6. Gdzie byłaś?

85 17 6
                                    

— Dlaczego pytasz? — zdziwiłam się. Nie do końca chyba wiedziałam o co mu chodzi.

Daniel położył się i przyciągnął mnie do swojego boku.

— Po prostu, z ciekawości.

Wzruszyłam ramionami w miarę możliwości.

— Pijana tobą — zaśmiałam się, bo wiedziałam, jak strasznie tandetnie to zabrzmiało, ale powiedziałam to szybciej, niż zdążyłam pomyśleć, więc nie pozostało mi nic innego, jak zamaskować śmiechem to chwilowe zażenowanie. Daniel przekręcił głowę i spojrzał na mnie marszcząc brwi.

— Pytam poważnie.

Spuściłam wzrok. Jego ton dał mi jasno do zrozumienia, że to nie czas na wygłupianie się, tym bardziej biorąc pod uwagę na stan, w jakim mnie znalazł.

— Hmmm... Nie, raczej nie — odpowiedziałam. — W zasadzie w ogóle nie byłam dziś chyba pijana, tylko ta...

Miałam nadzieję, że zrozumiał. Cały mój okropny stan wynikał z tabletki, którą dostałam od Sabriny. Nie mogłam wybrać czy bardziej było mi wstyd, że Daniel mnie taką widział, czy cieszyłam się, że mnie stamtąd wyciągnął.

Kiedy to powiedziałam chłopak rozluźnił się. Nie przestawał głaskać mnie po głowie i twarzy ale nie wiedziałam, czy robi to bo chce, czy jest po prostu na tyle przyzwoity, żeby nie odwrócić się plecami. Nie potrafiłam go rozgryźć. Jeszcze chwilę temu w jego oczach widziałam uwielbienie. Teraz w napięciu czekałam, co z tego wyniknie.

— Mam pojutrze ważny mecz — usłyszałam. Odetchnęłam z ulgą, że nie poruszył żadnego z trudnych tematów. Że nie zapytał dlaczego dałam się odurzyć, dlaczego nadal spotykałam się z Brandonem, chociaż mnie ostrzegał... Ja sama też nieustannie myślałam o tym, co z jego narzeczoną, jednak nie chciałam wspominać o niej na głos. Póki co dobrze było mi w błogiej nieświadomości. Nie wiedziałam, czy zniosłabym prawdę, jeśli okazałoby się, że nadal są razem.

— Jak ważny?

— Dostałem propozycję od Jankesów, są mną zainteresowani. Na tym meczu ma pojawić się jakiś reprezentant od nich zobaczyć jak gram.

— Ale przecież podpisałeś już kontrakt?

Daniel poruszył się nieznacznie.

— Wiem, ale mój prawnik oraz ten gościu z Nowego Jorku powiedzieli, że to nie jest żaden problem.

Byłam pod wrażeniem. Nie znałam się na baseballu, ale nie byłam też tak całkiem zacofana. Doskonale wiedziałam, że Jankesi zajmują wysokie miejsce w tabeli, o wiele wyższe, niż Los Angeles Angels.

— Podpisałem ten kontrakt chyba trochę zbyt pochopnie. Cieszyłem się, że w ogóle ktoś mnie chce i stwierdziłem, że to jedyna szansa w moim życiu.

Podniosłam głowę by na niego spojrzeć.

— I tak nigdy nie będę twoją fanką — zaśmiałam się. — Red sox na zawsze w moim sercu.

— Jesteś z Bostonu?

Nie wiedział? No tak, niby skąd miałby. To nasza najdłuższa rozmowa od roku, nie licząc tej w knajpce pod uczelnią. Miałam nadzieję, że nadrobimy cały ten stracony czas, zaczynając od teraz.

— Tak, a ty?

Daniel nie odpowiadał dłuższą chwilę, a ja pomyslałam, że znowu to samo. Tajemnice. Zanim jednak zdążyłam mu cokolwiek zarzucić powiedział coś, co wprawiło mnie w osłupienie.

— Ja też.

Oboje zamilkliśmy. Przez cały ten czas był tak blisko, a ja nawet o tym nie wiedziałam. Szukałam go, podczas kiedy tak naprawdę miałam go na wyciągnięcie ręki. Los bywał przewrotny i oto miałam na to niezbity dowód.

||wczoraj|dzisiaj|zawsze||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz