●11● Złota Krew

131 7 0
                                    

Wiem, że 2 tygodnie nie było rozdziału, ale przygotowywałam się do ważnego konkursu naukowego i całe szczęście przeszłam do kolejnego etapu, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie!

Tym razem jestem świadoma własnych wspomnień. Biorę w nich udział jakbym na prawdę tam była. Mam na sobie białą tunikę i tonę biżuterii, które z powodu swojej złocistej barwy odbłyskują światło słońca. Przede mną stoi bogini Hekate. Rozpoznałam ją, głównie po wyglądzie.

- Musisz się skupić, to jest bardzo trudna sztuka. Nie każdy ma taki dar, by wytwarzać mgłę, a ja go w Tobie czuję. Nie rozczaruj mnie.

- Wybacz Pani, ale ja nawet nie wiem na czym mam się skupić...

- Wyobraź siebie taką, jaką chcesz, żeby inni Ciebie widzieli. Zwizualizuj otaczający Cie mur, a za nim inny świat. Przedstaw mi swój punkt widzenia...

Naprawdę się staram. Próbuję, doświadczam, weryfikuję, testuję, kontroluję, dążę, ale to wszystko na nic. Jestem na skraju załamania gdy nagle odczuwam mały przejaw wiedzy. Jakby stopiły się pierwsze lody i zaczęły odsłaniać mi świat, którego jeszcze absolutnie nie znam.

- Widzę! - krzyczę - Naprawdę widzę!

- Dobrze Idalio jesteś na dobrej drodze, nie pozwól temu wspomnieniowi zgasnąć, wydobądź go, pielęgnuj!

- Tak jest o Pani!

Nagle dociera do mnie. Pojmuję. Już wiem. Stoję otępiała i naraz zmęczona, gdy cała energia ze mnie ucieka.

- Zaproponuj mi swoją wizję - podpowiada Hekate

Podtrzymując się rękoma o kolana koncentruję się na mym rzekomym " zniknięciu". Widzę lekki uśmiech na twarzy bogini, więc wiem, że zasłona działa. Zachwycając się tym, że opanowałam tą umiejętność tracę uwagę i zasłona rozwiewa się. Hekate już nie jest taka uradowana. Widać bardzo drobny grymas niezadowolenia na jej twarzy.

- Popadłaś w trans rozkoszy przez co się rozproszyłaś... Koniec na dziś. Jutro o świcie staw się przy fontannie w centrum.

- Dobrze - powiedziałam skruszona.

Następnego ranka.

Nadal byłam zmęczona, rozwijanie pewnych umiejętności lub uczenie się ich od samego początku jest bardzo męczące, a ja na dodatek się nie wyspałam, więc jestem wykończona. Przed treningiem zjadłam dodatkową porcję Ambrozji, która pomaga mi utrzymać się na nogach. Nie wiem czy w tym stanie będę mogła cokolwiek uczynić pożytecznego. Koszmary męczą mnie po nocach przez co budzę się zlana potem i nie mam ochoty ponownie zamknąć oczu. Nikomu o nich nie powiedziałam, ponieważ wydaję mi się, że wszyscy je mają, a gdy się poskarżę to wyjdę na osobę marudną, która cały czas majaczy o tym" jak to nie bolą ją plecki". Na Olimpie nie chcę być uważana za księżniczkę. Mimi że wszyscy przyjmują mnie tu ciepło potrafię wyczuć pewien respekt w stosunku do mnie.

Tęsknię za matką. Jest ona moją jedyna rodziną, a tak dawno się z nie nie widziałam, chyba wieki. Zapewnili, że wkrótce się z nią zobaczę, jak tylko będę gotowa. Nie zostawiła mnie, po prostu oddała na chwilę na szkolenie. Nie mogę się doczekać kiedy ją w końcu odwiedzę.

Moje rozmyślania przerwała nadchodząca postać. Wstałam szybko, ponieważ na Olimpie istnieje zasada, że kłaniać się trzeba każdej istocie żywej w tej krainie. Jak się okazało była to moja nauczycielka .

-Witaj moja droga.

- Witaj Pani.

- Dzisiaj musisz mieć opanowaną zasłonę, żebym mogła przejść do bardziej skomplikowanych rzeczy, a jak na razie utknęłyśmy na podstawowej sprawie.

- Rozumiem.

Proces powtarzał się w kółko, koncentruję się na czynności, a gdy tylko mi się udaję od razu ją tracę, rozproszona szczęściem spowodowanym udaną czynnością. Za każdym razem mam mniej cierpliwości, a obiecałam sobie, że nie wybuchnę przed ŻADNYM bogiem. Idalio musisz wytrzymać! Spróbuj się uspokoić.

Nie potrafię!

- Ach! - uderzam z całej siłą dłonią zwinięta w pięść o posadzkę. Moją kończynę przeszywa ostry ból, a po nim następuję tylko pieczenie w wyniku rozcięcia skóry. Z mojej prawicy lecą strużki złocistej mazi - krwi bogów... Jestem Bogiem? Doznaję szoku. Nie interesuję mnie teraz pulsujący ból w knykciach tylko ta zaskakująca prawda. Myślałam na początku, że jestem tylko półbogiem uczonym na Olimpie.

- Od początku wiecie! Jestem Bogiem! I nie miała pojęcia o tym od tak dawna?! To dlatego nie pozwalacie mi odwiedzić matki! Nie chcieliście mi zdradzić kim, a może raczej czym jestem? Trzymacie mnie tu z niewoli?

Spoglądam na boginię z szokiem wymalowanym na twarzy. Tyle pytań ciśnie mi się na usta. Na tak dużo z nich pewnie nie dostanę odpowiedzi. Hekate waha się, ale otwiera usta, z których nie wydobywa się niestety żaden dźwięk.

Wspomnienie zamazuję się, a ostatnie co pamiętam to to, że próbuję przebić się przez ścianę dźwiękową, by dowiedzieć się kim tak na prawdę jestem...


Dziękuję, że przeczytałaś/ eś! Zostaw coś po sobie. Np: komentarz lub gwiazdkę. Miłego wieczoru!


Dar Od BogówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz