Ej no nie mam już pomysłów na ten fanfik więc chyba już ten rozdział będzie ostatni Ale obiecuje że ten rozdział będzie długi
4 lata później
Perspektywa TordaMoja armia jest najsilniejsza na świecie... nawet przetrwała apokalipse....zostały na ziemi tylko dwie armie...no ...i oczywiście wrogo na siebie nastawione
Spojrzałem przez okno......nic.....nic tylko ziemia....bez trawy, wody i życia...ta planeta w ciągu 4 lat zmieniła sie w jakiś obóz przetrwania....
Nagle ktoś wszedł do mojego biura i wydawało mi sie że czekał przy biurku... odwróciłem sie zobaczyłem Toma który trzymał w ręku tablet (taki nowoczesny)Tom: Liderze... mamy nowe wieści o wrogach-
Tord: (przerwał mu) nhh... ile razy mam ci mówić że możesz mówić do mnie po imieniu?
Tom: ... *spojrzał spowrotem na tablet* i.....
Tord: i?
Tom: oni szykują atak
Tord: ...Stałem tak chwilę bez ruchu i nie wiedziałem co mam zrobić
Tom: *odłożył tablet na biurko* ale my ich pokonamy co nie?~
Tord: tak... a wiesz kiedy by mogli zaatakować?
Tom: dziś wieczorem
Tord: japierdole....Wydałem komendy dla moich żołnierzy by byli czujni...nigdy nic nie wiadomo ...ale wiem że ja zawsze wole być na wszystko przygotowany
Tord: masz coś nowego?
Tom: nie...Ale zbliża się godzina 18 (randomowa godzina)
Tord: mhm...
Tom: ale wszyscy są gotowi... żołnierze... Paul, Patryck ... Edd i MattWeszliśmy na balkon (taki duży) i zaczęliśmy się rozglądać ...nic...nic ...nic...i nadal nic
Tom: może to tylko zmyłka
Tord: nie wydaje mi sieObróciliśmy sie już w strone wyjścia gdy nagle usłyszeliśmy że ktoś rzucił granat...to nie był nikt z naszych...fuck....wojna sie zaczyna
Tord: Tom! Musisz poprowadzić żołnierzy
Tom: ale ja-
Tord: szybko!Tom poszedł a ja szybko wziąłem pare rzeczy z biurka i wybiegłem z mojego biura
Byłem na zewnątrz już...i widziałem jak teraz przebiega wojna... zaraz...gdzie jest...Tom!
Zacząłem sie rozglądać na lewo i prawo a po nim ani śladu...tak samo jak nie było Patrycka,Paul'a, Matta i Edda... przecież nie mogli tak wyparować! O! Tam są
Pobiegłem i zapytałem gdzie jest Tom i usłyszałem jedynie odpowiedź Patrycka że Tom jest jeszcze w środku bazy
Mmm....ok
Pobiegłem szybko do bazy...i jakoś tak dziwnie od razu na miejscu znalazłem TomavTord: Tom coś sie stało?
Tom: ... ja znowu czuje... ja nie chce sie znowu zmienić w tego potwora....
Tord: ...nie bój się
Tom: ...nie da sie...
Tord: chodź...Wróciliśmy .... ta wojna taka krótka była czy my tam tak długo byliśmy? Zostali tylko ....Edd,Matt,Patryck i Paul.......wszyscy nie żywi leżeli na ziemi..... była lekka mgła....to wyglądało troche strasznie ...
Tord: zostaniesz tu na chwile?... muszę iść tam dalej i coś sprawdzić
Tom: ...ale...
Tord: i przypilnuj ich...
Tom: ...
Tord: zobaczysz wszystko będzie dobrze
Tom: ...no....dobrzePoszedłem przed siebie...nic... jesteśmy ostatnimi ludźmi na świecie?...co
Nic...nic...nic.......o nie...nie ...nie ....nie!
Zza mgły wyszedł jeden jedyny żywy człowiek z przeciwnej armii...był to ich lider.... (nwm jak go nazwać bo mam dużo pomysłów na imie :/ ....hmmmm będzie mieć na imię Richard...oo! Dobre imie xd)Richard: oh~ widze że ktoś przetrwał...haha!
Tord: *wycofuje sie powoli*
Richard: oh...hey! Spokojnie przecież cie jeszcze nie zabije...jeszcze~... to zawsze było moje marzenie *zamyka oczy* zabić cie... *otwiera oczy* .......emm......gdzie on?Biegłem jak najszybciej mogłem ....udało sie jestem na miejscu
Tom: Co sie stało?!
Tord: ten lider *dyszy* ....eh...on żyje....ale tylko on
Tom: ....muszę Ci coś powiedzieć.... Paul i..... i Patryck....Kiedy ty poszłeś ....oni ....umarli...byli bardzo ranni ...nie dało się nic zrobić
Tord: ...
Tom: Matt i Edd jeszcze sie jakoś trzymająMinuta ciszy...
Richard: aww...czy coś się stało?
Tord: ...Odwróciłem sie do niego chowając rękę za plecy....wyciągnąłem z kieszeni pistolet i czekałem na moment...
Richard: heh... słuchaj! Jaki dziwny zbieg okoliczności że ja i ty żyjemy.... los dał mi jeszcze szanse żeby cie zabić co nie? Ha! *wyciągnął pistolet*
Tord: *myśli: fuck...i co teraz?...*
Richard: poddaj sie lepiej... chyba nie chcesz żebym ich też zabił?...ah....no tak.....przecież i tak ich zabije *celuje w Matta*
Tord: ......
Edd: nie! *osłonił Matta*
Richard: *strzelił* ehh....no cóż trzeba sie było nie podkładać
Tom: ..... *myśli: zaraz sie chyba....zmienie ...o nie*
Richard: *bardzo szybko zdążył zastrzelić Matta że nikt nie zdążył nic zrobić*
Tord: *wyciągnął pistolet i strzela w Richarda*
Richard: no chyba nie myślisz że mnie trafisz?
......strzał......poszedł tak szybko.....Richard nie żyje....nareszcie... zdałem sobie sprawe że ja i Tom zostaliśmy ostatni.... odwróciłem sie do niego
Tom: *trzęsie sie*
Tord: wiem... to było straszne...Podszedłem do Toma i go przytuliłem
Tom: ... dzięki że przy mnie jesteś...i zawsze byłeś
Tord: ... *uśmiechnąłem sie lekko*
Tom: Co teraz?.....już przecież nie przetrwamy....zapasy znikneły....i tak dalej
Tord: ......jest tylko jedne wyjście
Tom: umrzeć...
Usiedliśmy na ziemi pod ciemnym niebem z gwiazdami....
Tord: *patrzy na pistolet* ... :/
Tom: .... kocham cie
Tord: *patrzy na Toma* ja ciebie też Tom......
...
...
...
Tom: na zawsze?
Tord: na zawszeStrzelili sobie w głowę ... obydwaj....
Miłość.......na zawsze? Na zawsze
Bye.... to tyle

CZYTASZ
Po prostu TomTord <3 (Koniec)
Hayran Kurgunie wiem co napisać w opisie xddddd ale książka ogółem będzie zajebista xd więc.......noo.... xd