Rozdział 8

236 31 8
                                    

You can only come to the morning

throught the shadows.

J.R.R. Tolkien

Przykucnęła za rogiem budynku, naprzeciwko gospody. Obnażony miecz trzymała w dłoni, tkwiąc nieruchomo, czujna na każdy dźwięk, wodziła wzrokiem po ulicach. Cała spięta, gotowa do natychmiastowej walki. W okna Pod Kucykiem było ciemno. Wcześnie upewniła się, że niziołki nie śpią w najniższych pokojach. Gotowy koń czekał na nią w sąsiednim zaułku. Pozostawało jej tylko obserwować.

Coś się poruszyło. W jej polu widzenia pojawiły się dwie sylwetki. Poruszały się bezszelestnie, niemal sunęły po ziemi. Okrążyły budynek i zniknęły z jej pola widzenia. Odczekała jeszcze chwilę, po czym zerwała się i cicho pobiegła do miejsca gdzie stał wierzchowiec. Razem z nim poczęła przekradać do bramy, tak jak się spodziewała, otwartej. Przed nią stały dwa, kare konie. Wskoczyła na własnego i kłusem przecięła gościniec, kryjąc się między drzewami. Nie chciała wszczynać bójki w Bree, miała zamiar odciągnąć Upiory jak najdalej się da. Sądziła, że będzie ich więcej i bardzo niepokoił ją fakt niewielkiej liczebności. Czekała. Nagle usłyszała rżeniu wielu koni i kuców. Przez wrota przegalopowało ponad tuzin zwierząt, spłoszone, rozbiegły się. Chwilę potem ujrzała Nazgule, idące w ich ślady. Dosiadły koni, wtem powietrze rozdarł przeraźliwy krzyk. Żadne zwierzę, żadna istota ludzka nie wydałaby takiego dźwięku. Jej ucho nieomylnie go rozpoznało. Jeden z Upiorów uniósł głowę i spojrzał prosto na nią. Czuła ucisk wywierany na jej umysł, odepchnęła go. Wzrok utkwiła w ciemności pod kapturem. Widział ją, jeśli nie jej postać to przynajmniej doskonale zdawał sobie sprawę z jej pozycji. Drugi Jeździec uniósł głowę w ślad za towarzyszem. Silwen podwoiła wysiłki, zasnuwając swoje myśli mgłą. W milczeniu zmagali się, nie ruszając się, nie wydając dźwięków. Elfka uznała, że najwyższy czas wcielić w życie swój plan. Gwałtownie zawróciła konia i pogoniła go do galopu.

- Noro lim Verstich, noro lim. - szeptała do ucha ogiera, który parskał i zarzucał łbem

Dwaj Jeźdźcy ruszyli za nią. Z hałasem przedzierali się przez las. Silwen kluczyła miedzy drzewami, cały czas dbając by nie odjechać za daleko i nie zrazić goniących. Miała nadzieje, że ujawniła dość by słudzy Saurona się nią zainteresowali. W końcu zaczęło świtać, Jeźdźcy zwolniły do stępa i stanęli, elfka ściągnęła wodze, zatrzymała się, odwracając w kierunku Upiorów. Przez kilka sekund wpatrywali się w nią, po chwili jak na komendę zawrócili konie i pognali w kierunku Bree. Nie było sensu ich gonić, nie zaatakują za dnia. Miała nadzieje, że zyskała dla kompanii dość czasu.

Gdy dotarła z powrotem do wioski, dowiedziała się, że grupka wyruszyła już. Ciężko jej było znaleźć ślady hobbitów oraz Strażnika, ale odgadła, że kierują się na Wichrowy Czub. Jeszcze togo samego dnia wyprzedziła towarzystwo i odtąd uważała by Dziewięciu nie zaatakowało z zaskoczenia. Sześć dni zajęło im dotarcie do Amon Sul. Przez ten czas krzyk Nazguli dało się słyszeć za każdym razem bliżej. Silwen wspięła się na zbocze, z dobrą widocznością na strażnicę. Widziała jak grupa zbliża się do celu i znikają wewnątrz. Przyszykowała trzy długie pochodnie w oczekiwaniu na zmrok.

Krzyk był głośny, głośniejszy niż wcześniej. Elfka wzdrygnęła się mimo woli. Nadeszli. Ty razem było ich pięciu. Zsiedli z koni i otoczyli Wichrowy Czub. Zniknęli wśród ruin. Silwen umocowała sobie pochodnie przy pasie, bezszelestnie ześlizgnęła się ze zbocza i przekradła się do ruin. Usłyszała brzęk stali oraz krzyk w ,,Elbereth", następnie inny, nieludzki. Przyspieszyła kroku, wbiegła zrujnowane schody. Tuż przed wejściem na pole walki przyklęknęła i skrzesała iskierkę, która spadła na obwinięty szmatką koniec kija. Materiał zawczasu nasączony tłuszczem zajął się płomieniem. Wypadła na pole walki, akurat by zobaczyć jak Aragorn i hobbici pochylają się nad ciałem Froda. Jeden Upiorów, nie zauważony chcąc wykorzystać rozproszenie wroga skradał się ku plecom Strażnika. Elfka nie myśląc wiele cisnęła żagiew prosto w zakryta warz napastnika. Wrzasnął i pognał na łeb na szyję w dół stoku. Hobbici spojrzeli w jego stronę, ale Aragorn zamiast spoglądać w stronę Upiora Pierścienia, nieomylnie skierował wzrok na nią. Zerwał się dobywając miecza.

Lord of the Rings JourneyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz