Trough the darkness.
W końcu, po długich godzinach wędrówki Drużyna dotarła pod samą ścianę, okazało się, że nie byli pierwsi. Białowłosa elfka oparta o skalną ścianę przyglądała im się beznamiętnie, jak zdyszani z ulgą siadają na ziemię, marząc jedynie o odrobinie odpoczynku. Gandalf spojrzał na nią i z pewnym zrezygnowaniem podszedł.
-Dlaczego tu przyszłaś?
- Mogę was przeprowadzić przez Morię. - Mithrandir zmarszczył brwi
- Przechodziłem już przez kopalnię, znam drogę.
- A ile razy? - skrzyżowała ramiona na piersi, czarodziej westchnął
- Raz.
- Ja natomiast wielokrotnie i tylko raz natknęłam się na małą grupkę orków. Znam niemal każdy korytarz i szyb. Nie zgubicie się ze mną. To co ty na to? - Gandalf potarł skronie
- Niech będzie - Sil kiwnęła głową, obrzuciła wzrokiem resztę towarzyszy.
Czarodziej wrócił do nich i zaczął komenderować. Gdy elfka stanęła obok niego, została poczęstowana nieprzychylnymi spojrzeniami. Ale nikt nie ośmielił się negować decyzji czarodzieja. Podczas gdy inni zajęli się pakunkami ona stanęła tuż przy gładkiej ścianie, między dwoma ostrokrzewami, przejechała po niej ręką i spojrzała na zachmurzone niebo. Odeszła od niej kilka kroków.
- I co? Gdzie są drzwi? - zapytał Gimli
- Szlachetny krasnoludzie, nawet ja nie otworzę tych odrzwi, nie widząc ich - odparła elfka. - Musimy czekać póki, nie ukarze się księżyc lub gwiazdy.
Wszyscy, jak na komendę spojrzeli w niebo.
- Ile to może trwać? - zniecierpliwił się Boromir. - Możliwe, że nie wiesz, ale za nami czai się stado wargów. Nie mam ochoty stać się niczyją kolacją.
-Obawiam się, że jeżeli nie potrafisz rozkazywać gwiazdom lub wiatrowi, to musimy jednak zdać się na los. Co do wargów, doskonale wiem o stadzie, ale w tej kwestii również nie mam żadnej władzy. Bardzo proszę więc, abyś się na mnie nie denerwował, bo jesteś obecnie tak samo bezsilny jak ja - obrzuciła rycerza chłodnym spojrzeniem. - Myślę, że mamy trochę czasu. Przygotujcie się, więc na przemarsz, szczególnie zadbajcie o zapas wody. - wszyscy rozeszli się do swoich obowiązków. - I nie rozpalajcie ogniska, nie chcemy przyciągnąć niczyjej uwagi.
Elfka usiadła z zamiarem naostrzenia broni. Nie wymagała tego, po prostu sam zgrzyt, jaki wydawała stal pocierana o kamień uspokajał ją. Gdzieś blisko nich zawył wilk. Wszyscy zlęknieni obejrzeli się. niestety ciemne chmury szczelnie skrywały nieboskłon. Mithrandir, chyba z samej potrzeby zrobienia czegoś zaczął próbować odpędzić je odpowiednimi zaklęciami, jednak nie skutkowało to pożądanym rezultatem. Jedyne co, to wzmógł się lekki wietrzyk.
- Nienawidzę tej wody - warknął Boromir. Schylił się po kamień i cisnął go w wodę. Odłamek wpadł do wody z głośnym pluśnięciem, a w miejscu w którym zniknął zaczęły się tworzyć fale.
Silwen uniosła z zaniepokojeniem głowę na ten odgłos. Wstała trzymając Nimril w dłoni. Wtedy jednak wzmógł się wiatr, a po chwili przez chmury przebiły się pierwsze smugi księżycowego blasku.
- Nareszcie - odetchnął czarodziej.
Elfka podeszła i wymruczała jakieś słowa. Na ścianie, poczęły się tworzyć delikatne linię, z początku ledwo widoczne po chwili jednak zrobiły się grubsze. Na łuku widniało pismo elfów, pod nim korona, a z jej prawej i lewej strony wykuto po trzy gwiazdy. Niżej kowadło, na którym leżał młot. Kolumny, które wspierały łuk, były oplatane przez gałęzie drzew. A po środku widniała gwiazda Feanora.
- To emblematy Durina! - zakrzyknął, pełen zachwytu Gimli.
- I drzewo Elfów Godnych - dodał Legolas.
- Oraz gwiazda Feanora. - powiedziała Silwen, czując swego rodzaju wzruszenie. - Drzwi wykonano z ithildinu. Napis głosi: ,,Wrota Durina, Władcy Morii. Powiedz, przyjacielu i wejdź." Wykonał je Narvi, a znaki wyrył Kelebrimbor z Eregionu. Napis to swego rodzaju wskazówka - położyła dłoń na Gwieździe. - Mellon (przyjaciel).
Odrzwia rozwarły się z chrzęstem i chrobotem. Pierwszy wkroczył Gandalf, ale nim zdążył cokolwiek zrobić, powietrze rozdarł krzyk Froda, a potem rżenie kuca. Wszyscy obrócili się błyskawicznie by ujrzeć, jak zielona macka, trzymając Powiernika za nogę, ciągnie go ku wodzie. Przypadł do niego Sam, tnąc kończynę i wydostając Froda. W tej chwili woda zawrzała i wychyliło się z niej dwadzieścia nowych macek. Dookoła rozszedł się straszliwy odór.
Wszyscy go usłuchali, czarodziej nie musiała się kłopotać o zamknięcie drzwi. Kończyny oplotły je, by następnie zatrzasnąć z hukiem.
Wszyscy właśnie szykowali się do pójścia na spoczynek. Po kilkunastu godzinach forsownego marszu, nikomu nie chciało się przyrządzać niczego pracochłonnego. Zadowoli się więc, suszonym mięsem i sucharami. Silwen dostrzegła kątem oka jak Pippin, podchodzi do studni na środku komnaty. Nim zdążyła go powstrzymać, ten wrzuciła sporej wielkości kamień. Długo nic się nie działo, aż rozległ się odległy plusk.Gandalf przestraszony chwycił różdżkę.
- Co to było? - Pippin wyjaśnił mu wszystko, uspokojony fuknął tylko na niego. Elfka zajęła z powrotem miejsce przeklinając Elronda za dołączenie niziołka do kompanii. Nie wątpiła w jego męstwo, a także oddanie. Jednak brak mu było rozwagi, co w niektórych sytuacjach mogło oznaczać śmierć.
Silwen zgadywała, że maszerowali jeszcze przez dwa dni, nim mogli się cieszyć choćby szarym światłem dnia. Elfka poprowadziła ich sporym korytarzem. Weszli do niewielkiego pomieszczenia. Wszędzie było pełno kurzu, a na suficie wykuto szyb, skąd widać było skrawek nieba. Światło padło na ociosany kamień z paskiem marmuru.
- To grób. - zauważył Frodo
Czarodziej pochylił się nad runami wyciosanymi w bloku.
-,,Balin, syn Fundina, władca Morii" - odczytał
Gili ukląkł przy grobie i ukrył twarz w dłoniach.
Wiem, wiem, strasznie krótkie, przepraszam. Ale dzisiaj wiele się działo i musiałam kończyć prezent, a potem biec do kuzynki, która ma urodziny. A nie chcę tego publikować o jakiejś barbarzyńskiej godzinie. Poza tym przed nami ważne wydarzenia i uznałam, że lepiej zostawić je na jutro, kiedy mój umysł będzie świeższy. Teraz mogłabym to zepsuć. Tak więc jeszcze raz przepraszam i dobranoc.
Wybaczcie też wszelkie literówki, czy inne błędy. Poprawiłabym, ale literki już zaczynają mi się przestawiać.

CZYTASZ
Lord of the Rings Journey
FanfictionKsiężniczka Doriathu, najmłodsze dziecko króla Thingola. Mogła nosić sukienki, haftować, grać i śpiewać, ale zamiast tego biegała boso po ojcowskich komnatach z drewnianym mieczykiem w garści. Kochała robić wszystko co nie przystoi dziewczynce i pr...