!!

Po tych słowach każdy obecny w pokoju rzucił się do powitania odnalezionej Sylwii. Grażyna ze wszystkich sił trzymała córkę w swoich objęciach i nie chciała jej wypuścić, co obeszło się wielką złością ze strony Krzysztofa.

Rozprawa o szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz