Przeminął kolejny miesiąc, a Chejron cały czas zbywa moje zapewne irytujące pytania. Może są one denerwujące, ale przecież to nie możliwe, żeby ten chłopak cały czas biegał po tej samej plaży.
Jestem już na poziomie średnim walki bez broni z przeciwnikiem i zaczęłam ćwiczyć walkę z bronią. Strzelanie z łuku, walka mieczem i nożem.
Pogoda była prześliczna. Słońce świeciło, co koiło moją skórę. Ptaki przecudnie ćwierkały nad ranem, co zadowalało moje uszy. Nie mogłam się nacieszyć darami natury. Prawie całymi dniami przesiadywałam na świeżym powietrzu. Zamkniętych pomieszczeń unikałam jak ognia. Za bardzo kojarzyły mi się z samotnością i problemami. Tylko poza domkiem czułam, że żyję.
Pewnego po południa centaur zaprowadził mnie na tyły domu gdzie leżały w pudłach dziesiątki najróżniejszych rodzai perfekcyjnie wyżłobionych ostrych narzędzi. Gdy je zobaczyłam nie mogłam powstrzymać odgłosu zachwytu. Chejron uśmiechnął sympatycznie, ale nic nie powiedział na temat mojego zachowania. Nadal nie wiedziałam dlaczego mnie tu zaprowadził, ale nie pytałam o to. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
- Nigdy nie miałem okazji być przy wybieraniu atrybutu boga. To takie ekscytujące. - zawołał
- Atrybutu?
- Każdy z bogów ma swój.
- Co to jest? Narzędzie?
- Nie tylko. To symbol rozpoznawczy danego bóstwa. Ty też musisz mieć jakiś.
Podeszłam do sterty przedmiotów. Nie zauważyłam wcześniej, że nie ma tam tylko narzędzi. Jest też biżuteria, przybory codziennego użytku i wiele innych. Patrzyłam uważnie. Nagle coś przykuło moją uwagę. To coś poruszało się. Był to malutki kameleon. Przykucnęłam i wyciągnęłam ostrożnie w jego stronę rękę. Na początku się wystraszył i schował pod złotą tarczą. Nie zrezygnowałam z próby nawiązania kontaktu i ostrożnie trzymałam rękę w kierunku gada. Zwierze się tak wystraszyło, że nie chciało wyjść z kryjówki. Westchnęłam i wstałam z klęczek. Potrzebuje owada, nie ... owadów. Przyjrzałam się dokładnie ziemi i znalazłam kilka chrabąszczy. Podeszłam spokojnie do stosu różnych jakości tobołów. Położyłam na dłoni owady, a kameleon wyszedł z ukrycia. Nie zdążyłam zareagować, a z mojej kończyny zniknęły 3 owady. W trimiga zacisnęłam dłoń w pięść, by gad nie zabrał reszty smakołyków. Przezornie sunęłam do tyłu, leniwie otwierając rękę. A zwierzę jak zahipnotyzowane szło w moim kierunku. Usiadłam po turecku z dala od istoty, trzymając otwartą rękę przy klatce piersiowej. Zdawałam sobie sprawę, że mając taki długi język gad mógł zabrać sobie jedzenie bez żadnego problemu. Zwierzę szło nieufnie za mną, ale nie zbliżało się na tyle blisko na ile bym chciała. Położyłam sznurkiem owady na płaskiej powierzchni i posuwałam się w tył na raz. Szło po prostej linii, a ja ukucnełam i wystawiłam rękę. Gad wszedł na moją dłoń i dał się pogłaskać po głowie. Zwinnie dostał się na moje przedramie i zmienił się w węża, który oplótł się wokół mojej chudej ręki. Zrobił się cięższy co jak potem się okazało oznaczało, że zamienił się w złotą opaskę na ramię.
- Zaufał Ci- powiedział z uznaniem Chejron
- Wiem - powiedziałam z uśmiechem - Czy on zmienia się we wszystko? Na przykład broń?
- Ten Kameleon to chyba bogini. Mutatio*
- Bogini?
- Bardziej pomniejsza Bogini. Wybrała Cię, to szczególny zaszczyt.
Uśmiechnełam się pod nosem i wpatrywałam się w ozdobę na moim ramieniu.
- Jest piękna. - stwierdziłam
Opaska zabłysła i zrobiła się przyjemnie ciepła przez parę sekund.
Czy to oznaka komunikacji? To była aprobata? Zdziwiona popatrzyłam na Chejrona, a on tak jakby mi czytał w myślach, skinął głową.
Myślę, że będziemy się dogadywać.~~~
- Nie jesteś w pełni gotowa, ale twoje umiejętności na razie wystarczą do wykonania tejże misjii.
- Wystarczą. Ustalimy szczegóły?
- Uważasz, że Cię śledził?
- Tak.
- Hm. To bardzo dziwne.
Postaraj się stać jego bliską sercu osobą. Wtedy pewnie dowiesz się najwięcej. Nie bądź wścipska. Nabierze podejrzeń i nie da ci prawdziwych informacji albo nic nie powie. Musisz być bardzo cierpliwa i rozważna. Pamiętaj o tym przy każdej decyzji.
- Dobrze.
- Mam dla ciebie nie zadowalającą informację. Musisz wrócić do obozu.
- Co?! Dlaczego?
- Mimo strefy czasowej, poza tym miejscem i tak minęło już sporo czasu. Upłynęły już dwa tygodnie.
- Strefa czasowa? O czym mówisz mistrzu? Minęły miesiące !!!
- Moje przeoczenie. Na tej polanie czas płynie o wiele wolniej. Nie mógłbym ci pozwolić na tak długą nieobecnoć.
Spojrzałam spod przymrużonych powiek na istotę przede mną. Zła, że zapomniał mi o tym powiedzieć i pozwolił mi się niepotrzebnie denerwować.
Popatrzyłam tęskniącym wzrokiem na drewniadą przytulną chatkę, śliczne kwiaty i rwącą strumyk.
Chejron podąrzył za moim spojrzeniem i położył dłoń na moim ramieniu.
-Będziesz mogła tu wracać kiedy tylko zapragniesz. Pamiętaj, że musisz...
- Być ostrożna. Tak wiem.
Zauważyłam kątem oka, że uśmiechnął się. Mi nastrój jednak nie dopisywał. Szczególnie, że zaraz będę musiała opóścić moją strefę komfortu.
- Idź się spakować i jak najszybciej wracaj do obozu. Powinnaś zdążyć akurat na kolację.
Nie oglądając się za siebie, pobiegłam w stronę mojego domu. Skoro go zostawiam to czy znajdę kolejny?Byłam w okropnym humorze i byłam wściekła. Nie mogłam na to nic poradzić. Byłam roztrzęsiona i wiedziałam, że jeśli ktoś się do mnie dzisiaj odezwie, rozerwę go na strzępy. Dlatego kiedy Chejron otwierał usta by coś mi przekazać, podniosłam rękę i nakazałam mu milczeć. Było to bardzo nie w moim stylu, dlatego wysiliłam się na wyjaśnienia, a mistrz zrozumiał.
- Staw się jutro po śniadaniu w białym domu.
Po czym pognał w stronę obozu. Szłam przez las. Było ciemno, a jedynym światłem był blask księżyca. Westchnęłam cicho i przeciągle. Tak bardzo nie podobał mi się ten pomysł, że zastanawiałm się dlaczego nie zawróciłam od razu po odejściu centaura.
Usłyszałam szelest. Szybko odwróciłam głowę. Nikogo nie zauważyłam. Mógł to być potwór. Ten las już nie jest pod ochroną. Przeklnęłam pod nosem, a potem przeklnęłam, że przeklnęłam. Skup się! Nakazałam sobię w duchu.nMuszę się szybko przemienić w ptaka by stąd niepostrzeżenie uciec. Zawiesiłam swoje rzeczy na gałęzi drzewa i kiedy już miałam zmienić postać. Coś złapało mnie od tyłu i zakryło ręką usta. Już miałam zastosować chwyt, dzięki któremu bez problemu uwolniłabym się z objęć napastnika, kiedy usłyszałam ludzki głos.
- Nie stawiaj oporu. Jesteśmy uzbrojeni. -powiedział nieznajomy.
Przestałam się szamotać. Korzystając z chwili, że byłam do niego obrócona plecami, przemieniłam się w znaną im Idalię.
Napastnicy z chełmami z czerwonymi piuropuszami otoczyli mnie. Nie miałam szans na ucieczkę.
- Chejron mnie przysłał. Wysłuchajcie mnie. - zdawałam sobię sprawę, że to bitwa o sztandar i są to członkowie obozu.
- Mów.
- Jestem Idalia. -zamarli. - miałam dołączyć do waszej gry, poprzez dołączenie się do drużynu, którą znajdę pierwsza. Jesteście to wy. Czy mogę zająć jakąś pozycję w waszej grupie?
- Dlaczego mielibyśmy przyjąć jakąś bezużyteczną dziewczynkę?- powiedziała szyderczo potężnie zbudowana dziewczyna.
- Ponieważ to jest rozkaz. - stwierdziłam. - mogę się przydać.
- W sumie Claire, brakuje nam szukającego.
- Ty nim miałeś być, Andrew. - powiedziała przez zaciśnięte zęby jak mniemam Claire.
- Ale brakuje nam jeszcze jednego. Idalia nim będzie.
Obruciłam szybko głowę w stronę mojego pomocnika. Przyglądałam mu sie, zauważył to i uśmiechnął się zadziornie w moją stronę.
- To nie ty wydajesz tu rozkazy Andrew!
Ktoś z armi krzyknął
-Nie wolno mieć 3 szukających!!!
- Idalia nie jest szukającym. Jeśli jej się uda będzie naszym szpiegiem.
- Sprawdźmy co potrafi. -Claire chytrze uśmiechnęła się.
- Przecież to bardzo niebezpieczna rola, wymaga umiejętności i ...- ktoś uciszył nieznajomy głos.
Domyśliłam się, że rzucają mnie na pożarcie lwom, ale w tym samym czasie rosła ekscytacja by pokazać im wszystkim, że sie mylą.
- Masz złapać jednego szukającego przeciwnej drużyny i odsunąć go od rozgrywki. Jak najdalej. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz. Masz czas do końca gry. Gdy twoja ofiara przejmie nasz sztandar, winą obarczymy tylko ciebie. Zrozumiałaś.
-Tak. Zrozumiałam.
-To dobrze. Ty Andrew jesteś drugim szukającym i ty masz zdobyć flagę wybierz trzeciego szukającego -krzyczała -, a teraz - zwróciła się do mnie -zbieraj się z tąd.
Wstałam. Odchodząc słyszałam szepty. Mnóstwo szeptów. Że sobię nie poradzę, że tak na prawdę jest inny szpieg, a mnie wysłano by dać im spokój. Miałam to wszystko głeboko w poważaniu. Pokażę im, że się mylą.
Przedstawienie czas zacząć.Co tu się dzieje?!
buziaki💋💋💋 ~Adelajda
*Mutatio - zmiana
CZYTASZ
Dar Od Bogów
FanficCzy Chaos, może kochać?Kochał. Swoją siostrę Virtuti Vitali. Jak wiemy, związki pomiędzy rodziną zdarzały się w mitologi. Stało się tak i tym razem. Po pewnym czasie Chaos uświadomił sobię, że Virtuti staje się coraz potężniejszą istotą. Nie mógł j...