— Nina? — Brandon podnosi się z łóżka, na którym do tej pory leżał w codziennych dresach i z laptopem na kolanach pisał coś zawzięcie. Podchodzi do mnie i gdy dostrzega rozmazany tusz na moich policzkach w jednej chwili przyciąga mnie do siebie i zamyka w niedźwiedzim uścisku. — Co tu robisz? — pyta odsuwając się ode mnie na długość ramion. — I dlaczego śmierdzisz jak menel?
Słowa chłopaka rozśmieszają mnie mimowolnie, dlatego opieram czoło o jego pierś i chichoczę.
— Nawet nie wiesz, co mnie spotkało... — mówię. — Wszystko ci opowiem, ale błagam, daj mi się wykapać.
Brandon znów się ode mnie odsuwa i patrzy na mnie marszcząc przy tym brwi.
— Przyszłaś tu na pieszo? — pyta
— Niezupełnie... Ale najpierw kąpiel, błagam.
Adler podchodzi do komody i z górnej szuflady wyciąga jedną ze swoich koszulek, po czym wręcza mi ją z uśmiechem. Szybkim krokiem kieruję się do łazienki na końcu korytarza mając nadzieję, że będzie wolna i gdy tylko okazuje się, że mam szczęście, z ulgą zamykam drzwi od środka i zrzucając z siebie przesiąknięte odorem bezdomnego ubrania odkręcam kurek z gorącą wodą pod prysznicem.
Ten dzień to jakiś jeden, wielki, okropny żart. Gdy wchodzę pod strumień parującej wody mam ochotę zmyć z siebie wszystkie niemiłe wspomnienia. Wiem, że zachowałam się okropnie w stosunku do Daniela. Najpierw poprosiłam go o pomoc, a potem tak bezceremonialnie spławiłam, ale musiałam to zrobić. Nie chcę pchać się w żadną skomplikowaną relację z tym chłopakiem, choć już teraz sytuacja zdawała się nie być wcale taka prosta. Mam do niego słabość. Mam, jak cholera i gdybym zaprzeczyła, byłabym największą w świecie kłamczuchą, ale zależy mi na Brandonie i to na nim, a nie na Danielu, powinnam się teraz skupić.
Po odprężającym prysznicu przemykam cicho z powrotem do pokoju chłopaka. Odłożył już komputer na bok i założywszy rękę za głowę bawi się pilotem, przełączając kanały. Jedynym źródłem światła jest właśnie ekran telewizora, ale widok chłopaka jedynie w spodniach od dresu przyprawia mnie o zawrót głowy i gdy wślizguję się pod pościel po prostu przyklejam się do jego nagiej piersi. Od kiedy serio dałam sobie spokój z Danielem, łatwiej przychodzi mi otwieranie się przed Brandonem.
— Lubię takie niespodzianki. — Chłopak obejmuje mnie ramieniem, przyciąga do siebie i mruczy w moje mokre włosy. — Zrobiłbym coś do jedzenia, gdybym wiedział, że przyjdziesz.
— Nie mam przy sobie nawet telefonu, został w torebce, a torebka w moim pokoju — wyjaśniam.
Brandon zmniejsza głośność w telewizorze i obraca się w moją stronę. Pachnie naprawdę ładnie, choć jak zwykle, trochę za mocno.
— Opowiesz mi w końcu co się stało?
Wzdycham. Wiem, że jeśli chcę zacząć od początku muszę wspomnieć o wczorajszej wizycie Daniela. Nie mam pojęcia jak Brandon na to zareaguje, ale trudno.
— No więc... — zaczynam — wylądowałam dziś na komisariacie.
— Jak to? — Brandon ściąga brwi. Na jego czole pojawia się niewielka zmarszczka.
— Przez pomyłkę. To był taki okropny zbieg okoliczności... — Wzdycham. Dobra, raz kozie smierć. — Ogólnie wczoraj, po twoim telefonie, a przed przyjazdem Chrisa, nagle pod akademikiem pojawił się Daniel...
— Czekaj, Westcott? — Poczułam jak Brandon spina się i odsuwa na milimetr, by mieć lepszy widok na moją twarz.
— Sama byłam zdziwiona. — Wzruszam ramionami. — Nie rozmawiam z nim, nawet nie mówimy sobie cześć, gdy mijamy się na korytarzu, a nagle pojawia się na parkingu i wydziera pod moim oknem. Był pijany. Chciał pogadać, ale kazałam mu iść do domu.
CZYTASZ
||wczoraj|dzisiaj|zawsze||
Novela JuvenilW prawdziwym życiu marzenia się nie spełniają, włosy nie układają, a deszcz pada akurat, gdy założy się białe spodnie. W prawdziwym życiu coś, co ma być naszym ratunkiem okazuje się być destrukcyjne, podjęte decyzje okazują się złe, a najbliższe oso...