Szkarłatna Para

462 17 4
                                    

Tak dokładnie to trupów była dwójka.
Leżeli koło siebie. W jednym łóżku, przy zasłoniętych zasłonach.
Pościele wciąż połyskiwała od świeżej krwi, która wypływała z ich ciał.
Zmasakrowanych ciał, które zmieszały się ze sobą na wysokości tułowia. Ich wnętrzności wylewały się , mieszając i tworząc szkarłatnobrązową papkę.

-Nigdy nie widziałem czegoś tak pojebanego.- Powiedział Suga podchodząc do ciał.
-Najwidoczniej postanowiła zastąpić zniszczonego Tetakona dwójką nowych- Powiedział Namjoon wchodząc do pokoju.
-I to o wiele silniejszych niż inne.- Odpowiedziałam starając się trzymać mój żołądek na wodzy.

-Skąd taki wniosek?- Zapytał Suga.
-Popatrz na nich. - Powiedziałam wskazując na ciała.- Ewidentnie byli parą, a nic nie sprawia takiego bólu jak cierpienie osoby którą kochasz.

-To ma sens.- Powiedział Namjoon przyglądając się zdjęciom pary, które stały na nocnej szafce.- Skoro cierpienie ich wzmacnia... A poza tym coś czujesz? Jakieś magiczne przesłanki.
-Mój magiczny radar niczego nie wyczuł, ale może wyjdę na świeże powietrze i wtedy spróbuje.
-Okey. My zajmiemy się resztą.- Powiedział Namjoon.- Może weź Tea i Kookiego ze sobą na wszelki wypadek.
-Jasne.


-Masz już coś?- Zapytał Jungkook, którego coraz bardziej nudziło siedzenie na dachu.
-Jeśli jesteś już znudzony to idź- odpowiedział Jimin.- Jestem tu na doczepkę, więc równie dobrze mogę uchodzić za twoje zastępstwo.
-Co to to nie!- Odpowiedział chłopak.- Nie pozwolę żeby ominęło mnie całe magiczne mambo jambo.

-Jeśli dalej będziecie tak głośno, to nic nie zdziałam.- Powiedziałam przez zęby.
Cała trójka spoważniała i usiadła zrezygnowana.

Muszę przyznać z czasem ta obstawa stawała się nieznośna. Miałam ochotę powiedzieć im, żeby sobie poszli, ale dobrze wiedziałam, że wtedy Najmoon i Jin wpadną w opiekuńczy szał i na pewno nie będę miała możliwości by skupić się w spokoju.
Jeszcze raz zaczerpnęła głęboko powietrza. Tak jak pisała mama w jednej ze swoich ksiąg. Pozwolić naturze by przepłynęła przeze mnie i wskazała mi drogę.
Ja wiem, brzmi to tanio i głupio, ale gdy twoja moc opiera się na korzystaniu z żywiołów, takie teksty nabierają sensu.
Kolejny głęboki wdech wypełnił moje płuca.
Świat stawał się coraz bardziej zacierać.

Wydech.

Wdech.
Eter otaczający mnie staje się coraz silniejszy. Zaczynam dostrzegać pojedyncze ślady rzucanego zaklęcia.
Niektóre niewielkie, małe drobinki w powietrzu, które powoli zaczynały układać się w wyraźną ścieżkę.
Poczułam jak przez moje kości zaczyna przepływać fala chłodu. To nie mógł być przypadek.
- Za mną!- Krzyknęłam zeskakując z dachu.

Łowcy popatrzyli po sobie zaskoczeni, po czym ruszyli w pogoń za mną.
-Ha! - Krzyknął Jungkook wyprzedzając resztę.- Wiedziałem, że coś się wydarzy!
-Tamira, co się dzieje?- Zapytał Tae, ignorując komentarz młodszego kolegi.- Co znalazłaś?

-Trop- odpowiedziałam- Udało mi się wychwycić resztki magii eteru pozostawione przez Tetakona.

-Czego?-Zapytał zdziwiony.

-Eteru.- Odpowiedziałam przyspieszając.- Wyjaśnię wam na miejscu.


Zatrzymałam się, gdy dotarliśmy do jednego ze starych zrujnowanych domów, na przedmieściach miasta.
-Tu trop się urywa.- Powiedziałam rozglądając.- Znacie to miejsce?
-To dom w którym wybuchł pożar szesnaście lat temu.- Powiedział Jungkook przyglądając się nadpalonym meblom.
-Podczas czystki?- Zapytał Jimin
-Mhm.- Odpowiedział chłopak.- Gdy byłem mały chciałem zrobić tu bazę, ale rodzice mi zabronili.
-Pamiętam- powiedział Tae.- Byli na ciebie wściekli. Zabronili Ci się z nami bawić przez dwa tygodnie.
- Tylko czemu twój "trop" urwał się tutaj?- Zapytał Jimin.
-Najwyraźniej w tym miejscu Tetakon spotkał się z wiedźmą, dlatego nie mogę nic więcej wyczuć. Ta laska jest o wiele zdolniejsza ode mnie.
- I tak ją dowiemy.- Powiedział Tae.

Child Of The Moon [BTS] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz