-To zdradzisz mi co tu robimy?
Razem z Filipem snuliśmy się po galerii handlowej. Zjedliśmy wcześniej obiecany obiad, a teraz przeszukiwałam księgarnie w poszukiwaniu wymarzonej książki Weroniki.
-Patrz-wyciągnęłam telefon i pokazałam mu zdjęcie przyszłego prezentu-tego szukamy.
-Dlaczego akurat tego?-zapytał zdziwiony.
-Bo twoja jeszcze niedoszła dziewczyna uwielbia książki tego autora, a tej jeszcze nie ma. Z resztą ty też je lubisz.
-Co? Przecież ja nigdy nie czytałem żadnej jego książki.
-Ups. Ona myśli inaczej-zaśmiałam się.
Chłopak przewrócił oczami i przejechał ręką po zmartwionej twarzy.
-W takim razie będę musiał poczytać dużo streszczeń-wziął głęboki oddech.
Po przeszukaniu kilku półek w sklepie, znalazłam ostatni egzemplarz książki, której szukaliśmy. Zadowolona wzięłam prezent i kazałam za niego zapłacić Filipowi. Zrobił to raczej niechętnie, ale wiedział, że musi. Poprosiłam sprzedawcę by zapakował prezent w jakiś papier ozdobny. Potem wyszliśmy ze sklepu.
-Okej. I co teraz? Mam się z nią spotkać, żeby jej to dać czy jak?
-Nie. Jesteś jeszcze dla niej za nudny. Nawet nie wiem czy tak naprawdę cię lubi. Nie spotka się z Tobą.
-To jak chcesz...czekaj co ty powiedziałaś?-chłopak zaczął szybko mrugać i pomarszczył czoło.
Wybuchnęłam śmiechem, a Filip spojrzał na mnie z obrażoną miną.
-Zostawimy książkę pod jej domem z dołączonym listem od Ciebie. To znaczy, ja go napiszę. Lepiej mi to idzie i jestem bardziej romantyczna, no wiesz.
-Wszystko super, ale skąd weźmiesz jej adres? Myślę, że sama mi go tak szybko nie da.
-Długo nad tym myślałam, ale na szczęście z nieba spadł mi Daniel.
-Daniel? Żartujesz sobie?- Filip nagle spoważniał.
-Robi imprezę i mnie zaprosił.
-I masz zamiar się tam wybrać? Przecież to jest totalny debil, Laura.
-Debil czy nie, to zaprosił twoją Weronikę na tę imprezę-przewróciłam oczami.
-Co? O czym ty mówisz?-Filip podniósł jedną brew do góry.
-Poznali się na początku wakacji i teraz ją zaprosił. Ja idąc do niego mam idealną sytuację do tego, żeby lepiej poznać Weronikę i przy okazji dowiedzieć się jaki jest jej adres.
-Nie podoba mi się to, że do niego idziesz.
-Masz lepszy pomysł?-zapytałam ironicznie.
Chłopak zatrzymał się i oparł się dłonią o ścianę. Patrzyłam na niego i widziałam, że mocno się nad czymś zastanawia. Martwił się o mnie i dobrze o tym wiedziałam. Bardzo nie lubił Daniela, chociaż nie bardzo wiedziałam dlaczego. Zawsze mówił, że ma co do niego złe przeczucia. Ja mam wrażenie, że jednak był zazdrosny o to, że przyjaźniłam się kiedyś też z Danielem, a nie tylko z nim.
-Nie sądzisz, że to będzie dziwne jeśli dowiesz się gdzie mieszka, a kilka dni później, znajdzie tam prezent ode mnie?
-Myślę, że nawet nie połączy faktów, ale nawet jeśli to dobrze wie, że się przyjaźnimy. Jak zobaczy jaki cudowny prezent na nią czekał to raczej nie będzie zła, że podałam ci jej adres.
Filip nic nie odpowiedział. Wyszliśmy z galerii. Na dworze było dosyć zimno, mimo że trwały wakacje. Wiał chłodny wiatr, a słońce powoli zachodziło. Zbierało się na deszcz. Latarnie powoli zaczynały się świecić. Szliśmy powoli a wokół nas słychać było tylko przejeżdżające samochody i świsty wiatru.
-Laura...
-Tak?
-Uważaj na tej imprezie, okej?
-Nie martw się. Będzie wszystko dobrze-uśmiechnęłam się.
Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Potem jego kąciki ust się podniosły i poczochrał mnie po glowie. Filip odprowadził mnie do domu. Było już dość późno, a ja obiecałam Weronice, że jeszcze dzisiaj się odezwę. Właściwie to Filip obiecał.
Tym razem stwierdziłam, że zacznę od czegoś zwykłego.Ja: Hej, zgaduje, że lubisz zwierzęta *wysłano zdjęcie*
Podesłałam obrazek małego pieska Filipa. Nie miałam problemu ze znalezieniem odpowiedniego zdjęcia bo połowa mojej galerii w telefonie była zawalona właśnie zdjęciami tej małej czarnej kuleczki.
W: Jaki przepiękny! Jak ma na imię?
Ja: Kajtek. Musisz go kiedyś poznać.
W: Może kiedyś, haha... A tak właściwie to widziałam Cię dzisiaj.
Spojrzałam na wiadomość jeszcze raz. Co? Gdzie ona go mogła dzisiaj widzieć? A jeśli nawet to prawda to musiał być ze mną. A co jeśli widziała jak kupowaliśmy książkę?
Ja: Naprawdę? Gdzie?
W: W galerii, jedliście coś. Może bym i zagadała ale po pierwsze już wychodziłam, a po drugie byłeś z koleżanką.
Uf. Wyszła zaraz po tym jak jedliśmy. Zanim kupiliśmy książkę trochę czasu minęło, więc na pewno nas nie widziała.
Ja: O, chodzi Ci o Laurę? Chyba się znacie, co nie?
W: Tak, z klasy. Zawsze wydawała mi się sympatyczna i parę razy gadałyśmy. Szkoda, że nigdy lepiej się nie poznałyśmy.
Czułam się tak dziwnie pisząc z Weroniką...o mnie. Spojrzałam się na biała ścianę i lekko uśmiechnęłam. Czemu nie miałabym jej napisać jak bardzo wspaniała jestem? Zaśmiałam się w myślach.
Ja: Laura jest cudowna, naprawdę.
W: Jesteście razem?
Wyplułam wodę, której łyk właśnie wzięłam.
Ja: Nie! Nie ma nawet takiej opcji 😅
W: Za ładna dla Ciebie hahaha
Nagle coś zakuło mnie w sercu. Wiedziałam, że to tylko żart. Wiedziałam, że to zwykła ironiczna zaczepka, ale mimo wszystko. Weronika uważała, że jestem ładna. Przynajmniej miałam nadzieję, że ten fragment nie był żartem. Cieszyłam się jak dziecko, chociaż sama nie wiem dlaczego. Musiałam jednak zachować zimną krew i wejść w rolę lekko obrażonego Filipa.
Ja: 😐
W: To tylko żart! W sensie jest ładna, ale nawet do siebie pasujecie.
Znów uśmiechnęłam się mimowolnie.
Ja: Jest dla mnie jak siostra. Nie myślę o niej w ten sposób.
W: Rozumiem. Dobrze, że się przyjaźnicie. Ma być podobno jutro na imprezie u Daniela. Pewnie go kojarzysz. Może uda nam się chwilę pogadać.
Ja: Pewnie, powinnyście się poznać.
W: Może zagadam. Kurde, jest już tak późno. Muszę rano wcześnie wstać. Dobranoc, Filip.
Ja: Dobranoc, Weronika.
Wylogowałam się i położyłam na łóżku. Przypomniałam sobie słowa dziewczyny. Wpadły mi tak w głowę, że nie mogłam ich zapomnieć. Uśmiechnęłam się jeszcze raz i zasnęłam. W końcu jutro impreza.
CZYTASZ
Wyświetlono •ZAKOŃCZONE•
RomanceCzasami w naszym życiu pojawia się ktoś, kto zupełnie wywraca je do góry nogami. Zmienia wszystko. Włącznie z naszymi przekonaniami i uczuciami. Problem rodzi się wtedy, kiedy zaczynamy być świadomi, że tak nie powinno być. A mimo wszystko dalej w...