#6

282 10 3
                                    

Gdy weszliśmy do szatni wszyscy dyskutowali na temat tego nowego.

- Co o nim myślicie?- zapytał nas Ricky

- Zachowywał się dziwnie- odpowiedział mu 14

- Tak i mówił z taką wyższością- kontynuował Adrian

- Chyba jest większym zarozumialcem niż Lorenzo- zaśmiał się Dede

- Tak.. tak to było akurat śmieszne Dede więc ci się za to nie oberwie - zaśmiałem się

- Woow Lorenzo co się z tobą dzieje. Jesteś chory czy jak bo jakiś taki miły jesteś- śmiał się Ricky

- Bardzo śmieszne. Skończyliście już- mówiłem uśmiechnięty

- Dobra a po co wezwał was trener?- zapytał nas Leo

- Pytał czemu jesteśmy dzisiaj tacy rozkojarzeni- odpowiedział im Gabo

- Właśnie czemu? Bo serio trochę wam dzisiaj nie szło- powiedział poważnie Valentino

- Po prostu po ostatnich słowach Francisco trochę za bardzo poczuliśmy się odpowiedzialni do tego presja nadchodzących meczy- powiedziałem na tyle wiarygodnie aby mi uwierzyli na co Gabo tylko przytaknął

- To co wam na ostatnim treningu powiedział trener- zapytał Dede

- To mało istotne.- Powiedziałem- Ale tak poważnie to macie racje byliśmy dzisiaj trochę rozkojarzeni i obiecuje wam że to się nie powtórzy.

- Tak wybaczcie nam dzisiejszy trening po prostu trochę za bardzo się przejeliśmy- kontynuował Gabo

- Dobra już spokojnie to tylko trening- uśmiechnął się do nas Leo

- Tak panowie ale teraz każdy trening rozgrzewka czy głupia gierka jest ważna. Mamy przed sobą dwa ważne turnieje! - krzyknąłem.

- Tak i wszyscy doskonale wiemy że będzie trudno i ciężko ale damy radę! - Ciągnął dalej Gabo

- Mamy za sobą udane dla nas mistrzostwa! Ale nie skupiamy się na tym idziemy dalej. Nie będziemy wybierać turnieju na którym głównie się skupimy. Będziemy walczyć żeby wygrać na każdym z frontów. Jesteśmy jastrzębiami i pokonamy wszystkie przeciwności i razem jako drużyna wygramy tak kolejne mistrzostwa InterCopa jak i puchar kontynentalny!- ale się wkręciłem

-Jesteśmy mistrzami i zostaniemy nimi znowu! Jesteśmy zgraną drużyną i ze wszystkim sobie poradzimy!- Gabo także się nakręcił

- I obiecuję wam że zarówno ja jak i Gabo zrobimy wszystko aby wspomóc drużynę i będziemy dla was chłopaki walczyć zawsze do końca! krzyknąłem

- No z takim duetem ofensywnym to wygralibyśmy nawet z Barceloną- po tych słowach Ricky'iego wszyscy zaczęliśmy się śmiać

- Bardzo podoba mi się wasze nastawienie! - z za drzwi wyszedł trener- podoba mi się jak się nawzajem nakręcacie. Liczę na to że pomożecie nowemu koledze.  Ricky Dede jak się przebierzecie Martin będzie na was czekać przed szatnią. Oprowadźcie go po całym Irs'ie

- Dobrze trenerze - odpowiedział Ricky


* Martin

Czekałem na jakichś dwóch zawodników Rikcky'ego i Dede. Jak wszyscy zawodnicy wleką się tak jak oni to nie wiem jakim cudem ta drużyna wygrała mistrzostwa. Wykopali mnie ze skorpionów więc sądziłem że jastrzębie będą najlepszą opcją dla mnie bo wygrali mistrzostwa i mam nadzieje że się nie pomyliłem. Moje przemyślenia przerwało dwóch chłopaków zmierzających w moją stronę.

- Witaj! Ja jestem Dede a to jest Ricky i to my mamy cię oprowadzić - uśmiechnął się do mnie ten cały Dede

- Tak wiem o tym. I co to za imiona? - Były tak głupawe

- Nazywam się Andre ale wszyscy mówią do mnie Dede

- Tak a Ja jestem Ricardo ale mów do mnie Ricky

- Dobrze Andre Ricardo możemy zaczynać?

- Taa jasne chodźmy - rzekł niepewnie Ricardo

Oprowadzili mnie już prawie po całej szkole i muszę przyznać że Irs robi wrażenie. Tylko ci dwaj mnie denerwują. To jakieś przygłupy. Do tego będę z nimi w pokoju to jakiś koszmar. Gdy przechodziliśmy zauważyłem na korytarzu tych niby dwóch najlepszych zawodników drużyny.

- To ci dwaj co są najlepsi w drużynie?- zapytałem

- Tak to Gabo i Lorenzo- powiedział Ricardo

- Nasza 9 i 10 - uśmiechnął się Dede

- I oni niby są najlepsi?

- Tak to oni napędzają drużynę

- Nie widziałem tego dzisiaj na treningu. Prawdę mówiąc wyglądali słabo.

- Tak dzisiaj byli trochę rozkojarzeni ale są świetni

- Ale ja jestem od nich obu lepszy. Jestem pewien że ze mną w składzie jastrzębie wygrają każdy mecz - zaśmiałem się

- Ta ta jasne tylko jest jeden mały problem - powiedział do mnie Andre

- Ich nie da się wygryźć ze składu i zapamiętaj to sobie - powiedział poważnie Ricardo

- Dobra spokojnie chłopaki tak tylko sobie mówię- zaśmiałem się- a tak w ogóle oni się przyjaźnią?

- Hmm przyjaźń to chyba za duże słowo - powiedział Andre

- Wyglądają na dobrych przyjaciół.

- Tak rzeczywiście teraz tak

- Co to znaczy?

- Kiedyś się nie lubili - powiedział Andre

- A to mało powiedziane - odpowiedział Ricardo

- Oni się kiedyś nienawidzili - powiedział Andre

- Jak to- pytałem dalej

- Raz nawet się pobili- ciągnął Andre- chcieli się pozbyć siebie nawzajem

- To co się teraz zmieniło- zapytałem zaciekawiony

- W sumie to nie do końca wiemy o co chodzi?-odrzekł Ricardo

- Nie wiecie czemu oni się teraz tak przyjaźnią?

- No nie ale to chyba dobrze - zamyślił się Ricardo

- Ej dajcie spokój zrobili to dla drużyny i tyle powinno nam wystarczyć- powiedział Andre i razem z Ricardo poszli do pokoju.

- Pozbędę się was oboje - powiedziałem sam do siebie patrząc na Lorenzo i Gabo. Żaden z nich mi nie przeszkodzi w osiągnięciu mojego celu.

Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone Where stories live. Discover now