Dreszcz

833 20 10
                                    

Od ostatnich wydarzeń minął ponad miesiąc. Relacja Pawła i Sylwii przebiegała bez zarzutu. Byli zakochani i cieszyli się tym każdego dnia. Jednak od trzech dni Sylwia czuła się bardzo samotna ze względu na nagły wyjazd Pawła do Krakowa. Musiał jechać z Marcinem ratować sytuację związaną ze strategicznym klientem. Ale dziś miał wrócić. Cieszyła się i to bardzo, wręcz nie mogła się doczekać jego powrotu. Zamyślona siedziała w swoim gabinecie w kancelarii i kompletnie wyłączyła się na to co mówi do niej kłamliwy klient. 

- Pani Mecenas, czy Pani w ogóle mnie słucha?

- Tak oczywiście, słucham Pana, choć nie przychodzi mi to z łatwością. Z tego powodu, że mnie Pan oszukuje na każdym kroku. Chce Pan rozwodu z wyłącznej winy żony, z powodu jej romansu, a sam Pan przychodzi do mnie rzekomo ze swoją siostrą, z którą całuje się Pan za rogiem kancelarii. Nie mam pojęcia co Pan kombinuje, ale wiem jedno. Nie chcę, nie mogę Pana reprezentować. Działałabym wbrew swojemu sumieniu. 

- Co?! - krzyknął oburzony klient - Jak Pani śmie? Nie za to płacę Waszej kancelarii!

- Przykro mi, ale to moja ostateczna decyzja.

- Jest Pani bezczelna! Skoro tak Pani stawia sprawę poszukam kogoś bardziej kompetentnego. Żegnam.

Klient opuścił gabinet Sylwii wybiegając z niego jak burza. Tuż po jego wyjściu w drzwiach stanęła Iga.

- Sylwia co się stało, słyszałam krzyki..

- Spokojnie, to tylko niezadowolony były klient - kłamca.. Właśnie zrezygnowałam z reprezentowania go. Wytłumaczę wszystko Markowi.

- Daj spokój, jeżeli miałaś powody, nikt nie będzie miał o to do Ciebie pretensji.. Właśnie rozmawiałam z Marcinem. Rozprawa Pawła jeszcze trwa, ale powinni być wieczorem w Warszawie. 

- Całe szczęście, bo nie wyrabiam się odkąd wyjechali.. Mam zdecydowanie za dużo pracy - uśmiechnęła się smutno.

- Sylwia wszystko w porządku? Źle wyglądasz..

- Tak, w porządku, jestem trochę przepracowana, zaraz zresztą muszę jechać do sądu. Za dwie godziny zastępuje Pawła na rozprawie. 

- To może ja pojadę z Tobą, na prawdę nie wyglądasz najlepiej, może nie powinnaś być sama. 

- Iguś daj spokój, nic mi nie jest. Napiję się mocnej kawy i od razu postawi mnie na nogi.

Po tych słowach Sylwia wstała z krzesła i nagle poczuła w swojej głowie wielki huk, potworny, nie do opanowania szelest, po którym zrobiło jej się ciemno przed oczami. Zdążyła się złapać krzesła, ponownie na nie usiadła, zamknęła oczy i po chwili dopiero zaczęły do niej dochodzić słowa Igi:

- Sylwia, co się dzieje? Sylwia!

- Nie wiem, jakoś nagle zrobiło mi się słabo..

- Poczekaj przyniosę Ci wody, nie ruszaj się stąd!

Gdy Iga wyszła z gabinetu Sylwia dochodziła do siebie. Zaczynał wracać jej rozum, zaczęła widzieć bez zamazanego obrazu. 

- Proszę, napij się, to Ci pomoże. 

- Dzięki Iguś.

- Co się dzieje Sylwia? 

- Nic, po prostu zrobiło mi się słabo, jestem zmęczona. 

- A może.. Może jesteś w ciąży? - uśmiechnęła się Iga

Ale Sylwia nie odwzajemniła uśmiechu. Kompletnie zaskoczyły ją słowa Igi i kompletnie ją przeraziły. Wiedziała, że nie może być w ciąży, nie teraz, nie może tego zrobić Pawłowi.. Przecież on nie pali się do ojcostwa. Niby nie rozmawiali o tym wprost, ale ona wiedziała, pamiętała jak unikał tego tematu kiedy był z Aśką, wiedziała, że w tej kwestii nic się nie mogło dla niego zmienić. Gdyby tak się stało... nie chciała myśleć co mogłoby to spowodować. 

Rozprawa o szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz