Odwrócone role

1.2K 24 3
                                    


Paweł

Sekundy trwały wieki, nie mogłem zrozumieć co się właśnie stało. Przez łzy krzyczałem:

- Sylwia obudź się! Proszę Cię! Otwórz oczy!

Patrzyłem na Sylwię leżącą bezbronnie na ziemi, w duchu prosząc aby otworzyła oczy, aby znów uśmiechnęła się szeroko od ucha do ucha. Po jakimś czasie zobaczyłem że jej powieki drżą, budzi się, przytomnieje. Wstąpiła we mnie nadzieja.

- Sylwia słyszysz mnie?

- Co się stało? – powiedziała zdezorientowana

- Zemdlałaś..

- O Boże, ja pamiętam, miałam wypadek, co z tamtym kierowcą? Ja nie chciałam..

- Przestań to nie Twoja wina, z tamtym mężczyzną wszystko dobrze.

- Paweł.. zabierz mnie stąd. Proszę.

Po tych słowach uśmiechnąłem się do Sylwii i obiecałem pomóc. Sylwię zbadał lekarz, stwierdził, że omdlenie było powodowane kumulacją stresu. Złożyła zeznania, wypadek spowodował tamten mężczyzna, nie zatrzymał się na czerwonym świetle. Sylwia mogła przez niego zginąć, a tymczasem nie miała na sobie ani jednej rysy. Mogła spokojnie wracać do domu. Odetchnąłem z ulgą.

Postanowiłem zabrać Sylwię na spacer po parku, który wieczorem wyglądał przepięknie. Chciałem, żeby chociaż ten piękny widok pozwolił się jej uspokoić. Była strasznie roztrzęsiona po wypadku.

- Na pewno dobrze się czujesz? – zapytałem

- Tak, już lepiej. Ale Paweł, w razie gdyby ten facet mnie oskarżał, że to moja wina.. Paweł, zostaniesz moim pełnomocnikiem prawda? Bo...

Głośno się zaśmiałem..

- Sylwia, daj spokój.. Było mnóstwo świadków, ten wypadek to nie Twoja wina. To on popełnił błąd i na pewno za niego zapłaci. – popatrzyłem w zaszklone oczy Sylwii. Widziałem w nich strach, ból i piękno. Była taka piękna, w tym świetle, w tej sukience.. Zjawiskowa.

- Nie przejmuj się już tym, wszystko jest dobrze, najważniejsze że nic Ci nie jest.

- Role się odwróciły – powiedziała Sylwia z lekkim uśmiechem

- Co? Nie bardzo rozumiem..

- Teraz to ty martwisz się o mnie.. Bo kiedy Ty miałeś wypadek.. Paweł, ja bardzo się bałam o Ciebie.. Naprawdę. Spędzałam każdy dzień w szpitalu mając nadzieję że właśnie wtedy się obudzisz..

Zatkało mnie.. Sylwia przyznała, że mój los przez ostatnie pół roku nie był jej obojętny. Wręcz przeciwnie. Zrobiła krok..

Sylwia

Powiedziałam to na głos.. Chyba trochę żałuję. Może nie powinnam, może on nie chce tego słuchać. Może ja za dużo sobie wyobrażam. Ale kiedy spojrzałam w jego oczy kiedy podnosiłam się po upadku, zobaczyłam w nich wielkie przerażenie, strach i .. coś czego nie potrafię nazwać. Troskę? Nie wiem.. ale wiem na pewno że kolega z pracy nie patrzy w ten sposób. Tak patrzy osoba, której nie jestem obojętna. Chyba to dało mi siłę do wyznania, że jego zdrowie i życie dla mnie bardzo wiele znaczy.

- Kiedy Marcin powiedział, że już dawno się powinnaś pojawić na przyjęciu zamurowało mnie. Przestraszyłem się okropnie.. Od razu wsiadłem na motor i przyjechałem.. Potem karetka, rozbite samochody.. Serce na chwilę mi stanęło. Przestraszyłem się że nie zdążyłem..

- Na co nie zdążyłeś?

- Że nie zdążyłem Ci powiedzieć przez ten cały czas jaka jesteś dla mnie ważna i ile dla mnie znaczysz.

Zamurowało mnie. Czyżby Paweł zdobył się na poważne wyznanie?

- Przestraszyłem się, że mogę Cię więcej nie zobaczyć. Zrozumiałem, co Ty czułaś przez cały czas kiedy byłem w śpiączce..

Niemożliwe, Paweł wie.. Ale skąd?

- Paweł... - powiedziałam dławiąc się łzami..

- Cii.. Sylwia, nie musisz nic mówić. Wszystko wiem. Słyszałem Cię w szpitalu. Słyszałem, jak opowiadasz mi o minionym dniu, jak przynosisz wieści z kancelarii i nie tylko. I słyszałem to co najważniejsze. To jak mówisz o swoich uczuciach. Słyszałem jak mówisz co czujesz do mnie..

Nie mogłam opanować łez! Radecki wszystko wiedział! Przez cały ten czas on wiedział co ja czuję..

- Dlaczego mi nie powiedziałeś?

- Nie chciałem Cię stracić, wystraszyć.. Chciałem coś zrobić, ale widzę, że chichot losu doprowadził nas właśnie tutaj.

- Nie wiem co powiedzieć.

- Powiedziałaś już wystarczająco – uśmiechnął się do mnie cały czas patrząc mi głęboko w oczy. – Teraz chyba moja kolej.

Po tych słowach złożył delikatny pocałunek na moich wargach, potem znowu spojrzał w oczy i powiedział pełen powagi:

- Ja czuję to samo, kocham Cię i chcę kochać przez całe życie. Chcę widzieć Twój uśmiech, ocierać Twoje łzy, widzieć Cię kiedy się kładziesz spać i kiedy się budzisz. Chcę z Tobą być! Pozwól mi na to! Jesteś miłością mojego życia..

Byłam totalnie rozbita. Nie docierało do mnie to co przed chwilą się stało.. Paweł Radecki wyznał mi miłość! A ja chyba o tym właśnie marzyłam..

- Paweł.. ja.. wiesz co ja czuję.. Od dawna.. Ale bałam się do tego przyznać. Bałam się powiedzieć to nie tylko na głos ale i samej sobie. Strach przed odrzuceniem to najgorsza rzecz na świecie. Paweł, ja chcę być Twoją miłością.. Pragnę tego od bardzo dawna. Boję się czy to na pewno dobry pomysł – uśmiechnęłam się – ale chciałabym spróbować , więc spróbujmy być szczęśliwi.

Oboje uśmiechnęliśmy się szeroko. Paweł otarł resztki moich łez, delikatnie pocałował i poszliśmy dalej, w stronę tych pięknych kolorowych świateł oświetlających park.

Czasem jedna chwila potrafi w życiu nieźle namieszać. Ale czy to na pewno źle?

Na pewno nie w tym przypadku.


"Uśmiech losu można zobaczyć w najciemniejszych chwilach, jeśli tylko pamięta się by zapalić światło ".

Rozprawa o szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz